masti
Ale ,że sam przez 3 miesiące w roku stosuje środki dopingowe,przeważnie źle dobrane i do tego nie trzyma diety-czyli efekt lipa - już o tym nie wspomina.
I oczywiście nikt go o takie praktyki nie posądza,bo wygląda słabo :)
Ale dziś 80 % trenujących mężczyzn i kobiet trenujących na siłowniach-lecą na dopingu.
Wyników brak,bo brak po prostu podstaw,i treningowych i dietetycznych i medycznych a do tego brak tej ,tak niezbędnej determinacji.
Setki moich kolegów,którzy ze mną ćwiczyli,czy ja ich trenowałem-skusiło się na doping.
Jedno co mogę powiedzieć-byli bardzo rozczarowni efektami -tak dwu miesięczna kuracja guzik im dała-trochę wiecej wyciskami,trochę wiecej w bicku ,twarz pyzowata,spoceni od jednej serii,jak prosiaki-to były zauważalne efekty.
No, czyli to co mówię iść na całość, profesjonalnie podporządkować pod to całe życie i traktować to, jak pracę, a nie weekendowo. Wtedy lepiej wcale. Ja miałem wielu kolegów trójboistów, którzy teraz w wieku 50+ mają duże problemy zdrowotne, niektóry byli bardzo utytułowanymi zawodnikami. Dwóch nie ma dzieci, ale z tym mieli już problem przed 40tką. Użalali mi się w prywatnych rozmowach, razem na bramkach staliśmy to o wszystkim się gadało. Wtedy ogólnie w latach 80tych było mało wiedzy. Do dziś pamiętam, jak byłem rozgorączkowany, brać, czy nie, gdy kumpel kulturysta (wicemistrz Śląska) chciał mnie metką częstować. Już wtedy wiedziałem, że z nim coś nie tak, jak o byle co kłócił się, straszne awantury z dziewczyną robił, zmienny nastrój. Łysieć też zaczął, a dopiero dwudziestoparolatek. Będziecie się śmiać, ale żeby nie brać tej metki zaważyło to, że przegrywał ze mną na rękę i wyciskał też tak, jak ja 125 kg. Myślałem, po co się truć skoro mamy tę samą siłę, he, he. On normalnie był chudy tylko przy zawodach swoich doganiał mnie z wagą i siłą. Potem w miarę coraz większej wiedzy, plotek i jak kumpel taksówkarz z naszej dyskoteki miał kłopoty zdrowotne, leczył się endokrynologicznie, docierało coraz więcej informacji, utwierdziło mnie to, że decyzja w moim przypadku była słuszna. Ale do dzisiaj pamiętam to rozgorączkowanie, częstować się, czy nie, bicie się z myślami, jego wyciągnięta ręka ze szklaną lekko miodową fiolką z małymi białymi tabletkami. Pokusa była duża, przyznaję.
Olek Walczy
http://pomocdlaolka.blogspot.com/
przekaż 1% podatku