PODSUMOWANIE
85
Na wstępie oczywiście dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tak niesamowitym przedsięwzięciu. W szczególności oczywiście Obli za doglądanie nas i opiekę oraz współuczestniczkom (świetna grupa) i kibicującym (jesteście mega pozytywną energią dopingującą)
.
Dzięki również za pomoc Ann i CiociSamoZło.
No cóż - ciężko mi się pisze w ogóle, bo nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Ten konkurs "odbił piętno" w mojej psychice - nic już na pewno w moim życiu nie będzie takie samo. Poznałam nowe formy treningu, poznałam granice swojej wytrzymałości, poznałam świetne dziewczyny (i wirtualnie - uczestniczki konkursu i w realu niektóre użytkowniczki i grono moderatorskie). Dziękuję za to przeżycie.
Takiej motywacji i determinacji w sporcie do tej pory w życiu nie miałam.
Dieta
Fajnie się zaczęło, bo razem z Venturką nie miałyśmy takich obostrzeń dietetycznych, jak reszta. Łatwiej było mi jednak utrzymać dietę po pierwszych cięciach. Ponieważ było mi trochę nieswojo, że mam lżej sama w pewnym momencie narzuciłam sobie rezygnację z chleba żytniego i nabiału (a myślałam, że to nie możliwe). Najfajniej wspominam "dietę niespodziankową" pomimo niektórych skutków ubocznych

. Najgorzej czułam się na odwadnianiu ze względu na mocne osłabienie, które niestety dopadło mnie w pracy trzeciego dnia (polecam urlop na ten czas). Oczywiście od dnia 4-tego samopoczucie wróciło do normy, a 5-ty o już bajka.
Moje dodatkowe prywatne sukcesy - nie spożyłam nawet grama soli przez te 4 dni (5-tego odrobinę) i przez 12 tygodni NAPRAWDĘ nie zrobiłam nawet łyka Coca Coli ani Pepsi. A dzisiaj a ramach regeneracji nawet lody były Ladiesowe.
Trening
Mocno wyczerpujący (oczywiście jasnowidząca Marta ostrzegała), ale dający też ogromną satysfakcję. Wydaje mi się, że był progress w tych treningach, chociaż sama końcówka to już mordęga straszna. Czułam zmęczenie całego ciała, obolałe mięśnie i zwyczajnie "nicniechcenie" (chociaż jakimś cudem treningi zawsze byłam w stanie zrobić). Będzie mi tego mocno brakować, więc pewnie "walnę" sobie czasem jakiś.
Dobra to teraz konkrety:
Celem była poprawa wytrzymałości i wydolności oraz świetna zabawa i z mojej perspektywy cel ten osiągnęłam.
Na dowód oczywiście chociażby trening testowy.
Jeśli chodzi o siłę, to nie była ona głównym celem, ale też udało się poprawić maksiki. Dumna jestem szczególnie z mojego MC oraz z pokonania tej wrednej, cholernej 40-tki w WL.
No i pomiary:
Może na zdjęciach tego nie widać, ale jestem w tej chwili zadowolona z mojego ciała.
Po lewej z początku konkursu.
I takie tam moje wariacje:
Jak widać jest jeszcze co robić. Myślę, że teraz przydałaby się "przebudowa" udek i pupsona, front już jako tako załatwiony.
A teraz wszystkim gratuluję, dziękuję za wspólną zabawę i życzę udanej regeneracji.
Coś chciałam jeszcze dopisać, ale oczywiście zapomniałam - trudno.
Zmieniony przez - porandojin w dniu 2014-06-22 01:30:09