Czytając niektóre artykuły (nie chcąc nikogo obrazić) stwierdzam, że na forum panuje fobia zaniku tkanki mięśniowej. Zanik ten wg tych artykułów ma następować przy:
1)pewnym (tu każdy poda jakiś przedział czasu) okresie czasu bez stymulacji mięśni ćwiczeniami (tu podane są różne ćwiczenia z różnym przedziałem powtórzeń, serii, czasem tempa wykonywania) lub ciężką pracą fizyczną (np. górnictwo)
2) niskokalorycznych i\lub ubogobiałkowych dietach (z tym, że liczba zarówno kalorii jak i białka jest dla większości ludzi relatywnie wysoka (czasem nawet trudna do spożycia, a co dopiero łatwego i odpowiedniego strawienia oraz właściwego przyswojenia pokarmu), ale na forum takie ilości są uznawane za głodowe)
3) nieprzyjmowaniu żadnego pokarmu przez pewną liczbę dni (nawet osoby z niewielkim zasobem tłuszczu mogą wytrzymać na głodówce kilka tygodni)
Wielce prawdopodobne jest, że człowiek (różni ludzie z innym natężeniem) stracą pewną masę tkanki mięśniowej w podanych sytuacjach.
Jednak w czasie całkowitego głodzenia i\lub bardzo niskokalorycznej diety organizm jest tak zaprogramowany aby NAJMNIEJ POTRZEBNE tkanki zniszczyć jak najprędzej - inaczej skracałby się możliwy czas przeżycia organizmu (dlatego na końcu zostaje serce i mózg - ale pomijam głodzenie prowadzące do totalnego wyniszczenia i\lub śmierci) - czyli jeśli je zniszczy to znaczy, że tkanki te stanowiły NIEPOTRZEBNY BALAST OBCIĄŻAJĄCY SERCE, WĄTROBĘ I WIELE INNYCH NARZĄDÓW (chodzi tu o wszystkie tkanki zarówno mięśnie, tłuszcz, jak i wiele tkanek chorych, starych, mogących być lub będących ogniskiem choroby).
Są również podane w tych artykułach informacje (wywołujące wielki lęk u ćwiczących), że organizm w czasie dłuższym niż pewien okres czasu (tu podaj przedział czasu) podczas głodówki lub diety niskokalorycznej sięga po energię w mięśniach, a tłuszcz zachowuje na przewidywane gorsze sytuacje. W pewnym sensie jest to prawda szczególnie u ludzi z niskim poziomem tkanki tłuszczowej i\lub dużą masą mięśniową (najczęściej sztucznie stymulowaną (zarówno przez trening jak i środki farmakologiczne) do wzrostu jak i podtrzymania tej - jakże przeciążającej organizm - masy). Jednak ma to minimalne przełożenie na większość zwykłych ludzi (szczególnie chcących się odchudzić ze zbytniej tuszy), których próbuje się straszyć "katastrofalnymi" skutkami głodówek i diet niskokalorycznych. U nich większość energii jest pozyskiwana z tłuszczu. Oczywiście jest tu także warunek, aby zachować dużą wstrzemięźliwość w jedzeniu po okresie głodówki lub niskokalorycznych diet - nie tylko ze względu na szybkie przybranie tłuszczu, ale również, aby nie zaskoczyć układu pokarmowego zbyt dużymi objętościowo i kalorycznie posiłkami (jakość przyjmowanych pokarmów ma także znaczenie), bo sytuacja ta może prowadzić nawet do śmierci. I to właśnie m.in. z tego braku wstrzemięźliwości powstała zasada efektu jojo oraz z nieprawidłowych relacji osób "będących" na tych dietach, które tak naprawdę spożywały więcej (w sensie dostarczały więcej energii do organizmu) niż deklarowały - nieumiejętność kontrolowania się.
Z mojego skromnego doświadczenia powiem, że będąc na diecie niskokalorycznej (ok. 800-1200 kcal) oraz ubogobiałkowej jak na tutejsze standardy i nie ćwicząc zarówno na siłowni (przedtem trochę ćwiczyłem) jak i aerobowo (właściwie tryb całkowicie siedzący) zaobserwowałem większe spadki tłuszczu niż mięśni (z 90kg do 73kg w 2.5 miesiąca i bez jojo, dziś ważę jeszcze mniej) - i u ogromnej większości ludzi byłby ten sam efekt (oprócz osób z bardzo niskim poziomem tkanki tłuszczowej jak i u ludzi z przesadnie rozwiniętą muskulaturą, która nie jest potrzebna a wręcz bardzo niekorzystna dla organizmu). Żadnych napadów głodu także nie miałem - przynajmniej takich, które wyprowadziłyby mnie z równowagi (tu również sądzę, że te napady głodu to mit).
Pytanie więc:
Po co próbować oszukiwać organizm, katować go oraz nastawiać go jak chce nasza psychika za wszelką cenę (a jak nie życzy sobie tego organizm)?
Pomijam nawet zażywanie środków farmakologicznych, bo to już jest bardzo bardzo bardzo silne dążenie do wyimaginowanych celów (a także lęk przed zanikiem mięśni i przyrostem tłuszczu - nawet w stopniu minimalnym) i małe (jeśli w ogóle) liczenie się ze zdrowiem.
Większość osób z forum (także ci nie zażywający środków farmakologicznych) BOI SIĘ:
1)głodówki
2) diet niskokalorycznych i ubogobiałkowych
3) dłuższego niż pewien okres czasu okresu bez ćwiczeń
A przecież właśnie w wyżej wymienionych sytuacjach organizm wchodzi na swoje ustalone, optymalne tory (pozbywa się najmniej ważnych elementów).
Oczywiście po (lub nawet podczas) okresie głodówki lub niskokalorycznej diety też zdrowe byłoby UMIARKOWANIE INTENSYWNE ćwiczenie nie tylko (lub niekoniecznie) z ciężarami i wtedy można byłoby zobaczyć na ile potrzebne organizmowi są mięśnie w porównaniu np. do tłuszczu - ale na takie doświadczenie mają odwagę tylko nieliczni (jeśli w ogóle) z tego forum.
A teraz przykład:
jeśli człowiek - dajmy na to chłop uprawiający rolę (ciężka praca fizyczna - wielu z ludzi ćwiczących dziś na siłowni nie podołałoby przy pierwszej próbie takiemu wysiłkowi) z minionych wieków - w czasie np. przednówku (a i nie tylko) był jednym z tych głodujących lub przyjmował nieregularnie niskie ilości kalorii (pochodzących głównie z tych "tuczących" węglowodanów - mięso chłop jadał kilka razy w roku, a nabiał i jaja od czasu do czasu) i jeżeli efektem takiego postępowania (głodzenia długotrwałego - to zdarzało się przynajmniej kilkadziesiąt razy w życiu) byłby głównie zanik mięśni i zanik tłuszczu a po powrocie do jedzenia głównie odbudowa tłuszczu z mniejszym udziałem mięśni to po kilku takich cyklach chłop nie miałby siły niczego podnieść (nie mówiąc już o głodowaniu dzieci i zahamowaniu ich wzrostu a co za tym idzie chłop przed osiągnięciem dajmy na to 12-tego roku życia miałby więcej mięśni i mniej tłuszczu niż mając lat 20!! - CO??? W takim razie wiele wiele osób nie miałoby nawet siły podnieść większego wiadra z wodą - co robiły wtedy nawet małe dzieci). A jak potwierdzają badania ludzie z minionych wieków mieli statystycznie niższy poziom tłuszczu niż dzisiejsi ludzie (a dzisiaj przynajmniej nie w krajach Trzeciego Świata mało kto głoduje). Także te "fakty" z tych artykułów są tylko prawidłowe dla ludzi z bardzo niskim poziomem tkanki tłuszczowej i\lub wysokiej masie mięśniowej (głównie kulturystów) - co dla organizmu takie super zdrowe nie jest, ponieważ bardzo mało tkanki tłuszczowej - krótsze przeżycie bez pożywienia i uzależnienie od niego oraz dodatkowo mięśnie konkurują z ważniejszymi organami (mózg, serce, wątroba, itd.) o dostęp do energii - czyli te mięśnie są tylko (dla niektórych aż) na pokaz i tak naprawdę stanowią ZBĘDNY BALAST, który przy każdym "zaniedbaniu pielęgnacji" (niczym roślinka) niknie.
Ponadto przeżeranie się (nawet próbując osiągnąć pułap "zapotrzebowania" kalorycznego) i dieta wysokobiałkowa są czynnikami PRZYSPIESZAJĄCYM STARZENIE, powodującymi zużywanie się wielu narządów.
Jest to działanie wbrew woli organizmu.
WIĘKSZE MIĘŚNIE = OSZUKIWANIE NATURY ?
Jeżeli ktoś w trakcie odchudzania subiektywnie stwierdzi, że stracił zbyt wiele mięśni (co byłoby prawdą u większości ćwiczących) to nie zmienia to faktu, że organizm sam chciał się tej części pozbyć, aby utrzymać swoje funkcjonowanie w jak najlepszym stanie i jego potrzeby stoją wyżej w hierarchii przeżycia niż potrzeby psychiki. A już perfekcyjne opracowywanie odpowiednich strategii treningów, odżywiania (i środków "dozwolonych" i\lub niedozwolonych) to jawne działanie przeciw organizmowi, co czasem i tak nie wystarcza by organizm nie zmniejszył ilości tkanki mięśniowej w zbyt dużym stopniu (no może poza dużymi ilościami sterydów i innych "wspomagaczy").
Nie jesteśmy tygrysami (u nich stosunek masy mięśni do masy mózgu jest wysoki w porównaniu z człowiekiem).
Zmieniony przez - tercjusz w dniu 2012-06-23 01:32:50
Zmieniony przez - tercjusz w dniu 2012-06-23 01:34:47
Zmieniony przez - tercjusz w dniu 2012-06-23 01:38:31