Dzisiaj zacząłem cykl na planie Mawashiego dla średniozaawansowanych. Postanowiłem założyć sobie tutaj dziennik by systematycznie notować swoje postępy oraz dla motywacji - kończe właśnie MSU z filozofii więc muszę pisać magisterke, eseje, zaliczać egzaminy itd - mam nadzieję, iż ten dziennik nie pozwoli mi zapomnieć o systematycznym treningu ;)
Ogólnie chodziłem cztery lata temu na siłownie przez kilka miesięcy - ale to były zajęcia w ramach wf i było to tak na prawdę pici - polo, robienie byle zrobić, a potem na piwo.
I tak mijały kolejne lata, spędzane głównie przed komputerem i piciu alkoholu plus żarciem różnej jakości. Postanowiłem jednak coś zrobić ze sobą z nadmiaru czasu - wiadomo kiedy trzeba pisać prace dyplomową ma się czasu aż za dużo.
W lutym zacząłem robić jakieś pompki, przysiady i między czasie czytałem o różnych ciekawych rzeczach na tym forum. W marcu zacząłem robić plan dla początkujących mawashiego. W lutym nie było dobrze - w seriach udawało mi się wystękać 15-20 pompek. Realizacja mawashiego dla poczatkujących nieco zmieniła sytuacje. Na początku mixowałem ćwiczenia z wersji łatwiejszej i trudniejszej, jednak szybko zdecydowałem się na robienie wszystkiego w wersji trudniejszej - co przypłaciłem kilka razy leżeniem na podłodze bez ruchu przez x minut po ukończeniu czterech obwodów ;)
Generalnie jednak zanotowałem pewien progres - pod koniec początkującego mawashiego robiłem pełne 15 pompek na serię dotykając nosem podłogi. Z baniaczków przeszedłem na hantle 10kg, potem dorzuciłem jeszcze 2,5 na hantle (i tak chyba za dużo zwlekałem), wyrwałem drążek ze ściany i musiałem przejść na wiosłowanie.
Wizualnie bez większych efektów, pod względem siły też jeszcze nie jestem jakiś wybitny, ale pomimo "tylko" czterech miesięcy treningu przerzedzonych świętami, wyjazdami i libacjami udało mi się znudzić wersją treningu dla początkujących i przejść do cyklu, który będzie tu opisywany.
Wymiary:
Wzrost - 185cm - Waga - 83,5 - wiek 24lata
Łydki - 44cm
Uda - ok. 60 (ostatnio chyba 58-9)
Biodra - prawie 100cm (no cóż..)
pas - 88cm
talia - 84 - bywa że po treningach spadało do 80, ale po tygodniu "regeneracji" (poszło troche piwa) znowu tyle ile przed treningami.
klatka - ok 102cm
ramie - ok 34,5 - tu akurat poszedł chyba centymetr, po ostatnim treningu z wersji dla poczatkujacych przez pierwsze trzy dni regeneracji utrzymywało się 35,5 ale zeszło :(
barki - 116 chyba
Ogólnie więc nie jest dobrze, a nawet troche śmiesznie, bo większość ludzi robi górę a ma śmieszne małe nogi - ja zaś jestem masywny od pasa w dół, niestety w górę to wygląda słabo.
Jak wygląda dieta napisze może innym razem, żeby nie wydłużać postu. Przejdźmy zatem do rzeczy.
Dzisiejszy trening - klata i biceps:
Pompki na podwyższeniu z poręczami do pompek - 12/10/8/6
Pompki na taboretach (właściwie to na pufach) - 12/10/8/6
Rozpiętki na piłce do kosza - 10kgx2 - 10/8/8/6
drążek - po wyrwaniu mocowanego do ściany, kupiłem rozporowy, ale jego oczywiście też wyrwałem kilka razy (drewniana framuga ;/) i zirytowany zamienilem to cwiczenie na zwykle uginanie ramion
uginanie ramion z hantlami - 12x10kg/10x12,5kg/9x12,5kg/6x15kg
młotki z hantlami - 12x10kg/8x12,5kg/6x12,5kg
Ogólnie klatka dzisiaj poszła marnie - chyba nie bylem dostatecznie wypoczęty i skoncentrowany - zrobiłem wcześniej kilka kilometrów spaceru żeby kupić odpowiednie i tanie pożywienie na ten tydzien. Ogolnie miotało mną na tych poręczach, miałem problem z koordynacją ruchów i oddechu - dwa razy przerwałem serie bo treść żołądka podchodziła mi do gardła i musiałem pobiec wypluć to coś. Ogólnie choć nie czułem się zajechany, nie byłem zlany potem to jednak coś odcinało mi prąd w ramionach i nie mogłem skupić się na pracy klatki - tym nie mniej coś tam mnie pomiziało w klatce.
Co do rozpiętek - pierwszy raz robiłem to ćwiczenie i chyba za bardzo się podjarałem biorąc hantelki po 10kg, za mało skupiałem się na technice i w rezultacie dużo mi poszło w barki. Po bicepsie zrobiłem jeszcze serie pompek na rozgrzewce i pyknąłem jeszcze trzy krótkie serie rozpiętek z 5kg starając się wyczuć o co kaman.
Biceps szedł nieźle - była progresja, ruchy były w miare płynne. Udało się w końcu podrzucić 15kg w łapie - żyła jest.
Ogólnie robota z klatą poszła marnie - 8 serii pompek pod rząd jeszcze mnie troche przerasta - coś tam czuje w klatce, ale w porównaniu z wyżyłowanym bicepsem to jest nic.
Ogólnie jednak ten plan zapowiada się ciekawie. Split odmulił mnie po końcówce obwodówki, które zaczęła mnie nudzić. Martwi mnie nieco ta klatka, ale to pierwszy dzien, zmeczenie i lekkie przeziebienie, moze w ciagu 6tygodni te pompki zaczną wchodzić. Zobaczymy co przyniesie jutro !