Jakby powiedział mój koleś z pracy: "ale o czym mowa?"
Ten wątek to tak jakby ktoś założył posta: "Walicie konia, czy to zdrowe jest?" HAHAHAHAHAHA
Na siłowni pozmnałem kolesia - b.dobrze zbudowany - na pierwszy rzut oka - każdy twierdzi - toż to koks. Teraz znam go dłużej - ćwiczy od 15 roku życia, ma teraz 22 lata - nic nie brał i mówi, że na początku każdy go posądza o branie "czegoś" Przez ten czas pokochał siłownie, regularne ćwiczenie, "rzeźbienie ciała" - sprawia mu to przyjemność i satysfakcje - Nie miał żadnych stagnacji, zastojów - powiedział, że teraz przyrost idzie już bardzo wolno, ale jego to nie martwi, kiedyś być może stanie na 50 w bicku (teraz ma 45 chyba) i co z tego...too znaczy że ma sie zabrac za suple czy koks żeby było więcej. Ani on ani ja nie widze w tym sensu. Patrząc na nniego i jego 7 lat treningu widzę SPROT a w końcu to forum to SFD -
sportowe forum dyskusyjne a wy się tu kłócicie bardziej niż dyskutujecie. Sam kupiłem sobie gainera i kreatyne - ale jak mi się to skończy to już chyba nie będe korzystał z suplementacji - dieta, w każdym poście "a dietę masz?" - dieta to podstawa itp...no nie zaprzeczam, wiadomo dieta jest potrzebna ale np. ja nie licze ile mam białka w tym ile węgli w tym ile mi trzeba, ile brakuje, a ile za dużo - odkąd zacząłem ćwiczyć (krótko, bo krótko) zacząłem też więcej jeść, ale dlatego, że po codzinnym treningu po prostu mam większy apetyt i częściej jestem głodny
Mi się nie spieszy, nie chce wyrywać lasek na muskuły, nie chce zostać strongmenem
i inne takie. Ćwicze bo lubię, i sprawia mi to satysfakcję. A czy zbuduję sylwetkę w rok czy w 5 lat - co za różnica - Jest wiele innych ważniejszych spraw w życiu niż super mięśnie. Dużo zależy też od tego komu ile wystarcza. Jak dla kogoś 50 w bicku w szybkim czasie to jest to czego pragnie, to niech się "wspomaga" jak mu się podoba - jego kasa jego zdrowie - jego życie. Moim celem, jest poprawienie sylwetki ,bo jestem raczej szczupły, ale nie do tego stopnia, żeby "nosić telewizory pod pachami" hahaha.