od powiedzmy dwóch tygodni jestem na diecie (pewnie złej bo opiera się ona tylko na drastycznym zmniejszeniu racji żywnościowych). Nie mam z tym większych problemów. Jem małe, zdrowe porcje w regularnych odstępach czasu. Jest jednak jedno ale...
Wcześniej uwielbiałem zamówić pizze XXL, zjeść ją sam za jednym zamachem i wypić do tego powiedzmy 5 piw albo butelkę czerwonego wina. Jak wiadomo są to kalorie liczone w tysiącach.
W obecnej chwili chciałbym iść raz na jakiś czas do pizzy hut, zjeść sam całą dużą pizze, wypić dwa dzbanki piwa. Zło w czystej postaci.
I teraz moje pytanie:
jak zminimalizować skutki takich dni? Czy jeśli np. zjem podczas takiej "uczty" 2000 kalorii a później spędzę odpowiednią ilość godzin na orbitreku to "nic się nie stanie"? Czy jeśli, przed zjedzeniem pizzy, ćwicząc spale 2000 kalorii a później się wybiorę na ogromne ilości pizzy i piwa, równowaga zostanie zachowana? Jak działa organizm w takich wypadkach?
Z góry dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam