Poniedziałek: Powrót do rutyny sprzed kwarantanny czyli pobudka po 6:00, rowerem 8km do biura i od razu na siłownię. Na siłowni 20min na skakance, prysznic, make up i te sprawy. Krótki spacer do sklepu, 8:30 śniadanie i gotowa do pracy. kalorii wyszło 1650.
Wtorek: poranek jak wyżej. W trakcie lunchu trening. Wyszło tak:
1. Podciąganie podchwytem 2x5
2. Rdl ze sztangą 5x8
20/40/40/40/40
3. Goblet 4x10
16/16/16/16
4. Wyciskanie sztangielek stojąc 3x10
6/6/6
5. Narciarz na wyciągu 4x12
18/18/18
6. Uginanie podudzi leżąc 3x10
23/23/23
7. Face pull 3x10
5/5/5
Kalorii 1700. Cały dzień głodna, na red bullach i kawie, bo się okrutnie nie wyspalam, bo ok północy zaczął mnie boleć brzuch.
Generalnie już chyba mi się nie chce odchudzać albo taki humor dzisiaj akurat.
""Doubt is enemy number one of progression"
Dziennik : http://www.sfd.pl/DT_MissInvincible-t1065640.html
Blog kulinarny: http://www.sfd.pl/[BLOG]_MissInvincible_w_kuchni-t1100371.html