

RYS HISTORYCZNY ;)
Przez wiele lat mocno się broniłam przed wszelką działalnością ocierającą się o sport (chyba klasyczny przykład okularnicy i ofiary szkolnego WFu). Odmieniło mi się parę lat po urodzeniu dziecka - najpierw fitness, który przy mojej ówczesnej kondycji dawał jakieś widoczne efekty, a przy okazji aktywność fizyczna okazała się świetną odtrutką na siedzącą i mocno stresującą pracę. Potem poznałam największą do tej pory miłość mojego życia ;), czyli rower górski. 3 sezony jeździłam całkiem sporo, długie wycieczki, zawody na orientację, "treningi", wygląda, że mocno pomagało to zżerać nadwyżki kaloryczne z diety. W zeszłym roku jeździłam zdecydowanie mniej, no i efekty w postaci wagi i wyglądu nie kazały długo na siebie czekać. Niby próbowałam trochę biegać i częściej chodzić na zajęcia do klubu (BPU, active walk), ale pomagało to średnio i ciuchy stopniowo, ale nieubłaganie zaczęły się robić coraz ciaśniejsze. Zakupów ciuchowych nie cierpię, więc motywacja do „zrobienia czegoś” się szybko znalazła, tylko koncepcji jakby brakowało... Dość przypadkowo trafiłam na forum Ladies przez link z innego forum do jednego z dzienników, no i wsiąkłam. Polecane zasady żywieniowe do mnie przemówiły szybko. Nawyk zastanawiania się nad składem tego, co jem, mam od dawna (dziecko z alergią pokarmową bardzo "pomaga"), przemeblowanie ilości dostarczanych makroskładników w celu dostarczania większej ilości białka i tłuszczy kosztem węglowodanów było niejaką rewolucją, ale niezbyt dotkliwą. Do tego trening siłowy dla zielonych i dotychczasowe efekty po ok. półtora miesiąca są IMO całkiem niezłe, poniżej w tabelce pokazuję spadki obwodów. Czuję się świetnie, zmiany w lustrze też widzę. Jeszcze troszkę bym się zredukowała, no i poprawiła sylwetkę i jakość ciała. Cyferki interesują mnie tu średnio (dopóki w ciuchach się mieszczę ;)), no ale rozumiem, że mierzyć się trza, żeby wychwycić jakieś trendy.
ANKIETA I WYMIARY:
Wiek : 38

W którym miejscu najszybciej tyjesz : biodra, boczki
W którym miejscu najszybciej chudniesz : zawsze mi się wydawało, że z biustu i ramion, ale jak widać w tabelce powyżej teraz leci mi głównie z bioder i ud. Ale a) prawdę powiedziawszy to przedostatnio więcej niż kosmetycznie schudłam w czasie, kiedy karmiłam piersią, a to było ponad 10 lat temu, więc może co źle pamiętam b) pierwszy raz zdarzyło mi się robić jakieś ćwiczenia "na klatę" mające nieco więcej sensu niż machanie różową hantelką, więc pewnie ten brak spadków u góry jest jakoś uzasadniony (od razu spieszę wyjaśnić, że spadki na górze nie są mi do niczego potrzebne

Uprawiany sport lub inne formy aktywności: (jak często) siłownia 3 razy w tygodniu, od 20 stycznia trening dla zielonych z regulaminu, powoli się kończy. Rower - codzienne dojazdy do pracy po 10 km w każdą stronę, w zasadzie niezależnie od pogody i pory roku, do tego w weekendy zdarzają się jakieś dłuższe wycieczki (bardzo dużo jeździłam 2-3 lata temu). Dodatkowo przeważnie ze dwa razy w tygodniu coś z grupy: mało ambitne bieganie (problemy z kolanem, patrz poniżej), jakieś zajęcia okołopilatesowe, active walk, spinning - tak bardziej na zasadzie, co mi w duszy zagra, jaka pogoda i co jest w klubie, kiedy akurat mam czas.
Co lubisz jeść na śniadanie: kanapki, owsianka, omlet
Co lubisz jeść na obiad : mięso albo ryba + kasza, ryż; jednogarnkowe ze strączkami, jakieś sałatki z mięsem, rybą albo strączkowymi
Co jako przekąskę : marchewka! (trochę ograniczam, bo potrafiłam wciąć kilo dziennie), jabłka (ograniczam jeszcze bardziej

Co jako deser : owoce, sporadycznie ciasto, lody
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia: Ogólnie bardzo dobry, poza drobiazgami w postaci skoliozy i chondromalacji II stopnia prawego kolana. Kolano pobolewa po większym obciążeniu przy bieganiu i podczas wycieczek w góry, nigdy po rowerze. Ortopeda zalecił preparaty z glukozaminą i rozsądek

czy regularnie miesiączkujesz: krwawienia z odstawienia
czy bierzesz tabletki hormonalne: tak
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: tak, 13 lat temu
Preferowane formy aktywności fizycznej: siłownia, rower, bieganie (doczytałam, że te dwa ostatnie nienajlepsze dla klepsydrogruszek

Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : glukozamina, Olimp Vita-min Multiple Sport, magnez+B6
Stosowane wcześniej diety : nie stosowałam, co najwyżej zdarzało mi się ograniczać nieco ilość węglowodanów (ale jeszcze baaaardzo daleko od czegokolwiek w stylu LC)
Trening
Dla zielonych z regulaminu, leciutko zmodyfikowany.
11.03. 2014
1. Rozpiętki na maszynie
8x20kg, 8x23,5kg, 8x25kg - ostatnia ósemka dociągnięta z trudem
2. Wyciskanie sztangielek leżąc na ławce skośnej
8x7kg, 8x8kg, 6x9kg
3. Przyciąganie drążka wyciągu górnego do klatki nachwytem
8x25kg, 8x25kg, 7x30kg
4. Wyciskanie sztangielek siedząc
8x6kg, 8x7kg, 7x7kg
5. Prostowanie tułowia na ławeczce
10xcc, 10xcc, 10xcc - z sekundowym przytrzymaniem u góry
6. Uginanie ramion ze sztangielkami (naprzemienne)
8x4kg, 8x5kg, 10x5kg to zazwyczaj robię na siedząco, ale dziś mi ławeczkę zajęli, a na stojąco chyba łatwiej tu coś oszukać, stąd taka długa ostatnia seria
7. Prostowanie ramion na wyciągu - przy 15 kg zaczynam już ciągnąc całym ciałem
8x12,5kg, 8x12,5kg, 6x15kg
8. Prostowanie nóg siedząc
8x35kg, 8x37,5kg, 8x37,5kg (ostatnie dwa powtórzenia już wyjąc)
9. Uginanie nóg siedząc (wg regulaminu uginanie nóg leżąc)
8x32,5kg, 8x32,5kg, 6x 32,5kg
10. Przywodziciele na ginekologu
8x40kg, 8x45kg, 6x45
11. Odwodziciele j.w.
8x 50kg, 8x55kg, 8x55kg, 3x60kg - eksperymentalnie dołożyłam, ale cięęężko
12. Wspięcia na palce stojąc jednonóż (wg regulaminu wspięcia na palce siedząc)
8xcc, 8xcc, 8xcc
MISKA
Metoda nieco chałupniczą ustaliłam sobie zapotrzebowanie na redukcji na ca. 2000 kcal, 120g białka, 80g tłuszczy, reszta węgle. Za wszelkie uwagi będę bardzo wdzięczna.
Przykładowa miska z wczoraj i planowana na dziś:
Nieliczone warzywa 11.03: papryka, cebula, pomidory (z puszki niestety), fasolka szparagowa, marchewka, szpinak
Uwagi: twaróg wiejski "od baby", więc makros na oko, tłusty się mocno wydawał; chleb razowy produkcji własnej, mąka żytnia razowa i dodatkiem orkiszowej razowej, spróbuję kiedyś wartości policzyć, ale jest to na tyle problematyczne, że chleb robię mocno na oko...

