Tutaj zgodzę się Antkiem. Osobiście nie jestem zwolennikiem wprowadzania oszukanych dni, ale tego typu praktyki żywieniowe są bardziej niebezpieczne w trakcie nadwyżki kalorycznej niż w przypadku deficytu kalorycznego. Jeśli jesteś już jakiś czas w toku redukcji to większa część energii pozyskanej z tego dnia może zostać wykorzystana zarówno do zasilenia uszczuplonych rezerw glikogenu w komórkach mięśniowych jak i wątrobie, a także poniekąd zwiększyć zapasy trójglicerydów wewnątrzmięśniowych, w dodatku ,,,cheat'' to szeroko pojęte znaczenie. Wato również wiedzieć, iż spożywanie dużej ilości ''śmieciowego'' żarcia przez cały dzień może doprowadzić do niekorzystnej zmiany w składzie ekosystemu jelitowej. W gwoli ścisłości - to nie oznacza, aby nigdy już nie zjeść wysoko przetworzonego jedzenia, ale .. na dłuższą metę takie odstępstwa mogą wpłynąć niekorzystnie na nasz organizm - jeśli są nagminnie powtarzane. Stres związany z parciem na odchudzanie i trzymaniem diety ma negatywny wpływ na cały ustrój. Idea ,,
cheat day” ma różne sposoby definiowania, innymi słowy tzw. ,,oszukany dzień” dla każdego może oznaczać co innego. Ja promuje elastyczne podejście do diety, jeśli masz ochoty na lody to je zjedz, wlicz w bilans albo i nie i zapomnij o tym. Na żywienie trzeba patrzeć w ujęciu holistycznym. Jeśli na co dzień sięgasz po produkty o wysokiej gęstości odżywczej, jesteś aktywna fizyczna etc. to wprowadzanie do swojego żywienia jakiś pojedynczych produktów rekreacyjnych nie będzie szkodzić. Jako ciekawostkę można dodać, że osoba przeciętnie odżywiająca się ( która w życiu ma mało stresorów ) ma zazwyczaj lepsze wyniki zdrowotne od osoby która trzyma restrykcyjną do przesady dietę, gdyż w tym przypadku chodzi o stres, długotrwały stres jak wiadomo sprawia, iż nasz organizm jest bardziej narażony na wirusy, bakterie, pasożyty, alergie, jak i choroby autoimmunologiczne.
W krótkiej konkluzji, nie ma co świrować aż tak z tym jedzeniem.
Zmieniony przez - dudee w dniu 2018-07-12 17:49:32