10.03.2020
Kolejny dzień śmigania. Dziś atak na
Olimp, więc weszło konkretne śniadanie. Tylko skończyłem jeść 30 min przed startem, więc na początku trochę siedziało.
Wjechało to, co na zdjęciu plus owsianka z owocami i jogurtem.
No i potem trasa jak poniżej. Sam podjazd na Olimp, to było 31 km, 1540 m w pionie i zajęło mi to 1:58 h. Mogłem delikatnie mocniej pojechać, ale nie wiedziałem czego się spodziewać, bo nigdy nie robiłem takiego podjazdu, więc wolałem wolniej, ale w ogóle dojechać, niż się spalić po drodze
Osiągnąłem też swoją nową prędkość maksymalną - 83,3 km/h.
W czasie jazdy 2 banany, 2 batony i ładowanko przed samym podjazdem.
Po zjeździe ryż z owocami morza i ogień do hotelu.
Wieczorem kolacja w tawernie i sporo różnych owoców morza. Jednak dalej nie jestem fanem
Olimp leży na 1952 m.n.p.m., więc na dole słońce, a na górze śnieg i działające wyciągi narciarskie.
Zostały 2 ostatnie jazdy!