Zalety:
- szpan przed innymi (no nie mówicie mi, że nie zwracacie na to uwagi)
- lepiej postrzegany poprzez społeczeństwo
- nie wstydzę się zdjąć koszulki (chociaż w sumie przed siłownią też się nie wstydziłem, nie wyglądałem źle. A powiem szczerze, że kiedy przymasowałem dość ostro to nawet troszkę wstydziłem się
zdjąć koszulkę, gdyż trochę tego bf się nagromadziło)
- zadowolenie z własnego ciała (chociaż kiedy nie chodziłem na siłownie, nie przywiązywałem do tego najmniejszej uwagi)
- narcyz (parę razy dziennie musiałem przejrzeć się przed lustrem. Przed spaniem, na lekcji, w kiblu musiałem zobaczyć czy z łapy nic nie spadło, czy kratka dalej sie mieni itp.)
- łatwiej poderwać dziewczynę (no właśnie, to jest najważniejszy powód dla którego martwi mnie mój koniec z kulturystyką. No może za jakiś czas będę mógł do tego wrócić, z tym, że do ćw na leżąco ale czy Waszym zdaniem dziewczyny lecą na umięśnione ciało? Chociaż w sumie, przy treningu na basenie (3 razy week), odpowiedniej diecie i odpowiednim treningu na brzuch, może zbuduję podobną sylwetkę do Brada Pitta. Bo chyba właśnie taki wygląd najbardziej odpowiada dziewczyną? W każdym razie głęboko w to wierze, chociaż póki co brakuje mi motywacji co do diety, gdyż zdaję sobie sprawę, że chodząc na basen, jestem w stanie osiągnąć tylko 30% tego co na siłowni..
Tak na szybko, to z zalet byłoby to tyle. Jak coś Wam się jeszcze nasunęło na myśl, napiszcie to tutaj.
Wady:
- ścisła dieta, przez którą moja psychika była troszkę rozchwiana Tzn. wiedziałem, że nie mogę zjeść niczego słodkiego i nie jadłem, ale bardzo miałem na to ochotę. No co prawda robiłem sobie wolny posiłek raz na jakiś czas, ale było to trochę za mało. Teraz już nie mogę patrzeć na dawne jedzenie (chociaż coś w rodzaju diety staram się mieć), dlatego, iż niestety nie mam motywacji.
- doprowadzenie rodziny do szału Co prawda rodziców mam lajtowych, kupowali mi produkty dietetyczne za swoje pieniądze, ale z czasem też zaczęło im się mniej podobać, że oczekuje codziennie mięsa, zwłaszcza, że moja mama musiała mi je sama robić, bo ja nie umiałem. W związku z tym, odpadały np niedzielne wspólne obiady, ponieważ ja jadłem coś innego i o zupełnie innych porach.
- rezygnowanie z przyjemności. Pamiętam, jak np w wakacje praktycznie ani razu nie byłem nad jeziorem (nawet przy 30 stopniach), ponieważ nie chciałem tam brać jedzenia, a musiałem trzymać dietę, więc siedziałem przed telewizorem, cały dzień jedząc i oglądając Pekin. Nawet nie chętnie zostawałem dłużej na osiedlu, bo wiedziałem, że o 22:20 muszę zjeść twaróg z oliwą. Odpuszczałem sobie najlepsze wieczorne filmy w telewizji, gdyż wiedziałem, że muszę być dobrze zregenerowany. Więcej przykładów nie będę przytaczał, acz było ich dużo. Krótko mówiąc, byłem uzależniony od diety i to ją stawiałem na 1 miejscu.
Zapraszam do udziału w dyskusjach; co Tobie daje siłownia i co takiego straciłeś poprzez nią. I oczywiście zachęcam do skomentowania mojego toku myślenia...
Zmieniony przez - klima92 w dniu 2008-09-28 17:53:14