Zacznijmy od początku.
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy udało mi się uporać z górą sadła (naprawdę sporo straciłem). Podczas całego programu byłem rozliczany z masy ciała i wartości odżywczych pokarmów (białko na maksa - węgle do minimum). Przy okazji nauczyłem się (chyba) jak zdrowo jeść i żyć. Program się skończył, a ja zostałem sam ze swoją wiedzą i ... nagle rozbudzoną miłością do sportu i wysiłku fizycznego.
Postanowiłem kontynuować treningi. Na początku waga się uspokoiła, ale potem zacząłem obserwować jej delikatną tendencję wzrostową. Zacząłem ćwiczyć jeszcze mocniej i wtedy waga już zupełnie wyraźnie zaczęła szybować w górę. Jadłem to co na diecie i w takich samych ilościach (zero soli i cukru).
Zmartwiłem się ale postanowiłem działać. Zainstaowałem sobie program do monitorowania i projektowania posiłków, który ma również możliwość bilansowania wysiłku fizycznego. Dane wprowadzałem z pulsometru kalibrowanego zgodnie z kilkunastoma urządzeniami cardio (rowery, bieżnie, orbitreki). Okazało się, że w dni treningowe miewam większy wydatek energetyczny niż suma kalorii przyjętych w pożywieniu. To mnie zaniepokiło.
Bazowy BMR mam wyznaczony (po badaniu maszyną) na około 2600 (3 chyba intensywne treningi w tygodniu, 38 lat, 95-97 kg wagi, 191 wzrostu) Zapotrzebowanie kaloryczne to podobno w moim przypadku minimum 3100. W diecie (zrównoważonej wg proporcji B35% W45% T20%) miałem około 1800 - 2000.
Pulsometr - powtarzam: kalibrowany - pokazywał mi zużycie energii w granicach:
Średnia dla treningów aerobowych: 1155 (brzuch, bieżnia, rower)/ średnie tętno: 116
Średnia dla treningów fitness i siłowych: 1401 (siłownia, brzuch, orbitrek + rower)
Po przejściu na własną dietę i zintensyfikowaniu trenigów okazało się, że spalam (ten sam pulsometr) średnio na aerobach (raz w tygodniu) 1500 kcal, a na siłowni (dwa razy w tygodniu) 1659 kcal. Dodatkowo jeżdżę rowerem trasy od 20 do 100 km (kilka razy w miesiącu). Przy zachowaniu diety w granicach 2300 kcal waga głupieje. Mam nagłe skoki, spadki, zatrzymania wody itp.
Po konsulatcji z trenerem dowiedziałem się, że powinienem jeść te swoje circa 3500 kcal a w dni treningowe nawet więcej. Podniosłem gramturę i skład porcji i okazało się, że waga zaczyna się stabilizować, ale to jeszcze nie to czego oczekuję. Widocznym efektem zwiększenia węgli - subiektywnie z mojej strony - jest to, że mam więcej energii i siły, ruszyłem do przodu z obciążeniem na siłce i robię coraz lepsze treningi. Niepokoi mnie przyrost wagi ale trenerzy i znajomi mówią, że mogę po prostu obrastać w mięśnie (obwody talii i pasa trzymają się, a nawet lekko lecą w dół).
Zanim zadam pytanie, dla lepszego zrozumienia, opiszę dzisiejszy przykład.
Postanowiłem zjeść te 3500 kcal. Zaplanowałem trening na 1700 kcal. Wczoraj, w trakcie planowania treningu przyszedł mi do głowy pomysł pobicia życiowego rekordu - nie śmiejcie się - przebiegnięcia 10 km w godzinę. Zacząłem od brzuszków (3 ćwiczenia po 4serie po 25 powtórzeń). Pojechałem rowerem za miasto (z dobrym pulsem), przypiąłem się do sklepu i ruszyłem z buta w pogoń za swoim rekordem. Nie udało się. Zabrakło kilkunastu minut. Rozgrzany dosiadłem roweru i w solidnym tempie wróciłem do domu. Na pulsometrze 2900 kcal z hakiem (za każdym razem ustawiałem odpowiedni rodzaj sportu) Endomondo pokazało mi "zaledwie" 1700 kcal, ale mój telefon nie ma dostępu (na razie) do mojego tętna. Tak czy siak przyjąłem, że spaliłem około 2000 kcal. Od razu z roweru wskoczyłem do sklepu kupiłem Plaster szynki i garść ciastek zbożowych (w domu czekała na mnie wprawdzie porcja regeneracyjna, ale miałem straszne ssanie, a mój orgaznizm był jak piec martenowski

Po wpisaniu produktów do kompa pojawiły się liczby i ich właśnie dotyczy moje pytanie:
Zapotrzebowanie: 3610kcal
Spalono: 2000kcal
Zjedzono: 4369kcal (dwa śniadania + "suplementacja" pod sklepem + planowana grochówka na obiad i kolacja)
I najważniejsze pytanie:
Bilans: -1241kcal
Co to znaczy? Czy ja naprawdę, pomimo wchłonięcia takiej ilości kalorii mam jeszcze jakiś minus tysiąc??? To co? Dzwonić po pizzę do obiadu? Co się będzie działo jak tak będę żył i ćwiczył? Dodam, że power cały czas miałem taki, że mógłbym chyba trzasnąć drugie kółko (pierwszy raz od roku zjadłem śniadanie na 850 kcal) Czy ciągły bilans ujemny + wysiłek spowolnią mój metabolizm? Niby sporo się dowiedziałem o odchudzaniu, a wciąż mam wątpliwości.
Jak to liczyć? Czy po odjęciu zużycia/spalania ma zostać zapotrzebowanie czy ma wyjść liczba ujemna? Wiem. Zależy co chcę osiągnąć. Niewiele. Chcę mieć idealną kondycję (chcę być silny i wytrzymały) i jakoś wyglądać (nie utuczyć się) :)
Pozdrawiam
Maciek
PS. Jakby ktoś chciał to mam komplet danych z pulsometru od września 2011: czas treningu, rodzaj treningu, czas w strefach HEALTH, FIT, POWER, średnie tętno i zużycie kalorii. Do tego mam wyniki pomiarów (co dwa tygodnie) obwodów pasa, bioder, uda oraz wagę i zawartość tłuszczu w organizmie. Ciekawa lektura. Przynajmniej dla mnie :)
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html