Babalu wie, co go czeka. Ale nie wydaje się zbytnio ulegać naciskowi. UFC 74 będzie dla niego grą o wszystko. Jeszcze przed rokiem uchodził za człowieka, który powinien pokonać strącić z tronu Chucka Liddella i dzierżyć mistrzostwo UFC. Zdarzyło się inaczej. Wyniszczająca porażka o tytuł z Liddellem i nie mniej bolesna przegrana z Jasonem Lambertem, doprowadziły go do rozstaju dróg. Jeśli przegra znów, jego czas w Oktagonie dobiegnie końca, czego on sam jest świadom.
Przeczytajcie jego wypowiedzi o najbliższej, tak dużo znaczącej dla niego walce z Davidem Heathem i o przybyciu do UFC Shoguna, którego Babalu pokonał w 2003 roku:
"Przegrałem już dwa razy i wiem, że jeśli stanie się to raz jeszcze, będzie to koniec. Podejdę do tej walki tak, jakby było to starcie o tytuł mistrzowski.
Jestem w stanie stanąć w ringu z każdym w mojej kategorii wagowej. Przeanalizowałem swoje błędy i wiem, co ostatnimi razy szło nie tak. David i ja jesteśmy agresywnymi zawodnikami i chciałbym pokazać widzom show, sprawiając radość samemu sobie. Jestem pewien, że dzięki zawodnikom PRIDE poziom w UFC jeszcze bardziej wzrósł. Ale w Oktagonie walczy się inaczej niż na ringu i mam już gotowy powitalny prezencik dla tych chłopców".
[ źródło : kampfsportnews . com ]