W każdym razie chodzę od początku roku na karate. Kondycha się bez wątpienia poprawiła - ale co to za progres, skoro ongiś jej nie było?;)
W ramach mobilizowania się do pracy, postanowiłem, że zrealizuję swoje odwieczne marzenie - wyrobie sobie "kaloryfer". Czas dałem sobie do końca roku - może za długo, może za krótko - grunt, że się staram.
Generalnie wciąż mam sporo tłuszczyku w pasie - wiecie, ten taki zapuszczony, niećwiczony tłuszczyk na brzuchu i jakby na "boczkach". Tydzień temu postanowiłem właśnie zabrać się za brzuch. Robie sobie brzuszki i - jak się przyjrzeć - widzę, coś jakby powoli wychodzący na światło dzienne miesień (pre-kaloryferowy;)). Oczywiście jest nieznaczny, wziął się praktycznie z nikąd (bo brzuszków na treningach praktycznie nie robimy, ale wszystkie inne mieśnie pracują, więc pośrednio wzmacniamy brzuch). Tylko tu pojawia się ciekawostka - ów mięsień (ten najwyższy poziom) widoczny jest tylko po lewej stronie :D
Co mam zrobić z takim asymentrycznym brzuchem? Generalnie nie jest to duża różnica, bo jest ledwo widoczny, ale z drugiej strony, trochę to śmieszne i byłoby głupio gdyby ta różnica się utrzymywała przez następne miesiące :P