Nie bywam w tym dziale w ogóle, więc pewnie większość osób mnie nie kojarzy, także może na początek się przedstawię.
Matka na chrzcie dała mi Przemek, teraz mówi do mnie "Ty alkoholiku", żona z kolei "Ty ch**u", także zostańmy może przy forumowym nicku – jestem Koniu.
Coś tam ćwiczę, od jakichś 14 albo i 15 lat, jednak od roku 2014 jest to raczej seria kontuzji przeplatanych okresami treningu.
Ostatnio udało mi się pobić rekord i przetrenować około miesiąc bez problemów zdrowotnych, stąd pomyślałem, że może uda się poprowadzić dziennik.
KONTUZJE:
Co ciekawe żadnego z tych urazów nie nabawiłem się na siłowni, ale po kolei...
Sylwester 2014 – zerwanie całej grupy mięśni tyłu uda – szpagat po pijaku na śliskim parkiecie.
Wiosna 2015 – kuracja Izotekiem i fatalne samopoczucie.
Lato 2016 – rozwalenie barku przy szarpaniu się z zaciętym zamkiem w kiblu.
Jesień 2016 – pęknięta łąkotka przy karmieniu kotów.

Lato 2017 – problemy z szyją po zderzeniu ze skałą na zjeżdżalni w Aquaparku.
Jesień 2017 – początek problemów z plecami – do dziś.
Do tego dochodzą regularne urazy lewej kostki.
To tak w skrócie.

Urazy determinują niestety to co robię na treningu, także trenuję kiedy zdrowie pozwala i na ile pozwala.
TRENING:
Staram się trenować 3x w tygodniu, jednak bez określonego planu. Jedyne moje założenie to FBW.
Na plecy mogę robić w zasadzie drążek, wyciągi, ćwiczenia w leżeniu, czasem jak poniesie mnie fantazja i nic nie boli szarpnę się na ciągi czy wiosło.
Trening nóg wygląda podobnie – choć tu częściej łapię się za ciągi na prostych nogach.
Na barki zwykle odpadają wyciskania, także głównie są to wznosy.
Klatę i łapy mogę ćwiczyć, ale nie lubię.

Dodatkowo co czwartek gram w piłkę na hali.
DIETA:
Mieszanka IF z IIFYM, tyle, że to takie moje IIFYM, a w zasadzie IIFYC – nie trzymam określonego BTW, a staram się jeść mniej więcej tyle samo kcal każdego dnia.
Także raz jest to więcej węgli, mniej tłuszczu, raz węgli nie ma wcale, choć zwykle jest to 400-500g ryżu czy makaronu dziennie. Białko mniej więcej na stałym poziomie, acz też nie panikuję jak raz zjem 200, a raz 150g.
Jeżeli chodzi o IF, to też nie trzymam się jakichś tam godzin, raz zaczynam jeść o 12, raz o 17, zależy jak szybko zrobię się głodny. Zwykle jednak gotuję michę tego samego żarcia i jem przez "cały" dzień.
Generalnie michę trzymam czystą, nie mam problemu ze słodyczami czy fast foodami.
Jedyne odstępstwo to piwo, no tak 20-30 tygodniowo.

SUPLEMENTACJA:
W sumie to nic. Jak mi się przypomni, to łykam witaminę D.
Czasem przed treningiem łyknę Agmatynę.
"FORMA":
Kratę na brzuchu, to ja widziałem ostatni raz w lato 2017, od tego czasu fat regularnie do góry, acz szczerze mówiąc nie mam już ciśnienia na piłowanie bf do 10 czy mniej. W zasadzie z obecnej sylwetki(która wiadomo - odbiega od współczesnych kanonów piękna)byłbym zadowolony przy bf niższym z 3-4% przy utrzymaniu obecnej masy ciała – ok 117kg.

POMOC W UKŁADANIU DIET I TRENINGÓW ONLINE. KONTAKT: koniu151.sfd@gmail.com