OK WRÓCIŁEM DO SZAREJ RZECZYWISTOŚCI....
Od początku
Pojechałem do Warszawy w zeszły piątek(VLCD 14 dni bodajżę) - w sobote troche pojadłem i wieczorem wpadł trening(Cayek nie dojechał
) po treningu wpadło troche jedzenia różnego(parówki ser bułki croissanty, pączki, batony i sporo lodów)
Niedziela na zupełnym luzie - obiad na mieście, Mc, KFC, deser z kawą i lodami u Grycanów - potem trening z Caykiem.
Forme ma git - plażówka 100% i od poprzedniego spotkania widać że narzucił sporo mięsa :) Wieczorem byłem mega zapchany, po treningu wracałem 3km na nogach na mieszkanie, torba i zakupy w rękach - masakra...
Poniedziałek - sobota praca fizyczna 13h - gdzie jadłem około 2500kcal - 250-300w 50-60t no i w poniedziałek wieczorem nie wytrzymałem i wleciało troche śmieci... (wczoraj z samego rana wyjeżdzałem) więc w sobote znów wieczorem zaszalałem z jedzeniem na mieście - ogólnie 4 dni wyżerki....
Wczoraj niedziela powrót 7h w podrózy(wpadła tylko sałatka, pierś x2 200g i whey 50g - węgle i fat <40g) -
i po drodze trening w Rzeszowie. Dostałem próbke niby Stimula8 starego z pod lady - i dupa nic nie poczułem :P
Ogólnie wyjazd mega spoko....
Na to co jadłem - to dziś waga z rana 81,7kg - wzrost tylko o 1kg z przed wyjazdu. Dwa
treningi, 2 tyg LC przed wyjazdem, praca fizyczna i nie odbiło się to na sylwetce bardzo. Brzuch praktycznie bez zmian - tydzień pieknego restu i psychy i ciała
Wrzucam drugi bieg i lece dalej z redukcją - Dalszy plan wrzuce w następnym poście
Zmieniony przez - diwadek w dniu 2016-07-18 08:38:43