Dobra bo widzę, że źle to ujęłam i ogólnie za mało wiecie na temat mojej diety.
Zacznijmy od tego, że mieszkam i pracuję za granicą i mam inny system pracy niż w PL, co jak wiadomo przekłada się na pory posiłków. W pracy spędzam 9-10h dziennie, akurat teraz mam siedzącą, ale wcześniej była to praca fizyczna i na pewno jeszcze będzie, co jest tu na pewno istotne (2000kcal..?)..
Więc tak:
Wstaję, biegam, jem śniadanie o 6.00. Przeważnie 1 z 3: Owsianka na mleku z odrobiną kakao, owoców świeżych, bakalii, płatków kokosa. Serek wiejski z kiełkami, rzeżuchą, szczypiorkiem, rzodkiewką i ogórkiem. Dwa tosty z pieczywa mieszanego z serem, pieczarkami i papryką, do tego pomidory z cebulą/szczypiorkiem, mozzarellą, rzodkiewką, bazylią..
Pierwszą przerwę mam o 10.00 (czyli 4h po śniadaniu, i to nazywam 2 posiłkiem) przegryzam np. trochę sałatki warzywnej, batonika musli, zależy jaki mam apetyt bo następną przerwę mam:
o 12.30 (3 posiłek) i wtedy mam 30 min więc czas na to by spokojnie zjeść. Najczęściej jest to sałatka z kapusty pekińskiej i tofu z np. marchewką gotowaną, cebulą, porem, papryką, kukurydzą, groszkiem, ogórkami konserwowymi, słonecznikiem, dynią itp; albo sałata z ogórkiem, pomidorem, papryką, rzodkiewką, szczypiorkiem, fetą, i sosem z octu, oliwy i musztardy; jest to też często makaron/kasza z ww. warzywami i smażonym tofu i np. jarmużem, rukolą, brokułem, fasolką, soczewicą, ciecierzycą, pesto, szpinakiem itp. w sosie pomidorowym czasami z serem.
o. 15.30 mam następną przerwę i zawsze jest to jogurt naturalny z owocami, cynamonem, otrębami i płatkami migdałów.
W domu po treningu (30 min z wszystkim) około 18-19 jem "obiadokolację". np.
ryż pełnoziarnisty po chińsku z warzywami i soją; ziemniaki z brokułem/fasolką szparagową, kotletami sojowymi/falafelami, jajkiem sadzonym i surówką np. z buraczków albo białej rzodkwi; jajecznicę z cebulą, pieczarkami i serem żółtym i pieczywem mieszanym.
Po tym posiłku często mam właśnie czas i ochotę na przekąski. więc wtedy jem (ale nie codziennie!) głównie owoce, gorzką czekoladę albo lody, rzadko kawałek ciasta.
Tym 6 "posiłkiem" który niektórych tak zainteresował jest CZASAMI jeszcze kromka z warzywami i serem żółtym.
Więc, naprawdę to jest zła dieta??
Kwestia białka: jak wiadomo białko nie tylko jest w mięsie, ale też np. w nabiale, SOJI i roślinach strączkowych, których spożywam duże ilości. Staram się nie mieszać nabiału z posiłkami bogatymi w żelazo, bo ponoć zaburzają jego wchłanianie (tzn. wchłanianie żelaza niepochodzącego z mięsa). Od kiedy zmieniłam dietę na wegetariańską, czuję się tak dobrze, jak "nigdy wcześniej". Teraz mam dużo więcej energii, przestały mi wypadać włosy i łamać paznokcie, łapać kurcze, nie odczuwam żadnych bólów głowy ani nic w ten deseń.. Naprawdę czuję się dobrze.
Piję co najmniej 1,5l wody dziennie, 1-2 herbaty gorzkiej lub z łyżeczką cukru, ziółka wszelakie.
Tylko błagam nie piszcie mi, że przyczyną są jajka sadzone, ogórki konserwowe, tabliczka gorzkiej czekolady na tydzień, lody, czy łyżeczka cukry do herbaty.
Jeśli mam zmniejszyć liczbę posiłków to między którą a którą "głodować"??
Pozdrawiam :)