jestem z Wami od długiego czasu i nieraz mogłem liczyć na waszą pomoc, także mam nadzieję, że i tym razem mnie wesprzecie.
Temat dotyczy mojej siostry, otóż w ubiegłym roku moja siostra wyczuła guzka w rejonie klatki piersiowej, zaniepokojona szybko pojechała na konsultację z lekarzem, okazało się, że to nieszkodliwy rak.
Poddana została później jeszcze kilku badaniom i przed samą operacją usunięcia guzka okazało się, że rak zrobił przerzuty do węzłów chłonnych co finalnie było powodem usunięcia guzka i zainfekowanych komórkami rakowymi dwóch węzłów chłonnych.
W międzyczasie udaliśmy się do znanej w naszym rejonie zielarki, by zastosować kuracje ziołowe w celu dodatkowej osłony i wspomagania odporności.
Siostra była poddana na początku najsłabszej wersji chemii, po jej ukończeniu zrobiono badania i ponoć organizm był już czysty ale postanowiono zrobić jeszcze drugą (tzw. czerwoną) chemię i na koniec radioterapię.
Przy końcówce drugiej chemioterapii siostra zaczęła odczuwać ból w klatce piersiowej tak jakby w żebrach i kręgosłupie, zriobiono RTG i ponoć kości były czyste ale zrobiono też kilka dni temu biopsję i wczoraj lekarz zadzwonił poinformować, że są jakieś ogniska i chciałby skierować siostę na inne - bardziej pewne badanie, które i tak w 100% nie powie co jest ale jest na tyle dobre, że pokaże początkowe stadia domniemanych przerzutów.
Pytanie do Was - jak walczyć z tym rakiem?
Lekarze swoje a życie swoje, nie chcę stracić siostry więc chcę spróbować walki wszelkimi możliwymi chwytami.
Wiem, że na forum są również osoby po medycynie, które nie boją się dzielić swoimi przemyśleniami, mimo iż stoją one na przeciw lobby farmaceutycznemu.
Proszę Was o pomoc.