Grasik, dzięki Ci wielkie za troskę
Na treningu rzeczywiście zaniedbuję górne partie, z nadzieją, że nie używany narząd zanika..., hahaha. I tak już mam szyję krótszą o połowę, a ramiona, nawet nie mówię. Oczywiście, nie wyglądam jak jakieś monstrum, ale wiesz..., jestem dość barczysta jak na kobietę. Wczoraj zrobiłam dodatkowo tylko triceps i naramienne przy minimalnym obciążeniu.
Widzisz, przez to, że nie znam nazw przyrządów, nie potrafię dokładnie opisać, na czym ćwiczę... Ale robię zazwyczaj trzy serie po 20 lub 40/30/20 lub 20/16/12 w zależności od rodzaju ćwiczeń i obciężenie wybieram raczej małe, tak, że te serie bardzo mnie nie męczą i dałabym radę zrobić drugie tyle. Przerwy między seriami to ok. 20-30 s. Jeżeli chodzi o nogi, to jest taki przyrząd, na którym robi się wymachy na stojąco. Na tym spędzam sporo czasu i ćwiczę w różnych płaszczyznach (tzn. mięśnie wewn. zewn. przód, tył ud),czyli przede wszystkim górne partie nóg. Tu najdłuższe serie (40/30/20), obciążenie 30 kg.
Potem - "ginekolog" - obciążenie 42,5 kg - krótsze serie (20/20/20)-ściąganie i to samo rozpychanie (mam nadzieję, że wiesz, o co chodzi), potem mięśnie tylne ud + pośladki (taki wykop do tyłu na stojąco) 12/10/8. Potem brzuch na ławeczce pochyłej 30/24/16, na płaskiej z nogami uniesionymi 16/16/16, na mięśnie skośnie brzucha 16/16/16 razy dwa, ojej dużo tego jeszcze, nie chcę Cię zanudzać. Ale brzuch jeszcze na 3 przyrządach, np. podciąganie kolan do klatki 12/10/8.
Trochę skrętów na talię 40/30/20 na stojąco i na siedząco i na koniec maszaż takim pasem wibrującym. Wszystko zajmuje mi ok. 2 godzin. A zaczynam, jak pisałam wcześniej, od bieżni 5 km marszo-biegi 7-9 km/h (spalanie 400kcal), ale też chyba muszę coś zmienić bo łydka skoczyła z 37 do 39 cm.
Jeżeli chodzi o jedzenie to:
1) jajko na miękko, 2-3 kromeczki chleba pełnoziarnistego chrupkiego
2) bułeczka pełnoziarnista z twarożkiem
3)jogurt naturalny 200g + garść płatków kukurydzianych i 1 łyżka owsianych
4)pierś z kurczaka 150g (niestety smażona, ale bez panierki) + gotowane warzywa np. brokuł, kalafior, marchew - 400g
5) serek wiejski 200g + ew. kromeczka chleba chrupkiego
piję ok 1,5 l wody niegazowanej i ew. rano słabą herbatkę czarną
czasami zdaża mi się zjeść jabłko, albo trochę winogron (to moja słabość niestety).
Kiedy miałam przerwę w ćwiczeniach spadłam z wagi do 55 kg (w 1997 trenowałam trójbój siłowy i ważyłam 67 kg / 168 cm), bez jakiejkolwiek diety, jadłam też sporo słodyczy.
Potem chodziłam tylko na aerobik 2 razy w tyg., ale to też z przewami po kilka miesięcy.
A spasłam się tak od ostatnich świąt. Zaczęło się o makówek i w ogóle jadłam prawie same proste ww. Na efekty nie było trzeba długo czekać - waga 65 kg!!! Zdesperowana zaczęłam stosować dietę 13- dniową (prawie zero węgli), ale skończyłam po 9 dniach, bo czulam się fatalnie.
Przez to spadła mi tylko przemiana materii, bo waga wróciła do poprzedniego poziomu bardzo szybko (z 59kg do 65kg).
Od 1 kwetnia jestem na TP (1 kaps 40 min. po 1 lub 2 śniadaniu ok. godz. 10-11; pracuję na 2 zmiany), ćwiczę na siłowni 3 razy w tyg.(8-10 p.m.) zawsze ten sam trening + 2 razy na tydzień aerobik.
Wiesz, ja zawsze miałam duże predyspozycje jeżeli chodzi o
nabieranie masy. Podejrzewam, że mam też dość wysoki poziom testosteronu. Czy to może mieć jakieś znaczenie??
Przepraszam, Grasik, że Cię tak zanudzam, ale jesteś ideałem, jeżeli chodzi o "tężyznę kobiecą", a sama już nie wiem, co się ze mną dzieje. Chyba trochę sobie rozhuśtałam organizm i boję się, że powrót do normy nie będzie łatwy. Jeżeli widzisz jeszcze dla mnie jakąś nadzieję - HELP!!
Dziękuję Ci, bo soga już dać nie mogę. Pozdrawiam
"RÓB SWOJE, A WYJDZIESZ NA SWOJE"
Zmieniony przez - CATIA w dniu 2003-04-12 22:35:53