Bardzo pozytywnie oceniam ten zlot. Brawa dla Wojtka za inicjatywę i dopięcie całego przedsięwzięcia na ostatni guzik. Tu na wstępie gratulacje za świetny klimat jaki udało mu się osiągnąć zarówno przez bardzo fajny wystrój swojego klubu jak i ogromną charyzmę jego samego i MEGA (tu uśmiech w stronę biesiadników
) pozytywną przyjacielską atmosferę. A ogarnięcie takiej ilości ludzi z różnych stylów na pewno łatwe nie było...
Muay Thai w wyokaniu Lady M i Scorpiona fajnie przedstawiło obecnym charakter tajskiego klinczu. Dla mnie to nie była nowość, bo chociaż jestem w tym słaby to miałem okazję trenować z racji sportu jaki uprawiam. Sam Scorpion pomimo drobnej postury potrafi się ruszać i ma świetną, jak na swój staż, technikę. Pogratulować należy parze odwagi, ponieważ pomimo, że występowali jako pierwsi i byli w sumie najmłodszymi przedstawiającymi swój styl na sali to przyznać trzeba, że zachowywali się bardzo profesjonalnie.
Marek Wuxia jak zawsze zdumiewa niesamowitą sprawnością pomimo sędziwego już wieku (musiałem
). Myślisz, że jesteś zwinny? Powtarzaj za Markiem
Zaprezentował zupełnie inne od zachodniego spojrzenie na dynamiczne rozciąganie oraz ćwiczenia charakterystyczne dla swojego stylu Siedmiogwiezdnej Modliszki. Nie był to pierwszy raz jaki widziałem Marka w akcji, ale jak zawsze jestem pod wrażeniem tego człowieka, który miejscami zdaje się być pokłócony z prawami fizyki...
W dodatku ogromne dzięki Marku za korektę mojej wersji tornado kicka, mam nadzieję w przyszłości zaskoczyć Cię nienagannym wykonaniem
Dacheng jak to Dacheng, zawsze mi bliski. Te same rzeczy, które u niego w tajiquan są podstawami robiliśmy w Kyokushin za mojego trenowania. Nareszcie dane mi było poznać jaki jest wyższy level w tym co ćwiczyliśmy, bo to mój pierwszy raz, pomimo paru juz spotkań, jak ćwiczyliśmy razem.
Karate Shin Ai Do i jego rozwiązania były miejscami szalenie intrygujące. Zupełnie inne podejście do walki pomimo wspólnych korzeni co raz mnie zastanawiało, bo wydawało się na pozór dziwne i bezsensowne. Potem jednak w praktyce sprawiało, że zacząłem się zastanawiać ile z tego włączyć bym mógł do swojego osobistego arsenału...
Wielki plus za piękne kata! Ukłony dla wykonującego je kolegi, bo zagościł na naszych ustach parę dobrych chwil.
Wing Chun do tej pory znałem z filmów w TV i w Internecie oraz z opinii ludzi, którzy mieli z tym kontakt. Ciekawe rzeczy, które myślę, że z powodzeniem można implementować do arsenału fightera (co potem zresztą pokazał W.A), zresztą podobnych rozwiązań, a przynajmniej jednego, uczony byłem na boksie
Pozdrowić tu chciałem kolegę prowadzącego z którym klinczowałem na początku. Spora wiedza zarówno praktyczna jak i teoretyczna oraz umiejętność przekazywania jej to na pewno silne jego atuty.
Cynik jak zawsze sprawił się na medal, chociaż wrodzona skromność nie pozwalała mu się z tym obnosić. Myślę, że ma dobre zadatki na instruktora, bo techniki objaśnia w prosty oraz interesujący sposób. Skupił się tym razem na dźwigniach na nogi.
Na koniec prowadził
Wojtek Adamusik, gospodarz imprezy. Jak się okazało, nie tylko potrafi być dobrym prowadzącym całej imprezy, ale też świetnym mówcą. Zaczął od przedstawienia idei Bruce Lee oraz ludzi, którzy go otaczali oraz anegdotek z jego życia.
Po tym pokazywał JKD, które wyglądało jak MMA z elementami combatowymi. Wreszcie miałem okazję poznać i poczuć na czym polega trappling w JKD o którym tyle się słyszy, poćwiczyć stopkicki oraz, co ciekawe, poćwiczyć obrony przed nożem. Tutaj zaskoczenie, bo to pierwszy raz jak widziałem coś sensownego w tej materii.
Pochwalić trzeba profesjonalizm Wojtka. Chwilę razem ćwiczyliśmy i naprawdę potrafi pokazać mechanikę techniki jak mało kto. Miałem wrażenie, że technika wykonuje się sama, jak bym ćwiczył ją już jakiś czas
Pozdrowić tu też należy instruktora od Wojtka z którym ćwiczyłem. Dzięki za cierpliwość
Potem część biesiadna w Manufakturze gdzie mogliśmy się blizej poznać. Świetna, chociaż zdecydowanie za krótka.
Zlot miał minusy. Bardzo żałuję, że nie udało mi się posparować z osobami, z którymi się już jakiś czas na to umawiałem, ale czas jest nieubłagalny. W sumie to tyle z minusów, bo nawet jak były jakieś wątpliwości czy nieporozumienia to i tak wynikały tylko z różnicy zdań na jakiś temat. Pokazuje to, co słusznie Marek i Wojtek zauważyli, że nawet pomimo tego iż każdy z nas praktycznie inaczej podchodzi do walki to jeśli tylko mamy dobre intencje i otwarte serce to potrafimy razem nie tylko ćwiczyć, ale i czerpać z tego przyjemność ucząc się.
Po raz kolejny okazuje się, że sport, a szczególnie sztuki walki, jak mało co, zbliżają ludzi. Nawet pomimo ich olbrzymiej różnorodności.
Szalenie miło było mi Was wszystkich zobaczyć, niektórych jeszcze raz! Dzięki wielkie za wspólny trening oraz mam nadzieję, że kolejne wspólne zloty będą jeszcze lepsze. Bo jak powiedział Wojtek na końcu, od każdego można się czegoś nauczyć, u każdego może się nam coś spodobać
Zmieniony przez - OloKK w dniu 2010-03-21 18:55:35