Gdy zaczynałem biegać w grudniu z denną kondycją i wymiekać po 600m biegu, to powiedziałem sobie pracuj na procenty, bo one zaprocentują w przyszłości, walcz cały czas do utraty tchu nawet jak już będziesz padał z bólu na kolana, dawaj z siebie więcej niż masz bo to wszystko zaprocentuje w przyszłości...
I tak dzisiaj łamie kolejną barierę ;] Czas biegu krossowego 8km to 43,01 względem tego co było tydzień temu niebo a ziemia 46,32 jeśli mnie pamięć nie myli, nie biegłem na czas, ale założyłem sobie że jakby było poniżej 45 min to fajnie by było Więc postanowiłem się nie opiepszać i tak mi jeszcze przypadki zjadły z 15 sek. czasu. 2 razy musiałem się zatrzymać jak pies na mnie miał chętkę to go właściciel przywrócił do szeregu potem jak biegłem to już łapał psa za kaganiec, ps. ludzie jednak szybko się uczą i i rypnąłem sobie raz na prawe udo gleba konkret, ale wstałem popatrzyłem oje.bany z błota można biec dalej
Pierwsze 2km naprawde szybko jak na mnie póżniejsze 3-4km tez niezłe, i tak biegne i między 5,5a 6,5km nieco spadłem z sił narzuconym tempem ale po 6,5km organizm znowu wskoczył na wyższe obroty a od 7,5km to już armagedon tak byłem wyczerpany że ledwo co z nogi na noge udało mi się stanąć ale bajka ważne że kolejny cel osiągnięty :D jutro egzamin, byle pogoda dopisała