Otóż po wielu trudnościach zdrowotnych udało mi się rozpocząć ponownie przygodę z siłownią.
Na chwilę obecną ćwiczę od 7 miesięcy. W tym czasie nie zważałem w ogóle na to co piłem(COCA-COLA) , czy też jadłem(pizza w duzych ilościach).
Dostałem w gratisie "oponkę" oraz boczki i dlatego chciałbym zniwelować ten ciążący "kamień".
Mam jednak pytanie za 101pkt. czy jest szansa na to by poprawić wygląd nie stosując restrykcyjnej diety?(żona nie będzie specjalnie dla mnie gotować , a ja nie mam wystarczającego czasu na to i predyspozycji w sumie też )
Czy po prostu nie obiadając się (do tej pory na śniadanie potrafiłem pochłonąć sporą ilość chleba białego , do obiadu nie obyło się również bez niego , a o kolacji nie ma nawet co wspominać) będę miał możliwość poprawy sylwetki?
Kwestia żywieniowa została poprawiona:
Na chwilę obecną na śniadanie zjem 1-2 kromki chleba żytniego (ew. graham) , obiad jest (typowo polski ziemniaki/kluski, schabowy,surówka itp.), kolacja to kromka chleba i szprot w sosie pomidorowym (makrela wędzona).
Nie pochłaniam COCA COLI w ilościach litrowych (w zasadzie staram się w ogóle jej nie pić) - spożywam wodę lekkogazowaną(czy to słuszny wybór?) Słodyczy nie spożywam.
Nie liczę , że będę wyglądał jak "ziomal" na wybiegu. Po prostu chciałbym spalić "oponkę" a reszta ciała będzie budowana na siłowni jak to się działo dotychczas.
Jeśli chodzi o kwestię treningu to ćwiczę 3 razy w tyg.(zacząłem również po treningu robić cardio 30 min.)
Resumując czy można poprawić sylwetkę nie stosując diety (płatki, kurczak, ryż , warzywa, itp.) , ale uważając na to co i w jakich ilościach się spożywa.