SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Gruszkam - odtłuścić chorowitka

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 9074

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 711 Napisanych postów 2487 Wiek 33 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 327948
Tez mi sie zachcialo sushi jak tyle razy przeczytalam a jadlam raz w zyciu, z 10lat temu i mnie nie powalilo wiec potem juz nie probowalam.
W ogole to czesc Gruszkam, Jablkom (chyba) fajnie sie czytalo wszystko od poczatku, brawo za samozaparcie i upor przy tak niesprzyjajacych warunkach!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 63 Na forum 7 lat Przeczytanych tematów 1404
Eveline - drastyczne ucinanie kalorii jest faktycznie nagminne. Ja się absolutnie z Tobą zgadzam i mimo jakichś wewnętrznych obaw (nie ukrywam), z 1500/1600 wskoczyłam bez żadnej dyskusji na 1900 kcal. Wiem, że to ma sens, że macie rację, że trzeba spróbować wyprowadzić organizm na prostą. Mimo, iż jest szansa, że na początku ja na tym utyję. Ale to nie ważne, najpierw chcę ustabilozować metabolizm, a potem powoli schudnąć. Jasne, babą jestem - wolałabym pstryknąć palcami i wypowiedzieć magiczne zaklęcie, ale wiem, że to tak nie działa. A szkoda

Nie chcę się tłumaczyć, nikomu to nie potrzebne, raczej trochę nakreślę sytuację.
Przed apogeum różnych chorób, byłam osobą bardzo aktywną, uprawiającą sport w dużych dawkach, która nie bardzo patrzyła na kalorie, ale jadła w miarę zdrowo, ze sporymi odstępstwami (myślę, że było w granicach 3000 - 3500 kcal dziennie). Bardzo powoli, ale przez lata sobie na tym utyłam Potem nastąpił krach zdrowotny i zupełnie się pogubiłam. Nagle nic nie zależało ode mnie, sytuacja była kompletnie nowa. Nagle zero ruchu, przez kilka miesięcy tylko łóżko. Nie wiedziałam na czym stoję, musiałam też zacząć jeść inaczej (włączając w to w krytycznym momencie Nutridrinki i tym podobne specyfiki). Zupełnie straciłam rozeznanie jak działa moje ciało. Dlatego gdy medycznie nie było już ku temu przeciwskazań, szukając pomocy w nowej sytuacji, po poradę udałam się do... dietetyka. Stąd moje 1500 kcal . Sama na to nie wpadłam, nie chcąc sobie szkodzić, zaufałam profesjonaliście. Czułam, że nie działa to na mnie dobrze, ale byłam trochę skazana na działanie po omacku. Po jakimś czasie głodu, samodzielnie zaordynowałam sobie 1600 kcal, bo trudno mi było funkcjonować. Potem były testy z 2000, 1800 i 1600. Metabolizm był już ewidentnie rozwalony, bo tak jak wspominałam, na 2000 tyłam, na 1800 trzymałam wagę, a na 1600 powoli chudłam. Tylko tak się nie da żyć na dłuższą metę, więc wytrzymywałam kilka tygodni i rzucałam się na jedzenie. Dopiero teraz jest wmiarę stabilnie. Po dosć niedawnym epizodzie z czteromiesięczną regeneracją wątroby i ponownych problemach z mobilnością (zakończonych dopiero w kwietniu b.r.) wracam do żywych. Zaczynam na nowo bardzo delikatnie się ruszać, dbać o dietę no i zasięgać opinii osób DOŚWIADCZONYCH, a nie koniecznie chwalących się pękatą teczką tytułów i uprawnień. Medykom też średnio ufam. Staram się walczyć na własną rękę, teraz z pomocą Waszej wiedzy, doświadczenia, cierpliwości i dobrych chęci. Ciekawi mnie bardzo co tym razem z tego wyjdzie. W każdym razie póki co przyklejam się do moich 1900 kcal, bo za dobrze mi na tym. W brzuchu nie burczy, w głowie lepiej! Niech tylko zdrowie dopisze, nie będzie takich skrajnych wahań formy, które mi wszystko dezorganizują i sprawiają, że plan się sypie. Nie lubię nie mieć kontroli nad własnym życiem.

Zawsze obiecuję sobie nie pisać tu powieści. Zawsze dupa mi z tego wychodzi.

Paula - jeśli nie jesteś na super restrykcyjnej diecie (całkowicie eliminującej cukier), szczerze polecam zjedzenie sushi! Mniam.
Tak, masz rację, i ja cenię sobie możliwość jedzenia, a nie dziubania w trzech liściach sałaty A te posiłki też pewnie kiedyś ogarnę.


Maria - witaj! Gratujuę samozaparcia w przegryzaniu się przez te wypociny Może powinnyśmy założyć jakieś koło adoratorek sushi?
Właśnie konsekwencja i samozaparcie to u mnie najsłabszy element. Ale czuję gdzieś w głębi, że tym razem to wszystko ma rację bytu. Dzięki za wsparcie!

Krótka relacja z ostatnich dni:

Sobota 11.06.

Jedzenie - zgodne z planem.
Ruch - po piątkowym treningu na siłowni miałam gigantyczne zakwasy mięśni brzucha. Nogi mnie martwią. Po umiarkowanym jak na mnie wysiłku, ponownie pojawiły się problemy z żyłami i czworogłowym w obu nogach. Z trudem się poruszałam.

Niedziela 12.06

Jedzenie - zgodnie z planem. Nie pijam piwa, chipsów się boję (bo to świństwo), więc nie udzieliło mi się meczowe szaleństwo.
Ruch - wystraszona stanem nóg, chcąc im dać odpocząć przed poniedziałkowym treningiem, unikałam większych spacerów.

Poniedziałek 13.06

Jedzenie - znów ok! Ostatnio próbę zredukowałam ilość posiłków z 5 do 4. Mniej się wtedy stresuję, że znów trzeba jeść, że z czymś nie zdążę, że coś wypadnie. Absolutnie nie chodzę przez to głodna, jem nawet trochę na wcisk, bo ostatnio nie mam specjalnie apetytu, ale staram się wyrabiać plan.
Ruch - rano trening siłowy, skupiony na nogach. Chciałam je umiarkowanie zmęczyć na potrzeby jutrzejszej konsultacji. Wieczorem szybszy spacer po mieście, z elementami terenowymi (6,6 km)

Zrzuty z ostatnich trzech dni:









1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 5995 Napisanych postów 10061 Wiek 32 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 214365
Będę zaglądać, dobrze się czyta
Powodzenia

""Doubt is enemy number one of progression"
Dziennik : http://www.sfd.pl/DT_MissInvincible-t1065640.html

Blog kulinarny: http://www.sfd.pl/[BLOG]_MissInvincible_w_kuchni-t1100371.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 63 Na forum 7 lat Przeczytanych tematów 1404
MissInvincible - Miło że wpadłaś, serdecznie dziękuję za wsparcie Żeby tylko tak dobrze się odtłuszczało, jak się czyta

Im więcej tego wsparcia tu dostaję, tym mocniej spinam poślady. Głupio byłoby musieć otwarcie powiedzieć, że nie daję rady, że mi się noga powinęła. I wiecie co? Jak scisnęłam te nieszczęsne poślady, tak je trzymam

Dziś jedzenie trochę improwizowane, więc mimo iż kalorie mi się pięknie zjechały to makrosy już nie i jestem zła. Siedzę z chmurną miną, patrzę na ten dzisiejszy jadłospis, kręcę głową, a jednocześnie dumam nad tym jak ostatnio jadam i ku mojemu zaskoczeniu, naburmuszenie przemija. Powoli dochodzą do mnie prawdy nad prawdami:

Mimo wszystko:

- wszystkie dania sa zdrowe i wartościowe,
- na rozpisce widnieją wszystkie rzeczy, które trafiają do mojej paszczy (nie mniej, nie więcej),
- nie ma tu śmieci,
- nie jem słodyczy (!) ani słonych przekąsek ani innych chemicznych potraw,
- nie podjadam,
- planuję dzień z wyprzedzeniem (choćby w zarysie),
- praktycznie nie jadam na mieście (a bardzo to lubię),
- nie pamiętam kiedy ostatnio (i czy w ogóle) miałam taki miesiąc w życiu, kiedy nie grzeszyłam i mi tego nie brakowało,
- nie cierpię na diecie , nie myślę o jej zarzuceniu poprzez połknięcie lodówki własnej, chłodziarki sąsiada i chłodni sklepowej za jednym podejściem.

Może trudno mówić tu o sukcesie, bo byłoby to ogromnym nadużyciem. Sukces odtrąbię, kiedy uda się jeść dobrze nie przez miesiąc, a przez rok, gdy schudnę i utrzymam wagę. Do tego daleka droga. Nie od razu Kraków zbudowano. Jednak powyższe spostrzeżenia sprawiają, że moja chmurna mina zmieniła się w gigantycznego banana na pyszczku. Chce mi się! Po prostu mi się chce. Coco jumbo i do przodu!






...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 17 Wiek 31 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 1169
Gruszkam, super sobie radzisz! Obserwuję Twój topic od samego początku, sama też walczę z nadmiernymi kilogramami (niektóre rady @eveline wdrożyłam u siebie :) ) i powiem Ci, że bardzo motywuje mnie Twoja silna wola i chęć walki. Trzymam kciuki za dalsze postępy!


Zmieniony przez - zola w dniu 2016-06-15 22:59:41
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Gruszka pewnie, że jest super! Ale o jakich rozjechanych makrosach mówisz?? Bo ja tu widzę białko -7gr, tłuszcze +4, węgle -5. Toż to wszystko zgodnie z założeniami :) Nie jesteś apteką pamiętaj. Wahania +/- 10 gr to norma. Wszystko ładnie rozłożone więc jest się z czego cieszyć :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
eveline Trener personalny Moderator
Ekspert
Szacuny 1440 Napisanych postów 15979 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 230563
Dokładnie - niewielkie wahania to norma. Weź np. mięso - czy wiesz ile dokładnie ma białka i tłuszczu? No nie więc czy chcemy czy nie to nie zawsze jesteśmy w stanie dokładnie policzyć.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 63 Na forum 7 lat Przeczytanych tematów 1404
Zola - witaj! Wiekie dzięki za ciepłe słowa! Bardzo się cieszę, że wyłuskałaś cla siebie coś z rad Eveline i też spinasz poślady w tłuściutkiej walce. Umówmy się tak: ja postaram się trzymać wysoki poziom motywacji i sprzedawać tu jej nadwyżki, a Ty pracuj nad własną, żeby też mieć mnie czym poratować w trudniejszych momentach.

Paula - nie jestem apteką... Zapisałam sobie To piękne!

Dziewczyny!
Serio? Uf, to mnie uspokoiłyście! Nie wiedziałam jak duże mogą być te odstępstwa od normy. A wy mi tu mówicie, że nie trzeba się aż tak stresować. Świetna wiadomość, to też wiele upraszcza w przygotowywaniu posiłków.
Nie wiem skąd mi się to dokładnie wzięło, ale stawiam na to że to dlatego, że naczytałam się (fenomenalnych i fascynujących skądinąd) dzienników dziewczyn, które przygorowują się do wyjścia na scenę. Spodziewam się, że stąd wzięła mi się potrzeba rygoru i przeświadczenie, że wszystko musi być na tip top. Rozbawiło mnie to. Głupia

Dziś dość dobry dzień. Wprawdzie plecy bolą, za to żyły przestały. Z rana udało się zaliczyć trening siłowy i dłuższe rozciąganie. Żywieniowo też nie było najgorzej.

Cenna uwaga na przyszłość: lepiej nie jeść śledzia przed treningiem!

Za sukces dnia uznaję skuteczną odmowę w grzeszeniu lodami. A tego ekstremalnie trudno mi jest sobie odmówić. W dodatku niektórzy wcale nie pomagają trzymać się diety, mimo że wiedzą, że się odchudzam i mam dość słabą wolę kiedy w grę wchodzą słodycze. Diabły wcielone.

W związku z wyjazdem wakacyjnym, powinnam jutro (w przeddzień) zrobić pomiary. Zrobię je, choć niechętnie. Trochę mnie to stresuje. W dodatku mam wrażenie, że w ciągu ostatnich dni trochę się powiększyłam, co dodatkowo demotywuje. Nie wiem czy to przez końcową fazę cyklu, bardziej obfitą treść jelitową, zwiększenie kaloryczności przy spowolnionym metabolizmie czy to subiektywna ocena. Najchętniej robiłabym po prostu konsekwentnie swoje, bez mierzenia się tak szybko od ostatnich pomiarów, ale rozumiem, że jeśli coś idzie nie tak, pomiary to pokażą i będzie można coś skorygować. No i też realnie ocenić ewentualne zmiany pourlopowe.

A propos: próbuję się psychicznie i merytorycznie przygotować do tego odpoczynku. Pod kątem dietowania, ma się rozumieć. Póki co, doszłam do wniosku, że nie można dać się zwariować, nie należy też jednak zapominać o umiarze i zdrowym rozsądku. Nie do końca wiem czego mogę się spodziewać na wakacyjnej stołówce. Świadoma tego jakich wyborów żywieniowych powinnam dokonywać, zamierzam zastosować się do zaleceń zawartych tutaj:

http://potreningu.pl/articles/1015/jak-utrzymac-diete-na-wakacyjnym-wyjezdzie

Wiem, że będzie to aktywny wypoczynek. Tyle do przodu

Jeśli wpadną Wam do głowy jakieś praktyczne wskazówki, nie krępujcie się, chętnie zabiorę je ze sobą








...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 538 Napisanych postów 2432 Wiek 48 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 151648
gruszkam
W dodatku niektórzy wcale nie pomagają trzymać się diety, mimo że wiedzą, że się odchudzam i mam dość słabą wolę kiedy w grę wchodzą słodycze. Diabły wcielone.

mow, ze Ci szkodzi; ze odkrylas, ze cos z brzuchem, zla cera, zle oddzialywuje z branymi lekami itp
wtedy bedzie im latwiej przelknac, ze myslisz o sobie
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 63 Na forum 7 lat Przeczytanych tematów 1404
Może to i jest jakiś sposób, choć nie wiem czy na te oporne sztuki będzie skuteczny Z drugiej strony może warto z tej okazji wziąć byka za rogi... Może właśnie takie konfrontacje, choć trudne i nieprzyjemne, staną się swoistym papierkiem lakmusowym na niektóre znajomości. Mam nadzieję, że po kilku odmowach znakomita część diabelskiej braci w końcu zakuma, że to ja i tylko ja powinnam decydować o swojej diecie (zdrowiu/wyborach/życiu) i odpuści. Na tym etapie potrzebuję wsparcia, a nie dodatkowych wyzwań. Zobaczymy kto tak NAPRAWDĘ dobrze mi życzy.
1
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Orbitrek

Następny temat

dt padme -> początek

WHEY premium