PTP tydzień 2. Trening 1(6)
===========================
Wyciskanie leżąc: (1 x 5 x 60) + (2 x 5 x 80)
Martwy ciąg: (1 x 5 x 60) + (2 x 5 x 100) + (1 x 1 x 130)
---------------------------
Dodatkowo: tureckie wstawanie z talerzem 20 kg (niezła zabawa)
---------------------------
Czas z rozgrzewką: 31'49"
Było jak miało być, albo i lepiej. Jako, że to początek tygodnia zacząłem od jednej krótkiej serii rozgrzewkowej (poza standardową rozgrzewką)
Na ławce jak to na ławce. Skupienie na algorytmie wyciskania.
- mostek w lekki łuk
- pośladki razem
- barki schowane w panewki
- łopatki do siebie
- spięty brzuch (przepona pełna powietrza)
- zdejmuję i opuszczam wolno (z ewentualnym zatrzymaniem na klatce)
- wyciskam szybko
- każde powtórzenie ma być jak Święto Boga Poprawnej Techniki, a ja mam być jego kapłanem
- żadnych rekordów, żadnego zbliżania się do maksów bez powodu
Potem martwy ciąg.
Rozgrzewka i tak samo jak przy wyciskaniu. Każde powtórzenie jest inne i każdemu należy się taki sam szacunek. Żadnych przechwytów, żadnych pasków.
- zakotwiczenie w podłodze (muszę zacząć nosić buty)
- rozluźnienie klatki i ściągnięcie łopatek
- nabranie maksymalnej ilości powietrza
- napięcie brzucha i pośladków
- zejście po ciężar (bez spoglądania w dół)
- 1/3 wydechu (oddech kompresyjny) podczas drogi w górę
- "dobranie" powietrza
- opuszczenie i odstawienie (najchętniej bym tu rzucał sztangę, bo ta faza ma minimalny wpływ na organizm)
- wypuszczenie powietrza
I tu zaczyna się jazda. Takie pojedyncze ciągi z zatrzymaniem oddechu sprowadzają na mnie zawroty głowy. Zwłaszcza jak na siłce duszno (a duszno). Czuję, że przy większych ciężarach trzeba będzie zemdleć
Muszę uprzedzić panią z kasy, która ma podgląd na kamery
Poszło normalnie: 2 x 5 x 100 kg
A że miałem energię po weekendzie, to odruchowo założyłem 2 x 15 kg na gryf i zrobiłem jeszcze jedno powtórzenie w wersji sumo.
Poszło gładko i bez bólu, czyli tak jak powinno pójść. Bardzo mi się ta wersja martwego ciągu podoba. O wiele łatwiej nauczyć się przy niej poprawnej pracy pleców i brzucha. No i jest zdecydowanie trudniejsza dla nóg. Tylko trzeba opanować łapanie sztangi idealnie na środku, bo łatwo stracić równowagę.
Wczoraj przeglądałem filmy na YT i znalazłem swój trening sprzed roku. Na tę okazję trzasnąłem samoj**kę przed wyjściem na trening. Moja ocena kierunku przemian wypada ok. Bez popadania w samouwielbienie. Koszulka na zdjęciu ta sam. Rok i dwa dni pomiędzy ujęciami.
Waga podobna (sądząc po obwodach). Oczywiście, że ćwicząc przez rok wg metodyki kulturystycznej mógłbym się dorobić wyrazistej muskulatury itp. ale znacie moje podejście do tematu
Kolega namawia mnie na ukierunkowanie w stronę strongman. Mówi, że mam tzw. gen, którego ja nie widzę, ani nie czuję zbytnio
Ale może mam? Cholera go wie
Biegaczem to ja wielkim nie będę, ale uzależniony się robię. Czytałem wczoraj tego Friela z wypiekami na twarzy
Też tak chcę! Chcę biegać jak Xzaar! Serio. Gdzieś ostatnio czytałem hasełko: "Trenuj tak by stać się rywalem swoich mistrzów". Dotarło do mnie wczoraj
No to co Marcinie? Zaczynamy pogoń? Zdrowa rywalizacja zawsze się przyda
A co? Nie wolno
Zachwycamy się wszyscy wynikami Xzaara, a nikt jeszcze się na nie nie targnął
Niech zajmie mi to lata. Myślicie, że to trudniejsze niż zrzucenie 90 kg sadła?
Na razie zaciskam poślady i robię swoje. I już się k***a nie mogę doczekać tych sesji biegowych wg Friela.
Bardzo ładne rzeczy wyczytałem w tej książce. Może dlatego mi się tak podobała, bo autor:
- podkreśla rolę tłuszczów spożywczych w wydzielaniu hormonu wzrostu i dla ogólnej wytrzymałości
- wręcz każe (tak jak Pavel T. "Ruska Kula") przeplatać treningi ciężkie lekkimi i kształtować najbardziej pożądane cechy z dala od maksymalnego obciążenia
- zamieszcza
gotowe plany treningowe bez intuicyjnego macania tematu
Od niedzieli zaczynam się skupiać na tzw. biegowej triadzie umiejętności podstawowych, czyli:
- wytrzymałość
- siła
- technika szybkości
Cel: stała prędkość 10,7 km/h podczas III Półmaratonu Chmielakowego, co powinno dać złamanie granicy 2 godzin. Jak się uda, to w przyszłym roku na maratonie...
Lecę do zajęć codziennych
---
Jeszcze coś.
W pomieszczeniu z ergometrem znalazłem taki dziwny rower treningowy.
Czyżby to była jakaś zaawansowana maszyna do treningu kolarskiego? Znak od losu?
I na tłuste śniadanie
(bo trening o kawie)
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-05-26 10:17:12