Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

Zjadłem obiad, odbiło się, strzelę kawę i lecę do garażu szykować trening.
Ostatni dzień lipca będzie ostatnim dniem moich wariackich treningów. Doszedłem do tego przez prostą analizę pojęć "trening" i "ćwiczenie". Jak do tej pory to ćwiczę raczej zdolność to znoszenia coraz cięższych treningów, które sam dla siebie układam. Zupełnie jakbym szukał punktu, w którym się załamię.

I trening i ćwiczenie oznaczają celowe i świadome doskonalenie czegoś; jakiejś cechy, umiejętności... Ćwiczenie dla samego ćwiczenia też jest atrakcyjne i może być zabawne, zwłaszcza przy odważnikach. Czasem jednak trzeba się rozwinąć

Na czym mi zależy? Gdybym miał rozdzielić 10 punktów pomiędzy najbardziej pożądanymi efektami moich treningów, to byłoby to:
1. Wytrzymałość 3
2. Siła 3
3. Gibkość i sprawność ogólna 3
4. Sylwetka i wygląd 1

Punkty 4 jest wypadkową punktów 1-3. Punkt 3 można realizować w połączeniu z punktami 1 i 2.

Kilka treningów temu miałem taki ciekawy zestaw, który nazwałem sobie "mijanka". Generalnie chodziło tam o wykonywanie 3 ćwiczeń. Ćwiczenia 1 i 3 ze zmniejszającą się liczbą powtórzeń, a Ćwiczenie 2 z rosnącą.
Obecny duży etap (bo chyba coś większego niż cykl) chciałbym ułożyć sobie na wzór tej właśnie "mijanki"
Ćwiczę siłę i wytrzymałość, a zatem treningi układam tak, aby proporcje pomiędzy tymi elementami zmieniały się w sposób płynny. Jako jednostkę obrachunkową przyjmę 5 minut.
Najlepiej pokaże to wykres

Zaczynam od godziny treningu siłowego. Bez ortodoksji odważnikowej. W godzinnym treningu śmiało upakuję i martwe ciągi ze sztangą; i pompki i drążek czy dipsy. Od mojej inwencji, ochoty i celów będzie zależało co zrobię.
Przy drugim treningu już mam 5 minut na wytrzymałość. Zmieści się akurat Tabata. Przy 10 minutach wejdzie dwa razy, a przy 15 już można robić jakieś kompleksy itd.

Z drugiego końca. Jak będę miał 15 minut treningu siłowego to zrobię na przykład serię martwego ciągu, przysiadów, wyciskania odważnika i pójdę pobiegać albo pozostałem 45 minut podzielę na kompleksy i inne dynamiczne ćwiczenia z odważnikami, w tym zaniedbane przeze mnie techniki Girevoy Sporta I tak aż do pełnej godziny wytrzymałościówki. Jak będę miał kaprys to sobie pobiegam godzinę, albo pojeżdżę rowerem czy chociażby poskaczę na skakance (o to jest temat na osobną opowieść )

Skąd ten pomysł? Przypomniały mi się słowa Caculina "Rób jak najwięcej pozostając jak najświeższym." Czy moje treningi pozostawiają mnie świeżym? Czy miarą udanego treningu może być obolałość albo mdłości w jego trakcie? Wątpię. I dlatego postanowiłem lekko przebudować swoje podejście do tematu.

Cykl wychodzi na 13 treningów i żeby nie być przesądnym dodaję 14 trening jako dzień testów, albo koncert życzeń, czyli co sobie tam tylko wymyślę i na co będę miał ochotę (nowe techniki, nowe ćwiczenia, nowe kompleksy). Potestujemy - zobaczymy.

Ogólnie mam zamiar pilnować katalogu ćwiczeń. Do treningów siłowych wrzucam wszelkie wyciskania, uginania, podciągania, unoszenia, a w wytrzymałościowych lądują: rwania, podrzuty, wymachy i inne energochłonne wygibasy. Oczywiście nie ma mowy o czystości rasowej, bo niemal każde ćwiczenie można wykonać w sposób siłowy i wytrzymałościowy. Jednak żeby mieć chociaż zarys działań tak sobie właśnie wymyśliłem. Może w końcu będę miał czas na pompki i drążek.

Lecę. Nowe tieleniaszki przyszły Trzeba się polansować Prze tę cholerną nową lampkę mam ochotę na nocne bieganie Ale nic z tego dzisiaj Młody komaruje u mnie, a jutro z rana Warszawa





Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-07-31 16:07:23

Zdjęcie idealne na tapetę!
Powinien jeszcze być kettel w drugiej ręce (w rack position!) :)

Koszulka z allegro, czy z jakiegoś sklepu żeglarskiego?

O co chodzi z tym białkiem C-6 ?
Korzystam z trec whey 100, a widzę, że to C6 jest do wyrwania odrobinę taniej :)

Megaanaboliczne?? A na redukcję się nada, czy ma jakieś specdodatki?

Z tym białkiem C-6 chodzi o to, że dostałem w nagrodę za sumienność i zaangażowanie wirtualny bon na zakupy w sklepie Hi-Teca. Żadnych piguł nie chciałem brać, bo biorę ich coraz mniej, a proch - jaki by nie był - zawsze się przyda. Do owsianki, po treningu, zamiast kolacji, jako backup do auta

A! To gratuluję!
Myślałem, że posiadłeś jakąś tajemną wiedzę :)
Daj znać jak smakuje i w ogóle. Opinie widać ma dobre.

Koszulka z allegro. Moje ukraińskie źródła wyschły zupełnie. Przez kryzys ceny artykułów przemysłowych poszły około 5-8 razy w górę! Butla z gazem kosztowała w czerwcu 70$! Wieści prosto z Łucka. Przeciętny Ukrainiec zarabia równowartość 8-10 kg dobrej wędliny. Ubrania również podrożały i obecnie taniej kupuje się podrabiane w Niemczech niż oryginały. Nie wiem jak jest w Rosji. Skończył mi się paszport, bo skoczyłbym obejrzeć z bliska ukraińskie włości. We Włodzimierzu Wołyńskim znam sklep z militariami, w którym w ciągłej sprzedaży były rzeczone koszulki. Oryginały. Prawdopodobnie dlatego, że w mieście jest duża jednostka wojskowa W Polsce też kupowałem konserwy od żołnierzy Rewelka. Data produkcji: 1968, a smakowały lepiej niż "świeża" mielonka (jak jeszcze jadłem takie frykasy). Ale mnie dygresja dopadła...

Potrenowałem trochę. Przegiąłem z czasem i zrezygnowałem z biegania. A i tak wyciąłem z treningu kilka ćwiczeń.

Poszło:
Push Press
32,5 kg - 30 L + 30 P [2-3-5]x3
24 kg - 30 L + 30 P [5-7-8]x2
2x16 kg - 60 [2-4-6-8 | 5-7-8 | 2-4-6-8]
Side press
16 kg - 60 L + 60 P [2-4-6-8]x3

Martwy ciąg
80 kg - 60
32 kg - 50

Sumo Squat
32,5 kg - 50

Przyznam, że się zmęczyłem. Zwłaszcza, że martwy ciąg z 32 kg robiłem stojąc na dwóch oponach, na które położyłem sklejkę. Dało to fajny efekt lekko niestabilnego podłoża. Zmontuję sobie coś takiego ze starych opon. Tylko wytnę otworownicą dziury żeby zwiększyć niestabilność.

Sumo squat i martwy ciąg (ktoś go kiedyś nazwał "ukraiński" - chyba Caculin) wykonywałem naprzemiennie. MCx10/SSx10/MCx10/SSx10

Widać wszystko na filmie. Sfilmowałem dla siebie, żeby popatrzeć i skorgować technikę, ale podzielę się Na końcu spróbowałem gobleta w kompleksie z uginaniem przedramion. Ma potencjał. W ogóle cała część treningu poświęcona nogom i plecom nadaje się na dość upierdliwy i męczący kompleks.



Jutro, o ile okoliczności pozwolą, pobiegam po Warszawie, po nocy, ze swoją nową latarką z Biedronki. Z balkonu niesie spokojnie na 60 m. Na 10 metrach widać wszystko nawet przy dużej plamie. A w piątek... Chyba pauza. Za to sobota i niedziela raczej aktywne. Nie uprzedzajmy jednak faktów.
Dostałem zaproszenie na hipodrom w Sopocie. Odbędą się tam Mistrzostwa Polski Seniorów we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. Strasznie widowiskowy sport. Niestety mój kolega startuje rano, gdy będę zajęty, ale zaprasza na przyjęcie Dziękuję. Już ja znam tę ich ułańską wstrzemięźliwość. Poza tym Trójmiasto to niby jedno miasto, ale takie potrójne i kawałek do Sopotu będę miał. No i jeszcze się napalę na jeździectwo. Taki cross na przykład... Spoko. Za ciężki jestem No chyba, że pozwoliliby mi zostać koniem.
Taka ciekawostka: u Scotta wyczytałem, że legendarny ultramaraton Western States wywodzi się z wyścigów konnych na 100 mil. Jeden z uczestników powodowany sympatią do wierzchowca, pokonał trasę biegiem. Ładne I takie optymistyczne

kabo9

MaGor, pytanko mam o Twoją owsiankę na zimno

Obiecałem, że zrobię. Poszła na otrębach żytnich. I bez żadnych problemów osiągnęła pożądaną konsystencję. Kluczem jest chyba ilość użytej wody. Tutaj niezbyt równo podzieliła mi się mieszanka na górę i dół, ale komu to przeszkadza? Głodnemu facetowi na pewno nie

ta owsianka wygląda jak sernik, jak kiedyś wyjdę z redu to też będę chciał wcinać z rana owsiankę - celem będzie uzyskanie smaku takiego jak na Cyprze wciągałem, dla tej owsianki mógłbym dziś tam jechać jeszcze raz

Jest owsianka i owsianka. Taki miks: płatki owsiane na wodzie, śliwki suszone, kefir to był filar mojej redukcji. I dalej jest to baza do sporządzania posiłków wzmocnionych prochem, twarogiem itp. Zresztą stało się to moim ulubionym śniadaniem.

Z opisów i zdjęć wynika, że Twoja cypryjska owsianka raczej nie była redukcyjna Daktyle, figi, morele, rodzynki, owoce kandyzowane są bardzo smaczne, a płatki owsiane zalane gorącym mlekiem też smakują nieco inaczej. Cóż, kiedy takie przysmaki są na indeksie potraw zakazanych w trakcie odchudzania

A jak kiedyś dodawałem do masy żelatynę, to faktycznie rano wychodził sernik na zimno.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-01 08:39:19

no na Cyprze wcinałem suszone owoce bo było ich tam multum, najlepsza była papaja, u nas takiej jeszcze nie trafiłem

generalnie nie mogę się doczekać już końca redu bo mam tyle pomysłów na nowe zdrowe żarcie że aż strach, na pewno wszystko będzie szło wg zdrowych zasad oraz obliczone i wliczane w bilans

Kuba, ale uważaj na moment zakończenia redukcji. U Gacy powiedzieli mi, że muszę zjechać 6 kg poniżej oczekiwanej wagi, bo wyjście z diety wiąże się ze złapaniem wagi. Nie wierzyłem. "Ja miałbym utyć? I to aż tyle! Będę wyjątkiem od reguły!" I g**** prawda. A w jakie depresje wpadałem. Jakie sobie robiłem treningi. Miskę liczyłem na poziomie mikroelementów i co do pojedynczej kalorii. Cholernie błądziłem.
Zanim dowiedziałem się i zrozumiałem. Dowiedziałem się, że wypalanie tłuszczu to trochę oszustwo. Wypalasz jedynie zawartość komórek tłuszczowych, które się kurczą, a ciągle są. I ciągle czekają na napełnienie. Jak puste zbiorniki na fat. Wytworzyć je strasznie łatwo - zlikwidować potwornie trudno.

Potem zrozumiałem, że chcę żyć normalnie, ale muszę na nowo zdefiniować pojęcie "normalność". I dopiero teraz, ponad rok od zakończenia odchudzania dochodzę do równowagi, o ile można to tak nazwać. Dobrze, że został mi pęd do wysiłku.

Wydaje mi się, że każdy z nas ma genetycznie zaprogramowane proporcje pomiędzy mięśniami, kośćmi i tłuszczem. Im dalej odejdziemy od "wzorca" tym silniej organizm będzie się upominał o przywrócenie poprzedniego stanu. Zresztą na temat tego jak szybko tłuszcz ma ochotę wrócić mogliby się wypowiedzieć kulturyści na poziomie zawodniczym, a nie my, biedne małe żuczki walczące z pokusami kuchni i lenistwem