mój problem jest z natury tych, do których najgorzej się przyznać. Zakładam oddzielny temat, ponieważ oczekuję indywidualnej odpowiedzi. Problem polega na tym, że nie potrafię się powstrzymać przed jedzeniem. W wieku 18 lat ważyłem 140 kg. Postanowiłem coś ze sobą zrobić. Rozpocząłem dietę i osiągnąłem po roku 90 kg. Nie głodowałem, ale jadłem mało. Przez pół roku starałem się utrzymać wagę, później nie wytrzymałem i zacząłem jeść dużo. Przed 20 miałem znów 135 kg. Tym razem spokojniej zabrałem się za siebie. Korzystając z tego forum sprawdziłem zapotrzebowanie kaloryczne, ułożyłem dietę, zacząłem chodzić na siłownię i jeździć na rowerze. Wyjechałem również na wyprawę rowerową (2000 km) i łącznie w ciągu roku straciłem 35 kg. Znów starałem się nad sobą panować przez pół roku, ale gdy znów zacząłem jeść w listopadzie ubiegłego roku to do tej chwili przytyłem znów 23 kg. Miałem nadzieję, że treningi na siłowni i codzienny rowerek pomogą nie przytyć nawet jedząc ponad miarę. Niestety nie.
Pytanie brzmi. Co ja mam ze sobą zrobić? Straciłem już całą nadzieję. Potrafię się zmobilizować i zrzucić nawet 40 kg. Potrafię ćwiczyć i kocham sport. Ale uwielbiam też jeść. Ostatnio przeżywam załamanie nerwowe, przestałem się mieścić we wszystkie swoje ubrania. Te większe wyrzuciłem, żeby mieć większą motywację, ale nie pomogło. Na tym forum znalazłem wszelkie możliwe rady jak schudnąć, ale co zrobić później. To nie jest efekt jojo. Potrafię do pewnego momentu utrzymać wagę i zahamować jej przyrost. Ale w końcu pękam. Powinienem iść do psychologa? Kto może mi pomóc? Jednego jestem pewien, sam sobie z tym nie poradzę, a nie potrafię z tym żyć.
Dziękuję za każdą odpowiedź