nie mam czasu, ani siły, bo dzisiaj cały dzień spałam ale obiecuję, że niebawem wszytko nadrobię. w każdym razie cwiczę, jem jak trzeba i mam co raz mniej siły, czyli wszytko po staremu
...
Napisał(a)
w dvpie
nie mam czasu, ani siły, bo dzisiaj cały dzień spałam ale obiecuję, że niebawem wszytko nadrobię. w każdym razie cwiczę, jem jak trzeba i mam co raz mniej siły, czyli wszytko po staremu
nie mam czasu, ani siły, bo dzisiaj cały dzień spałam ale obiecuję, że niebawem wszytko nadrobię. w każdym razie cwiczę, jem jak trzeba i mam co raz mniej siły, czyli wszytko po staremu
...
Napisał(a)
Dzień 60
protokół dzień chyba 8
już mi nawet zaczyna smakowac to żółte świństwo. jeszcze trochę i będzie to mój ulubiony napój
Micha
130B/100T/100 WW
nie pamiętam za bardzo co jadłam, ale czysto
Plus suple
Trening :
skakanka 200 skoków
25 przysiad
25 CurtisP 20 kg (poprzedni 15kg,poprzedni 12,5)
4x obwód
25 pompek męskie, poprzedni męskie, poprzedni częśc damskie/
25 sumo 20kg /poprzedni 16kg, poprzedni 12kg/
25 CurtisP 20 kg(poprzedni 15kg, poprzedni 10kg)
25 przysiadów
skakanka 200 skoków
czas: 43:52 (ostatnio prawie godzina)
cwiczyłam rano, więc 100 razy więcej mocy i dodatkowa motywacja w tym, że musiałam o 9 byc w biurze, więc po prostu nie miałam czasu, żeby się opyerdzielac. no i większa micha przy sumo robiło mi się słabo, więc szło po 10, 5,5. chyba wreszcie opanowalam puch pressa przy curtisach, bo czułam, że siła wyrzutu idzie z bioder, a nie z łap. przynajmniej na początku, bo potem, to już nie wiem z czego było, bo tak mnie wszytko bolało wyszłam naładowana energią, do godz 12 cały czas w ruchu, ale jak o 12 usiadłam przed kompem, to musiałam prosic kolegę, żeby mi przyniósł kawę, bo bałam się, że się zwalę ze schodów schodząc do kuchni-tak mnie niemoc ogarnęła
a! już pamiętam co jadałam! zrobiłam pierwszy raz kurze serduszka! zayebiste to! na masełku z cebulką i pietruszką na pewno na stałe wejdą do mojego menu
Dzień 61
protokół dzień 9 ?
Trening :
1 godz, na rowerze w terenie plus trening z warszawskimi crossfiterami
boisko:
-całe kółko bieg
- 1/3 kółka wypady chodzone, reszta beg
-1/3 kółka skoki, reszta bieg
-1/3 kółka burpees , reszta bieg
-1/2 kółka niesiesz kogoś na barana , 1/2 on niesie Ciebie
wniosek mam jeden-muszę zacząc biegac...myślałam,że wypluję płuca, bo zapyerdzielałam ile wlezie, żeby nie był kompromitacji, że ostatnia będę no i grupa jednak motywuje bardzo
Micha
miało byc o WW, ale nie dałam rady tak mnie przegonili, więc było 50
130B/100T/50WW
-omlet na kokosowym, masło orzechowe z brazylijskich i kokosowego
- whey, truskawki, sok marchwiowy
-kalafior, mielone indyk, masło
-łosoś, sałata, ogórek, majonez
-kurczak, sałata, brokuł, oliwa
plus suple
k***A daleko too far!
Zmieniony przez - aisha w dniu 2012-06-17 23:41:27
protokół dzień chyba 8
już mi nawet zaczyna smakowac to żółte świństwo. jeszcze trochę i będzie to mój ulubiony napój
Micha
130B/100T/100 WW
nie pamiętam za bardzo co jadłam, ale czysto
Plus suple
Trening :
skakanka 200 skoków
25 przysiad
25 CurtisP 20 kg (poprzedni 15kg,poprzedni 12,5)
4x obwód
25 pompek męskie, poprzedni męskie, poprzedni częśc damskie/
25 sumo 20kg /poprzedni 16kg, poprzedni 12kg/
25 CurtisP 20 kg(poprzedni 15kg, poprzedni 10kg)
25 przysiadów
skakanka 200 skoków
czas: 43:52 (ostatnio prawie godzina)
cwiczyłam rano, więc 100 razy więcej mocy i dodatkowa motywacja w tym, że musiałam o 9 byc w biurze, więc po prostu nie miałam czasu, żeby się opyerdzielac. no i większa micha przy sumo robiło mi się słabo, więc szło po 10, 5,5. chyba wreszcie opanowalam puch pressa przy curtisach, bo czułam, że siła wyrzutu idzie z bioder, a nie z łap. przynajmniej na początku, bo potem, to już nie wiem z czego było, bo tak mnie wszytko bolało wyszłam naładowana energią, do godz 12 cały czas w ruchu, ale jak o 12 usiadłam przed kompem, to musiałam prosic kolegę, żeby mi przyniósł kawę, bo bałam się, że się zwalę ze schodów schodząc do kuchni-tak mnie niemoc ogarnęła
a! już pamiętam co jadałam! zrobiłam pierwszy raz kurze serduszka! zayebiste to! na masełku z cebulką i pietruszką na pewno na stałe wejdą do mojego menu
Dzień 61
protokół dzień 9 ?
Trening :
1 godz, na rowerze w terenie plus trening z warszawskimi crossfiterami
boisko:
-całe kółko bieg
- 1/3 kółka wypady chodzone, reszta beg
-1/3 kółka skoki, reszta bieg
-1/3 kółka burpees , reszta bieg
-1/2 kółka niesiesz kogoś na barana , 1/2 on niesie Ciebie
wniosek mam jeden-muszę zacząc biegac...myślałam,że wypluję płuca, bo zapyerdzielałam ile wlezie, żeby nie był kompromitacji, że ostatnia będę no i grupa jednak motywuje bardzo
Micha
miało byc o WW, ale nie dałam rady tak mnie przegonili, więc było 50
130B/100T/50WW
-omlet na kokosowym, masło orzechowe z brazylijskich i kokosowego
- whey, truskawki, sok marchwiowy
-kalafior, mielone indyk, masło
-łosoś, sałata, ogórek, majonez
-kurczak, sałata, brokuł, oliwa
plus suple
k***A daleko too far!
Zmieniony przez - aisha w dniu 2012-06-17 23:41:27
...
Napisał(a)
Dzień 63
*pogubiłam się w numeracji, ale są wypiski ze wszystkich dni
mam ograniczone możliwości komputerowe i nie mam offica, wiec najbliższe dni bez tabelek, tylko podam same ciężary.
Trening:
push press 25/27,5/27,5/27,5/32,5 (w ostatniej serii 4 po wtórzenia, bo piąte nie poszło. jest progres
zarzut 30/30/32,5/32,5/32,5 (jak założyłam w ostatniej 35 kg, to nawet nie mogłam podnieść sztangi z ziemi.ogarnęła mnie totalna niemoc...w ogóle ledwo dałam rade to zrobić...
30-25-20-15-10-5
sit up z obciążeniem 10 kg-oj poracował brzuchol...
wznosy z opadu
podciąganie nóg w zwisie kolana ida co raz wyżej, tylko chwyt słaby i się ześlizguję z drążka, ale widzę progres, więc mi się podoba
Micha:
130B/100T/50WW
czysta, nie pamiętam co było...
protokół dzień kolejny
Dzień 64
czekał mnie baaardzo stresujący dzień w pracy, więc poszłam rano na trening. wydawało mi się, że będę mieć więcej siły. była jakaś tragedia...
przysiady 40/42,5/45/50/50 jeszcze jakoś szło
MC na prostych 45/50/55/60 poprzednim razem poszło nawet 62,5, a tu po 4 serii nie byłam w stanie nawet podnieść 60 kg ze stojaka... rozpłakałam się ze powodu tej bezsilności...
4x obwód
15x burpees
10x pompka
5x TGU
czas: 21min
o dziwo jakoś szło. potem poszłam pod prysznic. najpierw się rozpłakałam jeszcze raz, potem zwymiotowałam... ale odstresowałam się i to porządnie
Miska:
130B/100T/50WW
- omlet
-whey plus truskawki
-wątróbka, fasolka szparagowa
-tatar, sałata
-kaczka, kapusta
protokół dzień 10 plus suple
*pogubiłam się w numeracji, ale są wypiski ze wszystkich dni
mam ograniczone możliwości komputerowe i nie mam offica, wiec najbliższe dni bez tabelek, tylko podam same ciężary.
Trening:
push press 25/27,5/27,5/27,5/32,5 (w ostatniej serii 4 po wtórzenia, bo piąte nie poszło. jest progres
zarzut 30/30/32,5/32,5/32,5 (jak założyłam w ostatniej 35 kg, to nawet nie mogłam podnieść sztangi z ziemi.ogarnęła mnie totalna niemoc...w ogóle ledwo dałam rade to zrobić...
30-25-20-15-10-5
sit up z obciążeniem 10 kg-oj poracował brzuchol...
wznosy z opadu
podciąganie nóg w zwisie kolana ida co raz wyżej, tylko chwyt słaby i się ześlizguję z drążka, ale widzę progres, więc mi się podoba
Micha:
130B/100T/50WW
czysta, nie pamiętam co było...
protokół dzień kolejny
Dzień 64
czekał mnie baaardzo stresujący dzień w pracy, więc poszłam rano na trening. wydawało mi się, że będę mieć więcej siły. była jakaś tragedia...
przysiady 40/42,5/45/50/50 jeszcze jakoś szło
MC na prostych 45/50/55/60 poprzednim razem poszło nawet 62,5, a tu po 4 serii nie byłam w stanie nawet podnieść 60 kg ze stojaka... rozpłakałam się ze powodu tej bezsilności...
4x obwód
15x burpees
10x pompka
5x TGU
czas: 21min
o dziwo jakoś szło. potem poszłam pod prysznic. najpierw się rozpłakałam jeszcze raz, potem zwymiotowałam... ale odstresowałam się i to porządnie
Miska:
130B/100T/50WW
- omlet
-whey plus truskawki
-wątróbka, fasolka szparagowa
-tatar, sałata
-kaczka, kapusta
protokół dzień 10 plus suple
...
Napisał(a)
Niziutkie masz węgle i nic dziwnego, że siły nie masz Jeszcze trochę, wiesz?
I'm not beautiful like you. I'm beautiful like me.
...
Napisał(a)
Za pozwoleniem Właścicielki
Asia jest nad morzem, joguje się i ma nakaz regenerowania się
Pewnie je dużo pysznych, zdrowych rybek i w niedzielę, jak wróci zrobi zaległe wypiski
Asia jest nad morzem, joguje się i ma nakaz regenerowania się
Pewnie je dużo pysznych, zdrowych rybek i w niedzielę, jak wróci zrobi zaległe wypiski
...
Napisał(a)
jestem
jutro uzupełniam wypiski za wszystkie dni, tłumaczę tak długą nieobecnośc i naładowana nadmorską energią (wakacje nad polskim morzem-4 z 5ciu dni padał deszcz ) cisnę ile wlezie przez ostanie dwa tygodnie
jutro uzupełniam wypiski za wszystkie dni, tłumaczę tak długą nieobecnośc i naładowana nadmorską energią (wakacje nad polskim morzem-4 z 5ciu dni padał deszcz ) cisnę ile wlezie przez ostanie dwa tygodnie
...
Napisał(a)
Dzień 65-70
ach...co się działo przez te dni? zacznę od tego, że poniedziałek w pracy miałam bardzo nerwowy i cały czas na nogach. krótko spałam. wtorek wyglądał podobnie. planowałam po pracy przed pociągiem iść na trening, ale nie starczyło czasu ani siły. jak o 23 wsiadłam na centralnym, to o 8 obudziłam się w Koszalinie...na miejscu chciałam wziąć prysznic, posilić się i wyruszyć na siłkę, ale zasłabłam pod prysznicem i lekarz w postaci mojej mamy dał mi bana na większy wysiłek do końca tygodnia...pewnie i słusznie tak więc przez te 5 dni wstawałam sobie o 7, jadłam jaja i truskawki na śniadanie, szłam lub truchtałam 2km plażą na 2 godz jogi. wracałam 2 km na obiad-rybka z warzywami. potem szłam spać, jadłam rybkę bądź jaja, szłam na druga sesję, wracałam, jadłam rybkę, jakiś spacer i spać. po każdej sesji na relaksie i medytacji zasypiałam i ktoś mnie musiał budzić jeden dzień kiedy nie padało leżałam plackiem na plaży a ostatniego dnia biegałam po plaży 8km. dopiero tam zobaczyłam jak jestem zestresowana i zmęczona praca i treningami. odpoczęłam baaardzo, więc ostatnie dwa tygodnie będzie ogień
Micha :
kuchnia była wegetariańska, ale zrezygnowałam, bo według niektórych zdrowe żarcie to placki ziemniaczane ociekające tłuszczem, racuchy z cukrem pudrem, pierogi ruskie itp...nie miałam dostępu do kuchni więc było bez mięsa i dość monotonnie, ale za to bardzo rybnie :
-jaja takie prosto od kury-jeszcze ciepłe udało mi się kupić
-truskawki
-ryby, ryby, ryby, ryby, ryby
-kalarepa, sałata, ogórki
i tak co dziennie przez 5 dni
protokół kortyzolowy cały czas kontynuowany plus wszystkie suple
ach...co się działo przez te dni? zacznę od tego, że poniedziałek w pracy miałam bardzo nerwowy i cały czas na nogach. krótko spałam. wtorek wyglądał podobnie. planowałam po pracy przed pociągiem iść na trening, ale nie starczyło czasu ani siły. jak o 23 wsiadłam na centralnym, to o 8 obudziłam się w Koszalinie...na miejscu chciałam wziąć prysznic, posilić się i wyruszyć na siłkę, ale zasłabłam pod prysznicem i lekarz w postaci mojej mamy dał mi bana na większy wysiłek do końca tygodnia...pewnie i słusznie tak więc przez te 5 dni wstawałam sobie o 7, jadłam jaja i truskawki na śniadanie, szłam lub truchtałam 2km plażą na 2 godz jogi. wracałam 2 km na obiad-rybka z warzywami. potem szłam spać, jadłam rybkę bądź jaja, szłam na druga sesję, wracałam, jadłam rybkę, jakiś spacer i spać. po każdej sesji na relaksie i medytacji zasypiałam i ktoś mnie musiał budzić jeden dzień kiedy nie padało leżałam plackiem na plaży a ostatniego dnia biegałam po plaży 8km. dopiero tam zobaczyłam jak jestem zestresowana i zmęczona praca i treningami. odpoczęłam baaardzo, więc ostatnie dwa tygodnie będzie ogień
Micha :
kuchnia była wegetariańska, ale zrezygnowałam, bo według niektórych zdrowe żarcie to placki ziemniaczane ociekające tłuszczem, racuchy z cukrem pudrem, pierogi ruskie itp...nie miałam dostępu do kuchni więc było bez mięsa i dość monotonnie, ale za to bardzo rybnie :
-jaja takie prosto od kury-jeszcze ciepłe udało mi się kupić
-truskawki
-ryby, ryby, ryby, ryby, ryby
-kalarepa, sałata, ogórki
i tak co dziennie przez 5 dni
protokół kortyzolowy cały czas kontynuowany plus wszystkie suple
...
Napisał(a)
Dzień 71
dziś było maksowanie. adrenalina i wyczekiwanie przez cały dzień martwy i wyciskanie. nie powiem na razie ile poszło ale przy martwym była chwila zwątpienia. gdy doszłam do maxsów przed konkursowych miałam kryzys i przez chwilę myślałam, że na prawdę więcej nie pójdzie...Curara gdy zobaczyła moją minę powiedziała : "tylko się nie rozpłacz!". potem się skoncentrowałam i ładnie poszło dalej. ogólnie było bardzo zabawnie, bo wzbudzało to dość spore zainteresowanie panów ćwiczących obok spróbowałam z paskami, ale w końcu robiłam bez, bo czułam się jakoś niepewnie-bałam, że jak podniosę i nie utrzymam, to mogę sobie krzywdę zrobić
potem było wyciskanie i nakrzyczałam na Curarę, że mi przy jednym sztangę zabrała
Micha :
130B/100T/50WW
- jagody, omlet, olej kokosowy, siemie, wiórki kokosa, 1/3 serka wiejskiego,
- halibut, wielka główka sałaty , kalarepa
-łosoś, 300g kapuchy, orzechy laskowe
- halibut, kiszoniaki, morele
- jagody, jajo, 1/3 serka wiejskiego, kokos, masło orzechowe z brazylijskich
- brukselka z masłem
suple:
wiesio, tran, castangus, smarowidło, mięta
protokół kortyzolowy dzień kolejny
dziś było maksowanie. adrenalina i wyczekiwanie przez cały dzień martwy i wyciskanie. nie powiem na razie ile poszło ale przy martwym była chwila zwątpienia. gdy doszłam do maxsów przed konkursowych miałam kryzys i przez chwilę myślałam, że na prawdę więcej nie pójdzie...Curara gdy zobaczyła moją minę powiedziała : "tylko się nie rozpłacz!". potem się skoncentrowałam i ładnie poszło dalej. ogólnie było bardzo zabawnie, bo wzbudzało to dość spore zainteresowanie panów ćwiczących obok spróbowałam z paskami, ale w końcu robiłam bez, bo czułam się jakoś niepewnie-bałam, że jak podniosę i nie utrzymam, to mogę sobie krzywdę zrobić
potem było wyciskanie i nakrzyczałam na Curarę, że mi przy jednym sztangę zabrała
Micha :
130B/100T/50WW
- jagody, omlet, olej kokosowy, siemie, wiórki kokosa, 1/3 serka wiejskiego,
- halibut, wielka główka sałaty , kalarepa
-łosoś, 300g kapuchy, orzechy laskowe
- halibut, kiszoniaki, morele
- jagody, jajo, 1/3 serka wiejskiego, kokos, masło orzechowe z brazylijskich
- brukselka z masłem
suple:
wiesio, tran, castangus, smarowidło, mięta
protokół kortyzolowy dzień kolejny
...
Napisał(a)
Dzień 72
jprdl
robiłam wczoraj ponad pół godziny wypiskę z treningu i dziś patrze, że jej nie ma
Trening :
30-20-10
push press 25kg
sit upy z 10kg w łapach
pompki męskie
przysiady
invert rows
swing 16kg
czas: 30min
długo zastanawiałam się co dziś zrobić. zdecydowałam się na ten trening, bo wydawał się być całkiem przyjemy. no i był- do pierwszych 7 push pressów...potem się zaczęło. nie chciałam zdejmować obciażenia, więc było pooowoli. szły po 5-6. za każdym razem gdy odkładałam sztangę ogarniał mnie blady strach, że będę musiała ją potem jakoś zarzucić. cały czas zarzut przyprawia mnie o ścisk w żołądku przy invert rows raz po porstu odpadłam od drażka, co wzbudziło wielką radosc u dwóch trenerów- jeden nawet ze śmiechu opluł mnie wodą rzuciałam nienawistne spojrzenie i śmiechy ustały ostatanie powtórzenia szły po 3. dobrze, że do ziemi było blisko...czułam, że w sumie do swingu mogłam wziąć więcej, ale nie było wolnych kettli. potem wskoczyłam na bieżnie i przebiegłam 5kg. upociłam się strasznie, ale w trakcie czułam się super. po skończeniu przez chwile nawet miałam wyrzuty sumienia, że mogłam się bardziej zmęczyć. złudzenia minęły, gdy pod prysznicem ogarnęły mnie te okropne zimne dreszcze nie mogłam się rozgrzać nawet pod gorącą wodą. potem usiadłam na ławce i siedziałam 10 min w ręczniku, bo nie miałam siły żeby się ubrac...
Micha :
130B/100T/100WW
-jagody, omlet, kokos, sok marchwiowy, migdały
-łosoś, brokuły, oliwa
-łosoś, szparagi, sałata
-łosoś, brukselka, masło, orzechy brazylijskie
-jagody, jajo, kokos, sok marchwiowy
- nieprzyzwoite ilości duszonej młodej kapuchy
suple:
wiesio, tran, castangus, smarowidło, mieta plus inne
protokół kortyzolowy dzień ok 16
jprdl
robiłam wczoraj ponad pół godziny wypiskę z treningu i dziś patrze, że jej nie ma
Trening :
30-20-10
push press 25kg
sit upy z 10kg w łapach
pompki męskie
przysiady
invert rows
swing 16kg
czas: 30min
długo zastanawiałam się co dziś zrobić. zdecydowałam się na ten trening, bo wydawał się być całkiem przyjemy. no i był- do pierwszych 7 push pressów...potem się zaczęło. nie chciałam zdejmować obciażenia, więc było pooowoli. szły po 5-6. za każdym razem gdy odkładałam sztangę ogarniał mnie blady strach, że będę musiała ją potem jakoś zarzucić. cały czas zarzut przyprawia mnie o ścisk w żołądku przy invert rows raz po porstu odpadłam od drażka, co wzbudziło wielką radosc u dwóch trenerów- jeden nawet ze śmiechu opluł mnie wodą rzuciałam nienawistne spojrzenie i śmiechy ustały ostatanie powtórzenia szły po 3. dobrze, że do ziemi było blisko...czułam, że w sumie do swingu mogłam wziąć więcej, ale nie było wolnych kettli. potem wskoczyłam na bieżnie i przebiegłam 5kg. upociłam się strasznie, ale w trakcie czułam się super. po skończeniu przez chwile nawet miałam wyrzuty sumienia, że mogłam się bardziej zmęczyć. złudzenia minęły, gdy pod prysznicem ogarnęły mnie te okropne zimne dreszcze nie mogłam się rozgrzać nawet pod gorącą wodą. potem usiadłam na ławce i siedziałam 10 min w ręczniku, bo nie miałam siły żeby się ubrac...
Micha :
130B/100T/100WW
-jagody, omlet, kokos, sok marchwiowy, migdały
-łosoś, brokuły, oliwa
-łosoś, szparagi, sałata
-łosoś, brukselka, masło, orzechy brazylijskie
-jagody, jajo, kokos, sok marchwiowy
- nieprzyzwoite ilości duszonej młodej kapuchy
suple:
wiesio, tran, castangus, smarowidło, mieta plus inne
protokół kortyzolowy dzień ok 16
...
Napisał(a)
Asia jakie to uczucie przebiec 5 kilogramów?
poza tym fajnie było przywiązywać Cię do sztangi
poza tym fajnie było przywiązywać Cię do sztangi
Poprzedni temat
Konkurs/curara/there is no limit :)
Następny temat
Konkurs/Cortunia
Polecane artykuły