Dawid - kurde, trafiłeś w samo sedno. Zaj**iste zdanie. To będzie k***a moje motto treningowe
Dobra, taka mała wypiska ze Świąt.
O Wielkiej Sobocie nie będę pisał, bo był to DT i wypiska jest. W I dzień Świąt wpadło wszystko praktycznie co było na stole. Od obfitego śniadania, potem obiad z dwóch konkretnych dań, potem lody, sernik, jakieś inne ciasto. Godzinę po tym następne jedzenie, zimna płyta, potem gorąca kolacja, kilka kieliszków i lampek wina z rodziną (jestem prawie, że abstynent - piję okazjonalnie, ale się skusiłem), no i takie podgryzanie kanapek + jakieś tam soki do popicia.
Wszystko poskutkowało lekkim bólem brzucha w nocy, ale za to spałem jak suseł, aż do ... 7 Wyglądałem jakbym miał piłkę do kosza w brzuchu.
Wczoraj już trochę inaczej jadłem, aniżeli wszyscy z rodziny. Pomimo, że było full gości, oraz full jedzenia różnego na stole, zjadłem to co przedstawię poniżej na zdjęciach + rano serek wiejski, i jakieś jabłko wpadło między owsianką, a "obiadem" (praktycznie do obiadu rodzinnego, nikogo nie było, bo pojechali na cmentarze, więc miałem wybór co zjeść - świąteczne czy to co sam sobie zrobię - czyt. głowa górą. ).
Pierwsze 4 foty to zdjęcia szamy z wczoraj, a następne to już śniadanie mistrzów z dzisiaj + fota poglądowa z dziś rano na czczo, jak to brzuch jeszcze podlany wodą przez te święta.
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!