Post, w ramach podziękowania, dedykuję obliques…
…a w ramach, mam nadzieję, inspiracji, paniom z wagą zdecydowanie niepiórkową, które szukają lub będą szukać pomocy w dziale Ladies, tak jak ja rok temu.
UWAGA
Zanim przeczytasz, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą
No nie potrafię oddać roku w pięciu zdaniach. W dziesięciu również
Zaopatrzcie się przynajmniej w kawę lub guaranę
A w ogóle to nie przyjmuję miauczenia że za długie; chciałyście podsumowanie, to cierpcie z godnością
PRZEBIEG REDUKCJI:
- Zaczęłam od diety zbilansowanej na poziomie 1900 kcal. Po ok. 6 tygodniach
obliques wrzuciła mnie na Low Carb z tą samą kalorycznością, żeby mnie szybciej odciążyć i żebym mogła porządnie trenować, minimalizując ryzyko kontuzji. Trochę się bałam jazd z samopoczuciem, ale zupełnie nic mi nie było, więc trwam na LC do dzisiaj.
- W lecie musiałam zawiesić treningi aby wyleczyć kontuzjowany łokieć, więc zeszłam na 1600 kcal. Gdy wróciłam na siłownię, wlazłam na 1800 kcal. Po jakimś czasie spadki wyhamowały i złapałam zastój, więc
obli zarządziła rotację systemem 3 dni x 1600 kcal +1 x 1800 kcal.
- Od niedawna raz na dwa dni z wyższymi kaloriami mam zalecony kontrolowany cheat meal. Drażnię się, ale też uczę powoli panowania nad zachciankami i mówienia sobie STOP po jednej porcji. Z tego jestem szczególnie dumna, bo to mnie zawsze gubiło w próbach redukcji (chudłam do momentu aż poluzowałam, a wtedy szłam po bandzie i nie było
w tył zwrot).
- Raz popłynęłam cukrowo (na okoliczność Bożego Narodzenia) i ciężko mi było wrócić do czystej miski, ale po kilku dniach się ogarnęłam i to jest duży sukces, bo patrz wyżej.
- Z suplementów wpadały w różnych okresach: tran, omega3, witamina D, ocet jabłkowy, magnez, potas, zestaw witamin i minerałów, glutamina i glukozamina. Ostatnio, jak nie zapomnę, łykam ZMA na noc i guaranę na dzień. Czasem też cynamon, żeń-szeń i kozieradka, ale w sumie rzadko, bo nie ogarniałam
Okresowo miksy ziół na potliwość i PCOS od
Martucci i ogólna mieszanka od
obliques. Białko wedle potrzeb.
- Raz przeszłam protokół na robale i dwa razy na nerki.
- Treningi siłowe zaczęłam od FBW na maszynach, a gdy się wdrożyłam, dostałam od
obliques rozpiskę na 3 dni siłowe i 1 wytrzymałościowy do domu. W pierwszym półroczu zaczęłam też marszobiegi, które jesienią, ze względu na ból zatok, zamieniłam na interwały na siłowni. Na wiosnę planuję zacząć biegać (raz już mi się udało przetruchtać 30 minut ciurkiem, a zaczynałam od trzech 20sekundowych podbiegów, bo nie byłam w stanie przebiec więcej).
- Starałam się trzymać systemu tygodniowego: 3 dni siła + 1 wytrzymałość + 1-2 interwały + 1-2 regeneracja. Wyjąwszy kontuzję, na ogół się udawało; rzadko odpuszczałam treningi, zwłaszcza siłowe.
- W obciążeniach szału nie ma, głównie uczyłam się techniki i modliłam, żeby przy moim naturalnym ciężarze i zerowym doświadczeniu, nie zrobić sobie krzywdy
Nad obciążeniami popracuję w tym roku.
- Kontuzji się kilka napatoczyło, na szczęście przejściowo (lewy bark, oba achillesy; lewy łokieć, ostatnio lekko strajkowały prawy nadgarstek i prawe biodro).
- W wytrzymce przeszłam do 2 obwodów, co było dla mnie na początku rzeczą absolutnie niewyobrażalną.
- Wdrożyłam chodzenie po schodach.
- W ramach pomocy skórze uskuteczniałam: masaż gumową rękawicą i mazanie się kremami ujędrniającymi zmieszanymi z rozgrzewającymi oraz błotem i owijanie w folię spożywczą
Ostatnio też 10 masaży próżniowych.
EFEKTY:
- W ciągu roku, dzięki sfd ubyło mnie 30 kg (w stosunku do maksa z marca 2010r. jest mnie więc mniej o 45 kg),
- Wg BMI za 2,5 kg będę miała nadwagę, a nie otyłość
Jak przyszłam na forum miałam otyłość kliniczną, kwalifikującą do operacyjnego zmniejszenia żołądka, co powoli zaczęłam rozważać. Jeśli czyta to ktoś z podobnie czarnymi myślami, to jestem żywym dowodem na to, że można sporo schudnąć, bez głodzenia się, kładzenia pod skalpel i bez ryzyka powikłań, które w przypadku tej operacji są po prostu koszmarne, z wysokim ryzykiem zgonu na czele.
- Wymieniłam całą garderobę na mniejszą o 5 rozmiarów (z 54/56 na 46).
- Wieść gminna głosi, że wysubtelniała mi twarz, że poprawiła mi się cera i że
suma sumarum wyglądam znacznie młodziej.
- W pierwszym półroczu odzyskałam @, w drugim mi się wyregulowała.
- Zrobiłam przegląd generalny organizmu i jestem okaz zdrowia.
- Zdecydowanie zmieniła mi się postawa; prościej i
dumniej się noszę Pierś do przodu, plecy proste, głowa zadarta (a kiedyś stara, a przecież młoda, zmęczona i przygarbiona kilogramami kobieta). Zauważyliście, że ludzie mocno otyli idąc kiwają się na boki jak pingwiny, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę? Już się nie kiwam
Iza mówi, że mi się nogi prostują (widać na fotach). I nie mam już łap jak ludzik Michelina
- Jestem w stanie wyleźć na 10 piętro, z tylko lekkim zasapaniem, nawet w wysokich obcasach, po treningu, z torbą z siłowni i z zakupami. Jak zaczynałam to zdychałam na 1szym, a podsumowując pół roku, na 3cim robiłam przystanek; teraz mniej więcej na 7mym i tylko na dwa oddechy.
- Kocham siłownię i nie wyobrażam już sobie bez niej życia. Jakby mi ją chcieli zamknąć, będę broniła jak niepodległości
- Wytrzymki wciąż nie kocham, ale robię już bez użycia łaciny i znacznie mniej się męczę, mimo dwóch obwodów. Jak skaczę pajacyki, to jest mi dziwnie lekko, jakbym straciła sporą porcję ołowiu z d00pska (i znowu jestem w stanie dźwignąć je do świecy).
- Nie mam problemów z oddechem (a miewałam), mniej się męczę, mogę podbiec do autobusu (kiedyś czekałam na kolejny, bo okupiłabym to umieraniem w środku przez dwa przystanki oraz ciekawości i przestrachem w oczach pasażerów), tudzież pójść pieszo. Podobne korzyści dnia codziennego mogę mnożyć naprawdę długo.
- Znajomi zaakceptowali, że nie ruszę niczego słodkiego, więc odpuścili i nie namawiają, za to dbają o owoce i orzechy dla mnie, a jak wybierają knajpę to pytają czy dam radę tam coś zjeść, czy szukać innej
Nieznajomi nadal kuszą, ale inaczej. Kiedyś: no coś ty, zaczniesz się odchudzać od poniedziałku. Dzisiaj: daj spokój, przecież ty nie jesteś gruba
- Nie wiem czy przez grzeczność, czy faktycznie, ale kilka osób mi powiedziało, że nie wyglądam na swoje kilogramy, jak im powiedziałam ile ważę. Chyba coś w tym jest, bo ostatnio gdy ważyłam tyle co teraz, nosiłam ubrania o rozmiar większe i miałam kilka centymetrów więcej w obwodach.
- Odkrywam w sobie dziwne rzeczy. Wnioskując ze zdjęcia przodem, posiadam obojczyki
Rok temu na pewno ich nie miałam
Jedyne kości jakie posiadałam to zdaje się rzepki w kolanach i może jeszcze kości łokciowe. Kolana kojarzę, bo wciąż doskonale pamiętam ten ból stawów, który potrafił mnie zbudzić w środku nocy. Gdy leżę na plecach mam też kości miednicy i żebra; jak stoję to nie mam
Z kolei jak poruszam kciukami to tam gdzie miałam opuchnięte buły, teraz pojawiają się nieśmiało małe dziurki na tabakę
Za niewymierną, acz ogromną korzyść, a równocześnie niemały szok, uznaję rewolucję we łbie, jaką mi zafundowała na wstępie redukcji lektura sfd. W wyniku masy durnych diet, miałam zakodowane, że odchudzanie to męka, którą muszę przejść, ale to w zasadzie syzyfowa praca. Spróbuję jeszcze raz, bo nie mam innego wyjścia, ale pewnie się nie uda, bo to nadludzki wysiłek, a przy tak dużej otyłości jak moja, sprawa jest z góry przegrana.
Czytałam artykuły na forum i miałam kompletny mętlik, bo co i rusz trafiałam na wypowiedzi w stylu: fajna wycinka, ale jest już za chudo, teraz przymasuj, albo: oceńcie mi plan, bo znów się zalałem i muszę strzelić redukcję, tudzież: do lata tnij, a w wakacje zrobisz masę. Kompletnie mi się w głowie nie mogło zmieścić to co się tutaj wypisuje. To ja całe życie szarpię się żeby schudnąć i jest to dla mnie niewyobrażalne przedsięwzięcie i jakby mi się wreszcie udało, to bym się modliła żeby grama nie przytyć, a tu ludzie sobie masują, redukują, znów masują, plecy poszerzają, talie wycinają i na dodatek jest to dla nich tak naturalne, jak dla innych skrócenie czy zapuszczenie włosów
Okazuje się, że człowiek jest z plasteliny
i przy odrobinie wysiłku (i nie czarujmy się ogromie wiedzy, ale ta jest dostępna na forum) można nie tylko schudnąć, ale potem trochę przytyć i znów schudnąć, bez robienia z tego życiowej tragedii. Można zmienić proporcje ciała, można z chuderlawego szczurka zrobić fajnego faceta, a z kluchowatej dziołchy elegancką lady.
Szok.
Jakby tego było mało,
obliques zamiast pogłaskać mnie współczująco po głowie, jak wiele osób wcześniej i powiedzieć: jakaś ty biedna z tą otyłością, napisała mi mniej więcej: owszem, masz przesrane, ale to oznacza tylko tyle, że zamiast się użalać nad tym jak ci źle, musisz po prostu zacząć podwójnie zapieprzać. Przy odpowiednim zaangażowaniu wszystko da się zrobić.
Szok gonił szok.
Poszłam pierwszy raz na siłownię, żeby mnie instruktor pooglądał i dobrał coś na start. Zapytał jaki mam cel. Ja, że redukcja. On: do ilu? Ja: no chciałabym do 60 kg, ale to nierealne, więc może do… On: co nierealne? Będziesz ćwiczyć, zamiast gadać i będziesz trzymać dietę, będzie 60 kg.
I tak rozpieprzono mi w drobny mak, budowane latami poczucie, że jestem taka przez los pokrzywdzona i że się nie da
Rok minął, jak się daje.
Nie ma tygodnia żeby ktoś mi nie powiedział, że fajnie schudłam. Bardzo to miłe, choć skupiam się na słuchaniu Izy i Marty, bo otoczenie raz gada tak, raz znów inaczej i nie potrafi sprecyzować jednej wersji żądań. Niedawno X kazała mi się przestać odchudzać, bo będę miała ręce suche jak Edyta Olszówka
a dzień później Y poradziła żebym tyle nie pakowała, bo będę miała łapy jak Marit Bjoergen
Z kolei Z uświadomiła mnie, że
anoreksja to poważna choroba
MINUSY:
- nadal mam marne włosy, co mi spędza sen z powiek,
- pocę się jak pociłam,
- skóra nie nadąża za redukcją i jej jędrność pozostawia bardzo dużo do życzenia (z tego oraz innych względów gołych zdjęć w dzienniku nie będzie).
Plusy zdecydowanie przeważają nad minusami. Wbrew trosce X, Y i Z, wciąż nie mówię pass.
CYFERKI:
Przyznam, że trochę się owędrowałam z tą wagą żeby znaleźć takie miejsce w domu, gdzie pokaże idealnie 83,0, ale znalzałam
Grubo ponad metr krewetki wyparował z głównych obwodów.
Najwięcej centymetrów (wizualnie ponoć też) z bioder. Zawsze miałam rozłożyste d00psko i 1-2 rozmiary różnicy między górą i dołem. Dzisiaj mam tyle samo w biodrach co w biuście. Osobiście widzę bardzo dużą różnicę w nogach. Na zdjęciach bokiem nie bardzo to wyszło, ale przodem i tyłem chyba udało się oddać. Brzuch, który był początkowo mocno oporny, też się w końcu ładnie topi. Zresztą wszędzie znika, nawet z karku i nadgarstków (musiałam powyjmować ogniwa z bransoletek w zegarkach).
Pomiar tkanki tłuszczowej. Sam w sobie mało wiarygodny, bo z wagi, a nie z grubości fałd, ale widać trend, to wkleję. Ponoć ta waga lekko zawyża, więc może
de facto jest mniej?
WYKRES SPADKÓW:
OBCIĄŻENIA Z TRENINGÓW:
Nie śmiać się; wszystko widzę i notuję nicki w kapowniku
Maksów nie sprawdzałam, bo nie umiem. Podaję wartości z pierwszych i ostatnich treningów siłowych autorstwa
obliques. Idę nimi od 29 marca zeszłego roku. Wcześniej był FBW na maszynach, ale jego to już w ogóle nie warto wspominać.
Ćwiczenia wyjęte z wszystkich 3 siłowych. Już wiem, że za bardzo się spieszę z unoszeniem rąk do boków i sądząc po obciążeniu robię je nietechnicznie. I że przysiad w stosunku do WL ma dziwne obciążenie, ale wciąż się boję i asekuruję. Powalczę z tym w tym roku. Chętnie wysłucham reszty uwag, jak Wam się jakieś nasuwają.
I te powtórzenia, które notowałam dla wytrzymałościowego (mam też teraz 2 obwody i krótsze przerwy miedzy ćwiczeniami, ale nie chce mi się bawić w tabelce).
OBRAZKI:
Obrysy sylwetki:
To co zawsze robi wrażenie, czyli zabawa z ubraniami
Spodnie sprzed roku, sprzed 6 miesięcy i obecne. Koszulka sprzed roku i obecna.
W bluzce w szczytowym okresie mej wątpliwej świetności i ta sama bluzka dzisiaj.
W spodniach kiedyś i dziś.
Faktycznie, jak rzekł kolega „schudłam całego człowieka”. Tego z prawej nogawki
Jeszcze z 5 kilo i poprzerabiam na spódnice rurki. Dobrze, że nie wyrzuciłam, jak radziłyście.
Samą mnie to wszystko szokuje. Niby wiem, czuję, widzę…, ale jak człowiek żyje z sobą na co dzień
to po jakimś czasie przestaje ogarniać całość i skupiony na
tu i
teraz widzi głównie perspektywę minionego tygodnia i ostatnich pomiarów.
Jak komuś mało mam jeszcze jedno czy dwa zdjęcia ale dla ludzi o mocnych nerwach i na zasadzie prośby aby się nie dzielić tym linkiem jako ciekawostką ze znajomymi. Niestety nie pomyślałam i nie zrobiłam na starcie zdjęć zamiast w bieliźnie, powiedzmy w kostiumie jednoczęściowym czy w legginsach i obcisłej koszulce, a byłoby bardzo źle gdyby moje gołe foty zaczęły krążyć np. w pracy. Może szczęśliwie nie macie złych doświadczeń ze swoją obecnością w sieci, ja niestety przerabiałam taki przypadek w bliskim otoczeniu, a i zdjęcia mojego autorstwa też znalazłam opublikowane bez zdania racji w miesięczniku ogólnopolskim, więc aktualnie wolę dmuchać na zimne, niż ciągać się po sądach. Zresztą i w Ladies miałyśmy już przypadek kradzieży zdjęć i opisów konkursowych z jednej genialnej przemiany i wklejania jako swoich na innym forum :wściekły:
Po tym przydługim nieco wstępie rzeczony link:
shrimp22222_blogspot_com (w miejscu podkreśleń powinny być kropki, ale forum nie puszcza linka)
Stałe bywalczynie działu znają ten wierszyk (Autorce dziękuję za użyczenie) i wiedzą kogo opisuje:
Robi masę, wciąga stejki – Ona lepsza od Burneiki
Konkuruje z nią Saideczka... kreatynka, odżyweczka,
Masło, banan i kiełbasa - będzie masa pierwsza klasa!
Nick tej Lady, w jego pełnej pisowni, jest hasłem do bloga ze zdjęciami.
I proszę sobie wzajemnie nie podpowiadać, nie dawać znaków, nie pisać kolejnych zagadek naprowadzających, tudzież równań z kluczem, ani mnie nie pytać, bo nie pomogę
Autorkę wiersza i Bohaterkę też proszę o nie ruszanie brewką i nie pokazywanie wzrokiem
PODZIĘKOWANIA:
Bogu, Rodzinie i Akademii Filmowej
A nie, to nie ta kartka
Wam dziękuję
Za 12 niezwykłych miesięcy; pouczających, bardzo wymagających, ale dających masę radości i gigantyczną satysfakcję. Jesteście dla mnie ogromną inspiracją. Bez przykładów Waszych przemian ciężko było by mi uwierzyć, że można (efekty konkursowe
Martucci powaliły mnie na wstępie na kolana i są mi motywacją do dzisiaj). Bez forumowego wsparcia byłoby mi bez porównania trudniej; pewnie kolejny raz odpadłabym po 10 kg, a potem wróciłoby mi 20. Liczę, że przy tak silnej grupie
Kciukotrzymaczy, tym razem uda mi się doprowadzić redukcję do szczęśliwego finału a potem cieszyć się trwałymi efektami i mieć masę radości z coraz ciekawszych treningów. I że może mój dziennik też pozwoli komuś uwierzyć, że da radę. BARDZO bym tego chciała.
filonce dziękuję za dobry przykład i werbunek z poprzedniego forum oraz za wchodzenie mi na ambicję, gdy się lenię.
Jak się kiedyś rozbestwię i stanę zbyt pyskata i nieznośna, to moderatorki będą wiedziały komu spuścić łomot za sprowadzenie mnie na sfd
Za pierwsze zaopiekowanie, z forum oswajanie, bacikiem wygrażanie, ziół miksowanie, ręki na pulsie, pod nieobecność Szefowej, trzymanie, dziękuję
Martucce. Zdaje się, że w ramach dziękczynienia powinnam udać się na kolanach na pielgrzymkę do Szwajcarii przez Danię, ale to może za rok, jak jeszcze troszkę odciążę kolana
Przepraszam, że nie wymieniam kolejnych nicków, ale nie chciałabym którejś z Was pominąć. Dziękuję zarówno stałym bywalczyniom, jak i tym nieco rzadziej zaglądającym. ABSOLUTNIE KAŻDY Wasz wpis jest dla mnie niezwykle cenny, bo każdy daje mi siłę by się nie poddawać i upewnia w tym żeby konsekwentnie robić swoje
Firmie TREC dziękuję za upraszczanie i umilanie redukcji.
W trakcie tego roku dostałam trzy przesyłki, a w nich:
1) 3 butle Omega3, formułę Multi Pack, a na podreperowanie łokcia Joint Therapy Plus,
2) czerwoną koszulkę Trec Nutrition,
3) białko czekoladowe Creamy Coctail (podobno w drodze
).
UWAGA
Post zawierał lokowanie produktów
obliques, największe podziękowania dla Ciebie. Nie będę pisać drugiego elaboratu, bo wiem, że bardziej niż słowa cenisz dobrą robotę, postaram się więc na tyle krótko, na ile to możliwe przy moim potencjale TFUrczym
Dziękuję, że jesteś zawsze gdy Cię potrzebuję; za każdą radę i rozwianą wątpliwość (to moje drugie imię).
Za to że na początku wierzyłaś za nas obie, że jeśli tylko znajdę w sobie tego upartego osła, to nawet tak duży człowiek jak ja jest w stanie schudnąć (na starcie robiłam trochę dobrą minę by sobie dodać animuszu; w pełni uwierzyłam z czasem, w ogromnym stopniu właśnie dzięki Tobie). Nigdy mi nie piszesz: gdybyś schudła do…. to mogłybyśmy…; tylko zawsze: gdy już schudniesz do… wtedy zrobimy… To daje gigantyczne wsparcie, bo przestaje się gdybać, a zaczyna realizować plan.
Za to że kombinujesz dla mnie treningi, ratujesz, gdy dopada mnie kontuzja lub zastój i że mi nie odpuszczasz.
Za cały czas, jaki kradniesz dla mnie ze Swojego napiętego dnia
I że wszystko to robisz zupełnie bezinteresowanie. Ogromny ukłon, chapeau bas
Ach, no i za wszystkie myśli motywacyjne, do których wracam, gdy czuję spadek formy i na nowo szukam pionu
…musisz wyzwolić w sobie tą energię, tą zaciętość wspólną wszystkim tym co sie udało, myśl pozytywnie i bądź konsekwentna.
Nie rozczulaj sie nad sobą, odrzuć dziecięce grymasy, chcieć to móc, tak ci sie uda…
Ty masz łagodnie mówiąc przesrane, dlatego będziesz musiała włożyć kilka razy więcej pracy i cierpliwości w to co inni mają za darmo…
…statystyki dają ci tylko, a może "aż" 10% szans...
Uwielbiam ten konkret i brak pozłótek
…niezależnie od tego ile trzeba schudnąć, te co sie udało łączą te same cechy, one zawsze dają z siebie wszystko i przychodzą po więcej bo tak czują i chcą…
Rzekłaś
CHCĘ WIĘCEJ
Poproszę o nowy trening; obiecuję nie zmarnować
KONIEC
Podsumowania znaczy się.
Bo tak poza tym, to się mnie nie pozbędziecie. Chcecie, czy nie, zostaję na kolejny rok.
Dzisiaj robię urodzinowego czita z winem i serem pleśniowym (
obli nie bij, najwyżej zrezygnuję z tego co wypada w przyszłą niedzielę). Pewnie jutro założę topik drugoroczny (chyba że
Iza widziałabyś jakąś regenerację, albo kilka dni owocowych, czy jakąś inną odmianę, to ja chętnie, bo ostatnio czuję lekkie zmęczenie miską (treningami broń boże).
W każdym razie a propos nowego tematu mam
prośbę: wszelkie uwagi do podsumowania, a zwłaszcza ewentualne życzenia na przyszłość
piszcie proszę tutaj.
W nowym topiku chciałabym jakitaki porządek (przynajmniej na początku
). Wciąż bardzo potrzebuję opieki, zwłaszcza, że teraz dopadają mnie zastoje i idzie coraz ciężej. No i liczę na nowy trening, do którego pewnie będę miała masę pytań. Nie chciałabym utrudniać Szefowej życia i zmuszać do przekopywania się przez wstępne posty w celu wyłowienia miski, treningów i szeregu moich wątpliwości, zwłaszcza że jest
nieczasowa.
PS. Czyżbym popełniła właśnie najdłuższy post, nie będący artem? Należy się jakaś nagroda?
PS2. Można pisać
Idę świętować
Zmieniony przez - shrimp2 w dniu 2012-02-06 17:38:40