Grillowana Massami z jabłkiem w pysku
Żadnych jabłek, byłby
stejki (jak u Burneiki
) doprawione na otro
E tam Nie udowodniłbyś tego
Już ja bym coś wymyślił
Ale powiem Ci, że jak trochę powertowałem spam AKiF, do tego inne forum którego nazwę zapewne by mi tu wykropkowało (nie K**), to niezły beef jest między sajberem a sfd, o długiej i pogmatwanej historii. Aż QUEBLA w spamie zapytam
A co do tej tabaty to jest jeszcze jedna koncepcja Mianowicie bieganie 2x w tygodniu a pozostałe dwa dni biegowe właśnie na tę tabatę zamienić. Po głębszym przeanalizowaniu tekstu dochodzę do wniosku, że w dzień tabaty nie należy podejmować innego treningu. Ta koncepcja wydaje mi się być zacniejsza. Ale i tak przy Lafayu przydałoby się odciążyć trochę nogi w tym wypadku. Tylko w jaki sposób ? Mniejsza ilość powtórzeń? Prostsze warianty? Dłuższa przerwa czy zwiększanie liczby powtórzeń w serii nie co trening a co np co tydzień.
Czyżbym wyliczył 2 dni tabaty, dwa biegania, i trzy Lafaya ?
Przechodziłaś może kiedyś obok słówka "regeneracja" ?
Jeśli miałoby się to opierać tylko na front-przysiadach ze sztangą to dopuściłbym wprowadzenie do programu Lafaya zamiast E+F, ostatecznie do tylko krótsze odpoczynki i bardziej hardkorowe za******lanie
radziłbym wtedy dać więcej odpoczynku przed brzuchem (i tu pewna uwaga, która może być zarówno bardzo cenna jak i kompletnie bez sensu, albowiem nie jestem do końca pewien czy to na pewno prawda: czytałem o gościu który po ciężkich przysiadach wziął się za brzuszki, nie dopilnował techniki, i coś mu skutecznie rąbnęło w dole pleców, ponoć z powodu przeciążenia prostowników. Zdaje się to prawdopodobne, ale ręki nie oddam i lepiej, żeby ktoś to potwierdził/zdementował. Odradziłbym więc brzuszki na rzecz samych spięć+wznosów).
Gdybyś chciała natomiast robić to w dni bezlafayowe, to tak jak mówiłem, na początku wywal całkiem E+F, bo to jednak hardkorowy wysiłek dla nóg, a potem ew stopniowo wprowadzaj.