Post będzie w formie hipotetycznego dialogu, między początkującym "chudzielcem", a wprawionym w przerzucaniu żelastwa "koksem"; posiłkowany moimi subiektywnymi komentarzami w nawiasie
Zatem zaczynamy
CH: Ćwiczę już 2 miesiąc, a nic do przodu mi nie poszło... (K*RWA chłopak ćwiczy niecałe 2 miesiące i już chce być nowym Coleman'em)
K: Jak to nic Ci nie idzie? Żadnych postępów?
CH: No siła trochę poszła, ale nic nie przytyłem...
K: A dobrze się odżywiasz?
CH: No jasne, jem bardzo dużo, ale mam szybki metabolizm! (pretensjonalna i najczęściej posiłkowana ogromną gestykulacją odpowiedź kretyna, który myśli, że dobrze się odżywia, jeszcze winę zwala na szybki metabolizm, w woli ścisłości, szybki metabolizm oznacza zarówno szybki katabolizm, jak i anabolizm, oczywiście są osoby, u których szybsze są reakcje kataboliczne, ale rzadko się zdarza; mając szybki metabolizm przy odpowiednim treningu i diecie można zarówno szybko schudnąć, jak i przybrać na masie!)
K: Ale co jesz?
CH: Nooooo wszystko!!! Dużo jogurtów i ryż, wiesz dużo białka ma... (jak słyszę jogurty, to krew mnie zalewa i mam ochotę sprzedać liścia takiemu *****owi, a o tym, że ryż ma dużo białka słyszałem już chyba setki razy i chciałbym, żeby wszyscy sobie zapamiętali - w ryżu białka jest MAŁO! i jest to białko roślinne, zawierające aminokwasy endogenne, czyli takie które organizm sam sobie wyprodukuje, oczywiście ryż jest dobry w diecie na masę, ale dlatego, że zawiera dużo węglowodanów dzięki czemu mamy energię do ćwiczeń)
K: W ryżu jest mało białka, tak samo jak w jogurtach!
CH: ...
K: A co jesz na śniadanie?
CH: Nie jem śniadań. ("dużo jem" , a w ogóle nie je śniadania!, które nie bez powodu jest uznawane za najważniejszy posiłek dnia, otóż przeciętny człowiek śpi od 6 do 8 godzin, podczas snu nasz organizm pracuje, na co oczywiście zużywa energię, po przebudzeniu po pierwsze trzeba dostarczyć energię na już, czyli proste węglowodany, żeby mieć siłę rano i energię na później, czyli złożone węglowodany które powoli będą się rozkładać i zapewniać nam energię na dalszą część dnia, prócz tego oczywiście porcję białka z aminokwasami egzogennymi, czyli takimi których nasz organizm sobie nie wyprodukuje oraz porcję tłuszczu, najlepiej zawierającego przeważającą ilość kwasów tłuszczowych nienasyconych, wszystkie te składniki są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu, nie zapominając oczywiście o witaminach)
K: Jak to nie jesz?
CH: Nie mam czasu i apetytu z rana. Ale potem w pracy kanapki i jogurty, a jak przyjdę to jem syty obiad i lecę na trening.
K: A ile razy jesz w pracy?
CH: No raz, bo mam tylko jedną przerwę.
K: A ile godzin pracujesz i gdzie?
CH: Zależy, około 10 godzin, na budowie. (na budowie!!! 10 godzin i tylko jeden posiłek od rana! ale chłopak oczywiście twardo mówi, że "dużo je")
K: To o której siłke robisz zazwyczaj?
CH: No tak zaraz po obiedzie. Pracę skończę o 18, jem obiad i jakoś o 19 jestem na siłce. (kolejny błąd! chłopak nie dawno zjadł i już leci na siłownię, zaczynając ćwiczyć organizm zacznie pompować więcej krwi do mięśni, a co za tym idzie mniej do wątroby, która jeszcze trawi obiad, takie postępowanie strasznie obciąża organizm, po porządnym obiedzie powinniśmy odpocząć te 1,5 godz, żeby organizm miał czas na strawienie!)
K: A po ćwiczeniach co jesz?
CH: No przeważnie białko wypijam, ale zdarzy mi się też pójść na kebaba. (białko OK, ale gdzie węglowodany które uzupełnią utraconą na treningu energię?; "zdarzy mi się pójść na kebaba" - na kebaba!?, którego mięso to najczęściej jakieś odpadki wieprza albo kury, gdzie przeważa tłuszcz, wszystko oblane sosem, w którym znajduje się multum kwasów tłuszczowych nasyconych, podwyższających zły cholesterol!)
K: A co jesz na kolacje?
CH: Tak jak w pracy, kanapki. (znów kanapki)
K: Dobra ja muszę lecieć.
CH: No ja też, koleżka ma urodziny, więc dobrze się dziś na*ebie... (przez cały dzień zjadł tyle, co kot napłakał i jeszcze idzie się upić)
KONIEC
Podsumowując, wiem, że dialog wydaje się dość absurdalny, ale znam mnóstwo osób, które odzwierciedlają postać "chudzielca" w rzeczywistości. Post oczywiście nie ma na celu nikogo obrazić, chcę raczej zmobilizować wszystkich ektomorfików do wzięcia się za porządny trening i dietę i zaprzestania użalania się nad swoim wyglądem i tym, że nic nie da się z nim zrobić, bo to (jak już wspomniałem w tytule postu) H*JA PRAWDA
Zmieniony przez - aklis w dniu 2011-06-04 23:38:08
Nie byłoby głupiego gadania, gdyby nie było głupiego gadania!