"Gdy rozum śpi, budzą się demony"
Miałem czas dzisiaj pomyśleć, ogarnąć całą tą moją przygodę ze zbijaniem wagi. Ostatnio przyznam szczerze nie udawało mi się utrzymać psychiki na wodzy, popuściłem jej strasznie wodze. Ale znalazłem też przyczynę tego, zbyt ambitnie podszedłem do tego tematu, założyłem ze zrzucę 30 kilo o tak bez problemu, wisienką na torcie miała być wygrana w pasibrzuchach. Zamierzyłem że pokaże się z jak najlepszej strony.. i trafiłem na ruchome piaski- fajne określenie, w pełni obrazuje moją obecną sytuacje, im bardziej starasz się coś osiągnąć, im bardziej skupiasz uwagę na tym tym głębiej się zapadasz i w pewnym momencie tracisz oddech, gubisz się i cel Ci ucieka. Zbijam już od stycznia, wiele się nauczyłem przez ten okres, poznałem wielu świetnych ludzi z ogromnym potencjałem wiedzy i doświadczenia. Teraz nie można się cofnąć- bo szkoda ich czasu i energii. Jedyne co moge zrobić to na spokojnie spróbować znów ogarnąć wszystko od początku, krok po kroku. Wrócić do korzeni- czyli
zbijanie wagi to zabawa a nie przykry obowiązek, mniej ambicji i gadania a więcej świadomości działania.
Więc po krótce małe zmiany jakie wejdą w życie z poniedziałkiem:
1) Dieta:
a.Bilans nadal w granicach 2800kcal, Węglowodany 200g- reszta to białko i tłuszcze.
b.Jeden posiłek ponadprogramowy ze śmieciowego żarcia( obowiązuje zasada 1 talerza czyli zero dokładek, i warunek wykonania wszystkich treningów w tygodniu i utrzymania czystej michy)
2) Trening:
a. Siłowy pozostaje na razie bez zmian, bede starał się walczyć z obciążeniem, zwiększać je w miare możliwości i podchodzić do treningu z sercem i zapałem, a nie ospałością.
b. Trening aerobowy, nadchodzacy tydzień będzie tygodniem testowym, chce wprowadzić zróżnicowany trening w terenie oparty na sprintach na 400m(propozycja solarosa) i treningu cardio. Będzie to wyglądało mniej więcej tak:
400m/wolne/400m/wolne/interwał/ aero/aero jeżeli nie dam rady będziemy coś zmieniać.
3) Suplementacja:
a. jak tylko mój żołądek dojdzie do siebie po weekendowych wariacjach dietetycznych wrzucam spalacz. Licze ze to jeszcze bardziej mnie nakręci do działania i trzymania się w ryzach.
Tak więc kolejny raz pisze w tym temacie ze mi nie wyszło, ze znowu gdzieś okazałem się zbyt słaby. Ale na tych słabościach się uczę, staram się z nich wyciągać wnioski i nadal walczyć o wymarzoną sylwetkę i bardziej wartościowe życie. Walczę nie tylko z tłuszczem ale z nawykami, kompleksami i słabościami.
Przepraszam wszystkich którzy odwiedzają ten temat za to że być może czytając ostatnie wypiski się zawiedli- sam jestem na siebie zły. Wasza obecność i wpisy dodają mi w pewnym sensie siły do ciągłego podejmowania walki, mimo ze czasami myśle ze wszystko juz stracone i nie ma sensu. Dziękuje tutaj takim osobom jak
Boksero, Lithium i Solaros to że służycie radą i dobrym słowem wiele dla mnie znaczy
Dobra koniec tych czułostek jedziemy z tym koksem!!