Przeglądałam sobie od dłuższego czasu dzienniki i historie sukcesów na Waszym forum i gdy wreszcie zdecydowałam się zarejestrować obiecałam sobie, że wkrótce zamieszczę równiez mój dzienniczek. Potrzeba mi zdecydowanie większego "bata" i systematyczności w tym, co robię, bo mimo, że efekty mojej dotychczasowej pracy sama już widzę, do prawidłowej sylwetki droga przede mną jeszcze długa, a porady bardziej doświadczonych osób stają się coraz bardziej niezbędne :)
Zaczynając od ankiety:
Wiek : 31 lat
Waga : 65 kg
Wzrost : 172 cm
Obwód w biuście: 95 cm
Obwód pod biustem : 78 cm
Obwód talii w najwęższym miejscu : 65 cm
Obwód na wysokości pępka : 78 cm
Obwód bioder: 95 cm
Obwód uda w najszerszym miejscu: 55,5 cm
Obwód łydki :36 cm
W którym miejscu najszybciej tyjesz : twarz, ramiona, brzuch;
W którym miejscu najszybciej chudniesz : twarz, biust;
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: bieganie (2-3 razy/tydzień), trening siłowy (2-3 razy/tydzień), pływanie (ok 1 h ok 1 raz w tygodniu), rekreacyjnie rower, spacery i wędrówki z psem (spacery 2-3 razy na dzień, wędrówki zależnie od pogody i okazji);
Co lubisz jeść na śniadanie: pieczywo z twarożkiem/twarogiem, jajka, pomidory/ogórek, sałata/cykoria z octem jabłkowym;
Co lubisz jeść na obiad : drób, ryż/ziemniaki, warzywa;
Co jako przekąskę : owoce, kefir, mleko;
Co jako deser : lody, biszkopty, raczej nie czekolada (mam wrażenie, że mnie „zamula”);
Ograniczenia żywieniowe : brak, tylko nie przepadam za czerwonym mięsem;
Stan zdrowia, czy regularnie miesiączkujesz, czy bierzesz tabletki hormonalne :dobry, bez leków, bez hormonów;
Preferowane formy aktywności fizycznej: bieganie, trening siłowy, rower, pływanie;
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : fat burnery, cla, olej lniany, z wiesiołka, witaminy i mikroelementy, od niedawna odżywka białkowa i węglowodanowa (jako posiłek potreningowy);
Stosowane wcześniej diety : oj uzbierałoby się, głupot przede wszystkim: dukan, cambridge, kopenhaska, jajeczna, nawet głodówki – ale to przeszłość dalsza niż rok wstecz; obecnie staram się jeść według tego, na co mam smak usiłując jednocześnie myśleć o tym co i ile zjadam;
Niestety moja aktualna "dieta", jak i zestaw ćwiczeń na siłowni są odrobinę chaotyczne.
Dietę właśnie ogarniam i staram się jakoś usystematyzować - muszę przyznać, że dzienniczki na potreningu.pl są bardzo w tym pomocne.
Co do treningu siłowego to do tej pory 2-3 razy w tygodniu wykonywałam trening całego ciała zarówno z maszynami, jak i na wolnych obciążeniach. W przypadku biegania są to wybiegania 2-3 razy w tygodniu na dystansie od 10 do 20 km (od godziny do dwóch). Czasem do biegania dochodzą starty w różnych imprezach biegowych (na dystansach od 5 km do maratonu), czym zaraziłam się dwa lata temu i nie zanosi się, aby ten wirus miał mi przejść ;) Tym bardziej, że w tym roku chcę poprawić swój zeszłoroczny wynik z maratonu :)
Co więcej o mnie. Jestem chyba klasycznym przypadkiem kobitki, która przeszła przez większośc faz i pomysłów na odchudzanie. Od 6 roku życia intensywnie trenowałam gimnastykę sportową, co niestety zostało ucięte decyzją instancji Rodziców, po paru latach, gdy wymogiem dalszego teningu było zrezygnowanie ze zwykłej szkoły podstawowej na rzecz szkoły sportowej. Po jakimś czasie zapisałam się na Taekwon-doo, ale po paru latach treningów wybiła mnie z rytmu przeciągająca się ospa i półpasiec. Taekwon-doo poszło w odstawkę w okolicach 8 klasy sp. Wcześniej (pomiędzy 4/5 klasą sp) pojechałam na wakacje do babci i o ile wyjeżdżając byłam szczupłym dzieciakiem, to wróciłam jako "baryłka". Początkowo nie odczuwałam z tego powodu dyskomfortu, ale z wiekiem zaczęło mi to coraz bardziej doskwierać. W liceum zaczęłam swoją "gehennę" w odchudzaniu, która niestety z własnej głupoty zakończyła się oczywiście totalnym fiaskiem i wagą w klasie maturalnej sięgającą 85 kg. Byłam jak chodząca torpeda. Moim jedynym plusem było to, że nadwaga rozkłada się w moim ciele raczej równomiernie..ale to marne pocieszenie. Na studiach zaczęłam powoli chudnąć - na 1wszym roku była to z pewnością po części zasługa świetnej wuefistki i drugi rok zaczynałam już z wagą w okol. 70-72 kg. Potem jakoś powoli zaczęło schodzić w dół. Trochę za sprawą "diet cud", których wyniki starałam się utrzymywać. Trochę za sprawą sportowych zrywów i aktywności, jakich się podejmowałam. Tak czy siak zaczęło się wahadło na którym potrafiłam zejść do wagi 55 kg, po czym wrócić do 66-69 kg. Prawie 3 lata temu jednak odkryłam bieganie. Początkowo miało być jedynie antidotum na serce schorowane po nieudanym związku. Potem pomyślałam - spróbuję przebiec coś w limicie czasu i po 2 miesiącach od ruszenia tyłka na trucht pobiegłam pierwsze zorganizowane 5 km. Atmosfera imprezy tak mi się spodobała, że zamarzyłam o starcie w Maratonie. Wystartowałam we wrześniu ubiegłego roku, ze łzami szczęścia w oczach :) Od lipca ub. roku zaczęłam też uczęszczać na siłownię. Nigdy nie przepadalam zbytnio za zajęciami fitness, więc skupiłam się tylko na treningu siłowym i okupowaniu bieżni ;) Przez 2 miesiące współpracowałam też z trenerem personalnym, który poruszył najgłębsze partie uśpionych mięśni i nauczył prawidłowego wykonywania ćwiczeń na wolnych obciążeniach. I tak minął prawie rok od ponownego rozpoczęcia mojej przygody z treningiem siłowym, a ja zaczynam dostrzegać, jak wiele jeszcze muszę zrobić.
Cel mam dwojaki: zbić jeszcze poziom tkanki tłuszczowej, ale wzmocnić i zbudować mięśnie.
Najsłabszym ogniwem w sylwetce jest chyba brzuch i wewnętrzne strony ud. Chociaż, jak patrzę na wykonane dzisiaj (01.06.2012) zdjęcia sylwetki, to zasadniczo nad wszystkimi partiami muszę jeszcze solidnie popracować.
I tu moja prośba do Was, jako bardziej doświadczonych, o poradę.
Wkrótce postaram się uzupełnić dziennik o zestawienie treningu siłowego(obecnie próbuję pilnować systemu 1 do 2 tj. w jednym tygodniu 1 raz ćwiczenia na górną partię ciała, 2 razy na dół, w kolejnym tygodniu na odwrót - góra 2 razy, dół 1 raz; do tego wybiegania i basen - najczęściej godzina pływania co niedziela)oraz unormowanie dziennika żywieniowego (w ostatnich dniach bowiem było zbyt wiele pobocznych okazji i dzienniczek wygląda jak totalny śmietnik).
Serdecznie dziękuję za poświęcony czas i wszelką poradę :)
Pozdrawiam
Zmieniony przez - lenka_d w dniu 2012-06-02 00:25:17
never underestimate what you can accomplish, everything is possible :)
http://www.sfd.pl/lenka/mięśniom_mówię_zdecydowane_TAK,_tłuszczowi_zdecydowane_-t863631.html