Andrew Jones stracił oddech w 2012 roku podczas podczas treningu na siłowni. Dwa lata później wpadł w panikę, gdy zaczął kaszleć krwią i dostał gorączki. Lekarze w szpitalu zdiagnozowali u 27-letniego modela fitness kardiomiopatię, która jest genetyczną chorobą mięśnia sercowego. Był tak zmęczony, że nie mógł chodzić sam, ubierać się, a nawet wyprostować. Z powodu braku narządu do przeszczepu, otrzymał rozrusznik serca i sztuczne serce, które od tamtej pory nosił w plecaku. Wrócił do treningów pomimo swojego bliskiego spotkania ze śmiercią i mówi, że po każdym treningu płakał ze szczęścia i był wdzięczny za to, że żyje.

https://youtu.be/gNUATS8Jhuk

Sztuczne serce Jonesa miało dwie rurki, które wychodziły z ciała i łączyły się z maszyną w jego plecaku. Urządzenie dostarczało sprężone powietrze do komór serca, umożliwiając im pompowanie krwi przez ciało. Musiał on nosić je 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, dopóki nie znajdzie się dawca dla Andrew. Lekarze twierdzili, że tak długo, jak będzie dbał o swoją rutynę zdrowotną, nie powinien mieć problemów z podnoszeniem ciężarów. Rok temu Andrew usłyszał najlepszą wiadomość w życiu i dostał szansę na nowe życie- otrzymał nowe serce! W sumie przeszedł 3 operacje na otwartym sercu.

Jones założył organizację charytatywną Hearts at Large, mającą na celu podniesienie świadomości na temat przeszczepów, które ratują życie oraz zaoferowanie wsparcia i zachęty do przeszczepiania pacjentów. Jest również ogromną motywacją dla innych na całym świecie!

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (0)