Na początku może cele, które chcę osiągnąć:
Na pewno zmniejszyć tkankę tłuszczową, aby odsłonić mięśnie, no i ten brzuch, chciałabym zmienić charakter tych mięśni, aby nie były takie wydęte (opis poniżej). W sumie w mojej sylwetce tylko brzuch mnie zniechęca, z reszty jestem bardzo zadowolona, choć na pewno chciałabym zrzucić tłuszcz i jakoś wymodelować sylwetkę. To trudne, bo na siłowni zawsze mnie ciągnie do większych ciężarów. No i celullit, po latach brania tabletek jest już chyba wszędzie. Też chciałabym się go pozbyć.
Teraz historia:
W okresie dojrzewania przytyłam i chyba ze względu na tarczycę nie mogłam zrzucić, pomimo ćwiczeń i treningów. W wieku 21 lat zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne i po pół roku schudłam bez dodatkowych ćwiczeń i diety (podejrzewam, że miało to związek z przysadką, może prolaktyną). Potem kontuzja kolan, powtarzająca się wielokrotnie, co wyeliminowało mnie ze sportu wyczynowego i w ogóle zniechęciło do ćwiczeń. W sumie wtedy schudłam jeszcze bardziej, choć podejrzewam, że głównie z mięśni. Problemy z kolanami trwały ok. 7 lat, lekarze niby nie wiedzieli, co mi jest. Potem w końcu jeden, który wiedział, przeprowadził zabiegi, wyciął fałd maziowy, spiłował chrząstkę. Pomalutku nabrałam ochoty na ćwiczenie. Po zabiegach było bardzo dużo basenu (4 razy w tygodniu), potem była joga, potem siłownia, no i tak docieram do dnia dzisiejszego. Na siłowni ćwiczę na wyciągach:
1. nogi (uda i podudzia małe ciężary, bo kolana - 10 - 15 kg, przywodziciele i odwodziciele - 50 kg),
2. grzbiet (najszerszy - 60 kg, potem drugie ćwiczenie na najszerszy - 40 kg, łopatki - 35 kg, lędźwie czasem na wytrzymałość, a czasem dokładam ciężar 5 - 10 kg),
3. triceps (pojedynczo na jedną 15 kg - w 2 różnych ćwiczeniach, potem na dwie piramidę aż do całkowitego zmęczenia 40, 35, 30 itd. wszystko bez przerwy)
4. klatka piersiowa (sztanga na suwnicy - bez ciężaru)
5. brzuch (do tej pory robiłam dwa ćwiczenia, przy których najbardziej pracował brzuch, nie zaś inne mięśnie, nie powodowały też bólu karku, stawałam przy wyciągu plecami do szyny, łapałam sznurki tuż przy karku i zginałam tułów - 40 kg, na wytrzymałość, czyli czasem 40 powtórzeń w jednej serii, drugie ćwiczenie na macie przy wyciągu, klęcząc też ze sznurkami przyciąganie tułowia do ud i głowa do kolan) - i tu pojawił się problem. Mięśnie urosły i wypchały się do przodu, tkanka tłuszczowa, która była na brzuchu też jest wysunięta, co wygląda okropnie, jestem taka napuchnięta.
Tu moje pytania: czy zrzucenie samej tkanki tłuszczowej zlikwidują ten okropny efekt? Czy powinnam dalej ćwiczyć brzuch jak ćwiczyłam? Właściwie już instynktownie wyeliminowałam te ćwiczenia i zaczęłam ćwiczyć na piłce bez dodatkowego ciężaru, mam nadzieję, że mięśnie się zbiją w sobie, trochę zmniejszą.
Jeszcze jedna ważna rzecz, po 7 latach przestałam brać tabletki antykoncepcyjne, możliwe, że trochę tkanki tłuszczowej również przybyło z tego względu. Niestety dawno nie robiłam pomiaru i trudno mi to stwierdzić. Tabletki przestałam brać rok temu.
W najbliższym czasie dodam wymiary i zdjęcia, ale to może potrwać ok. tygodnia, bo wciąż zapominam się zmierzyć, a jak pamiętam, to znów nie mam możliwości.
Wiek: 30 lat
Waga: przed siłownią 52, po roku siłowni i treningu na masę 57
Wzrost: 155
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: ze względu na szybki przyrost tkanki mięśniowej siłownia zredukowana do jednego dnia w tygodniu (w tym czasie wszystkie partie na raz, co oczywiście powoduje duże zmęczenie, ale mam wrażenie, że bardzo mi służy, wznowione wysiłkowe, basen 3 razy w tygodniu, raz w tygodniu bieg interwałowy.
Co lubisz jeść na śniadanie: jajka (jem codziennie, bardzo mi służą. Mam chorobę hashimoto, zauważyłam, że odstawiając jajka po niedługim czasie podnosi mi się TSH, gdy jem, tarczyca jest ustabilizowana. Jajka czasem gotowane, czasem jajecznica, najczęściej 2-3 dziennie), parówki, pieczywo, masło, rzeżucha, pomidor, kakao z miodem.
Co lubisz jeść na obiad: zupa (rosół, pomidorowa, grzybowa, ogórkowa), drugie danie: dużo mięsa (dodam, że mam grupę krwi O), czasem gotowane, ale najczęściej smażone, surówki, ryby, raz w tygodniu, zamiast tego jem na obiad worek ryżu z warzywami, ok. 2 razy w tygodniu w mięsa i surówki dodaję ziemniaki.
Co jako przekąskę: Tu mój największy problem, bo niestety słodycze. Najczęściej knoopers, często też jakieś danio czy monte, po których mam nadkwasotę, ale mimo to trudno mi się opanować. Próbuję też pić herbatę bez cukru, ale najczęściej po 2 dniach nie wytrzymuję i słodzę dalej, co wówczas dodaje mi energii, co też naturalne, bo to przecież cukier prosty, ale od razu powoduje niesmak w ustach od żołądka. Czasami ciasto. W pracy częściej słodycze. W domu wieczorem częściej owoce. Herbatę bez cukru mogę pić tylko przegotowaną, wtedy jeszcze mi smakuje, ale zawsze staję się wówczas bardzo uduchowiona i raczej mam nastrój do medytacji i jogi, niż do ćwiczeń bardziej agresywnych.
Co jako deser: desery mieszają mi się z przekąskami, właściwie to samo co wyżej.
Ograniczenia żywieniowe: ze względu na tarczycę nie mogę jeść dużo brokuł, kalafiorów, fasoli, kapusty, orzechów. Ze względu na żołądek podobnie, kapusty po prostu nie trawię, bigos - wystarczy, że poczuję zapach, a od razu robi mi się niedobrze, a po zjedzeniu choć niewielkiej ilości, odzywa się żołądek. Podobnie po pierogach ruskich, choć je lubię, to mój żołądek nie bardzo. Nie trawię mleka. Generalnie wszystko, co działa zakwaszająco. Wiem też, że powinnam wystrzegać się smażonego, ale nie zawsze mi się to udaję ze względu na czas, małą wiedzę kulinarną. Niektóre owoce, jak surowe jabłka czy pomarańcze- też fatalnie. Czasami jabłko gotuję.
Stan zdrowia: z ostatnich wyników wynika, że jest nieźle. Cukier 81, hemoglobina 14, TSH 1 (może trochę mało, pewnie lepiej, gdyby było 2, ale przy aktywnym trybie przy 1 czuję się znacznie lepiej, nie boli serce, jest większa wydolność), cholesterol od tarczycy i jajek 220, ale już wzięłam omega3, więc powinien spaść. Kolana po artroskopiach - rozmiękanie w prawym 3 stopnia, w lewym 2 (kiedyś uprawiałam sport wyczynowo, kolana nie wytrzymały), również zwyrodnienie w kręgosłupie szyjnym, co eliminuje niektóre ćwiczenia.
Preferowane formy aktywności: uwielbiam siłownię, a tam ciężkie, wyczerpujące ćwiczenia (nie korzystam z bieżni, rowerów itd., czasem ergometr wioślarski lub stepper, zdecydowanie wolę bieg lub rower w terenie, nawet po śniegu, zresztą bieżnia nie wpływa dobrze na moje kolana - wiadomo to ziemia ucieka spod nóg, a nie ja się wybijam), w zimie też biegam na nartach, basen - tu pływam kraulem, dokładam ćwiczenia w płetwach, bardzo to lubię, bo jest to sport bezpieczny dla kolan i karku. Jeśli chodzi o bieg włączyłam go niedawno, biegi długodystansowe odpadają ze względu na kolana, dlatego wybrałam interwały, wtedy ciężar przenosi się na mięśnie, mniej na kolana, no i jest szybszy efekt. Ostatnio też próbuję skakani, ale bardzo ostrożnie, z namysłem. Dodam, że wysiłkowe w takiej liczbie włączyłam niedawno, od 3 tygodni. Wcześniej tylko siłownia.
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: nigdy
Stosowane wcześniej diety: nigdy nie stosowałam, nie potrafię trzymać się takich reguł żywieniowych, to sprawia mi ogromne trudności, głównie ze względu, jak już pisałam, na małą wiedzę kulinarną i niechęć do gotowania, oraz absolutny brak wyobraźni kulinarnej. Moje potrawy są najczęściej bardzo prymitywne, a przeglądając różne diety, nawet nie wiem czasami, co to za produkty.