nie bardzo wiem czy ten temat bedzie tu pasowal ale jak juz jest niech bedzie,
Dzisiaj na necie przeczytalewm artykul wlasnie pt "Wojsko zrobilo ze mnie mezczyzne" i w moim odczuciu byl nie tyle smieszny co zalsny. Wogole nie rozumiem o co tym ludzia chodzi z ta meskoscia. Ja w wosjku nie bylem i nie mam zamiaru isc(chodz termin wezwania jest tuz tuz). Ale jak by sie okazalo ze musial bym isc do wojska nie mam pojecia w jaki sposob moglo by wplynac na moja "meskosc". Zupelnie tego nie rozumiem tym bardziej ze powszechnie panuje poglad ze "kto nie byl w wojsku nie jest prawdziwym mezczyzna". Wydaje mi sie ze osoby kore tak twierdza wogole nie znaja znaczenia slowa "meskosc". Wydaje im sie ze pobiegali sobie, postrzelali, zrobili pare pompek, wyczyscili kible, dali sie zgnoic, ponizyc, nauczyli sie paru kozackich piosenek, wykonywlai durne rozkazy wbrew sobie, nauczyli sie slepego posluszenstwa i taki jeden z drugim wychodzi z wosjka i jeszcze demonstruje swoja nowo nabyta meskosc(buahahahaha smiech na sali). Moim zdaniem ciezko zdefiniowac meskoc czy tez prawdziwego mezczyzne. Pozatym wydaje mi sie ze albo sie jest "meskim" albo nie, sa to cechy chtakteru ktorych nie mozna zdobyc od tak jak nowy telefon. Do tego wojsko wydaje mi sie ostatnim miejsciem w którym mozna zdobyc te cechy. Mam wielu kolegow ktorzy byli w wojsku i jakos nie zauwarzylem zeby stali sie bardziej mescy, dojrzalsi. Pozatym wiekszosc mowi ze to strata czasu, wojsko nic mi nie dalo itp.
Temat taki lightowny akurat na niedzielne popoludnie.
Zapraszm do rozmowy moze ktos ma inne zdanie i jakies ciekawe argumenty.
Pozdrawiam
Zmieniony przez - lukaszmun w dniu 2007-02-18 16:10:27
„Ten, kto zwycięży siebie, jest największym wojownikiem.”
Richard Kim