Moja przygoda z siłownią zaczęła się 2 lata temu... Zacząłem, bo chciałem polepszyć sobie sylwetkę i poprawić nieco zdrowie. Jako dzieciak byłem raczej otyły, potem nadwaga jakoś się rozeszła, ale nie do końca - tłuszcz pozostał na pośladkach udach i trochę na brzuchu, a góra wąska - porażka...
Po dwóch latach wyglądam dużó lepiej wyrobiłem sobie bicepsy, klatę, ramiona, efekty raczej widać, bo sporo ciuchów musiałam wymienić. Jednak cały czas pozostał problem z udami, tyłkiem i brzuchem... Mam sylwetkę klepsydry :( i chciałbym to zmienić. Mam w związku z tym pytanie, czy da się w jakiś sposób pogodzić zrzucenie tłuszczu z podanych przeze mnie regionów i jednocześnie rozbudować sobie masę na klacie, ramionach itp a także kaloryferek (na brzuch ćwiczę naprawde sporo, a efekty jakieś mizerne).
Z góry przepraszam, jeśli pytanie jest infantylne, ale każdy musi od czegoś zacząć :P
Pozdrawiam i z góry dziękuje za uwagi...
Aha, podaję jeszzce parametry:
wiek: 25
wzrost: 186
waga: 83
% tłuszczu (na wadze sportowej, nie wiem na ile pomiar jest wiarygodny): 13%