Słowem wstępu - mam 18 lat, 170cm i ~60kg. Ponad rok temu zacząłem robić pompki i robiłem je regularnie przez jakieś dwa miesiące, potem w mniejszej ilości i rzadziej przez następne kilka tygodni. Łącznie trwało więc to jakieś niecałe trzy miesiące. Za pierwszym razem zrobiłem 4x10 pompek ze średnim rozstawem rąk i przerwą dwuminutową, a potem jeszcze 4 po których skończyłem bo nie byłem już w stanie podnosić się. Tricepsy mnie potem strasznie bolały, dlatego zrobiłem przerwę pięciodniową, ale od tego momentu robiłem już je prawie codziennie, czasem dwa razy dziennie. Generalnie robiłem je może nie do upadłego, ale raczej do momentu jak byłem dosyć mocno zmęczony. Najpierw robiłem je na samych dłoniach, potem na kręcących się uchwytach. Co do liczby - nie pamiętam, ale tak czy inaczej, najpierw robiłem je szybko a po jakimś czasie zacząłem robić mało ale bardzo wolno (jedna pompka nawet 10s). Wcześniej chodziłem czasem na siłownię w ramach treningu uzupełniającego do biegania, ale było to bardzo nieregularne i w zasadzie można powiedzieć, że nie miałem żadnego doświadczenia z ćwiczeniami na ręce.
Pompki przestałem robić ponad rok temu, ale nadal mam problem z lewym łokciem (z prawym być może trochę też, ale mniej). Chodzi o to, że nie mogę i boję się gwałtownie go rozprostować do pełnego wyprostu, bo wtedy czuję może nie jakiś strasznie silny ból, ale jednak nazwałbym to mocno niekomfortowym uczuciem i dlatego np. grając w kosza mam problem z celnym trafianiem z daleka (piłka schodzi mi w bok). W trakcie gdy ćwiczyłem (nie pamiętam kiedy się to zaczęło ale działo się to przez dłuższy okres) ten łokieć wyraźnie, ale w bezbolesny sposób przeskakiwał mi za każdym razem gdy się zniżałem w trakcie robienia pompki i byłem już blisko ziemi, ale ja go zignorowałem. Obecnie, oprócz tego bólu który opisałem, w bezbolesny sposób coś mi w nim strzela gdy gwałtownie go zegnę lewą rękę na maxa, przy szybkim rozprostywaniu też coś słyszę (nie jest to takie samo strzelanie jak przy zginaniu, nie wiem jak to w sumie nazwać).
Wiem że powinienem iść do ortopedy, ale tak wg Was, co mogę z tym zrobić i czy w ogóle bez specjalistycznej pomocy lekarza mogę sobie z tym sam poradzić? Póki co, jakie ćwiczenia górnej części ciała mogę robić, aby nie pogorszyć swojej sytuacji?