Kiedyś efektywnie redukowałem na stacjonarnym Kettlerze. Do tego jogging i było git. Teraz niestety zapusciłem sie strasznie i długie dystanse odpadają. Ale rower + netflix i cardio jak ta lala. Tyle tytulem wstepu.
Okdrylem odmianę stacjonarnego pedałowania na rowerze spiningowym. Od 2 tygodni czytam, ogladam, słucham. Taki nieśmiały research.
Nie wiem co kupić. Wiem ze to ma byc używka średniej bądź trochę wyższej półki.
York SB300 - praktycznie nowy, za troche ppnad 1 tyś.,
Tomahawk E-series za okolo 2 tysie, po przeglądzie, przekonserwowany, wizualnie super.
Skłaniam sie raczej ku tym dwom modelom. I teraz pytanie, czy warto placic 2k? Na Kettlerze potrafilem jezdzic 2-3h 5x w tygodniu. Tutaj mam nadzieje bedzie podobnie wiec sprzet bedzie eksploatowany.
Prosilbym o jakies porady bo troche sie w tym wszystkim zakrecilem. Pozdrawiam.