Od września chciałabym zacząć chodzić na siłownię. Przede wszystkim dla siebie, nie chcę się rozbudować, generalnie chcę nadać swojemu ciału kształt, żeby nie było takie sflaczałe. Samo cardio (biegam) niestety nie da mi takiego efektu jakiego oczekuje.
Moim głównym problemem jest dieta. W przeszłości byłam na głodówkach, potem wpadłam w kompulsy. Na szczęście metabolizm wrocil już do normy.Aktualnie jem 1500 kcal i to jest mój normalny sposób jedzenia, czyli - bez ograniczania się i bez napadów objadania. Tak jem na co dzień. Obiady mam typowe domowe, niestety nie mam możliwości gotowania dla siebie (mieszkam z rodzicami). Dlatego wszelkie rozpisane diety też odpadają.
Więc wychodzi na to, że cały czas jestem na bilansie ujemnym. Niestety wszelkie modyfikacje diety (zwiększenie, zmniejszenie kcal) są dość ryzykowne, bo prawdopodobnie znowu wpadnę w jakieś skrajności. Nie chcę jeść mniej, nie chcę jeść więcej, nie chcę też non stop myśleć o jedzeniu.
I dlatego chciałabym się was zapytać czy taki sposób odżywiania będzie mi w czymś przeszkadzał na siłowni? Wiem, że nie zbuduje mięśni, ale tak jak mówię, nie jestem w stanie wejść na masę, a potem redukować, bardzo ciężko wyjść z zaburzeń odżywiania.
Czy powinnam przyjmować jakieś suplementy / odżywki skoro nie mogę dostarczyć wszystkiego z jedzenia?
Po prostu chciałabym być świadoma ograniczeń i co ew mogłabym z tym zrobić.
Mam 19 lat, 175 cm, wazę ok 63 kg. :)