SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

PZLA - problemy

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 9947

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Nietypowy problem PZLA

Polski Związek Lekkiej Atletyki, który od kilku miesięcy boryka się z różnymi problemami, przede wszystkim finansowymi, otrzymał w niedzielę kolejny cios - na internetową stronę związku włamali się hakerzy.
"Proszę zobaczyć stronę PZLA. Do kłopotów związku można dopisać jeszcze jeden - internetowy" - powiadomił PAP brązowy medalista mistrzostw świata w biegu na 400 m przez płotki Marek Plawgo.

Jak dodał brak strony jest zerwaniem łączności między związkiem a zawodnikami, trenerami, działaczami. "Na stronie pojawiały się ważne dla nas informacje, że nie wspomnę o wiadomościach z zawodów, statystykach i wielu innych elementach".

Janusz Rozum, statystyk PZLA, prowadzący na stronie dział aktualności, powiedział PAP, że kilka dni temu była zmiana serwera. "Może nie został on właściwie zabezpieczony? Trudno jest dziś określić kiedy i jak odzyskamy zawartość. Straciliśmy kontakt ze światem, a co gorsza nie tylko my, lecz także połowa wojewódzkich związków będących na serwerze PZLA".

www.pzla.pl i www.domtel.pl - nie działają!!!

żródło: http://sport.onet.pl/0,1248733,1755410,,nietypowy_problem_pzla,wiadomosc.html 

moderator sprinterek

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Najnowsza odpowiedź. Aktualizacja:
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Skucha: to będzie ważna i trudna impreza

- Uczuciowo liczę na dziesięć medali. Mamy dziesięciu zawodników, którzy zdobywali już medale, dlatego jeżeli wyszło by z tego pięć krążków w Daegu, to trzeba byłoby uznać ten wynik za bardzo dobry - powiedział w rozmowie z Onet.pl Jerzy Skucha, prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

W tym roku najważniejszą imprezą dla naszych lekkoatletów będą mistrzostwa świata w południowokoreańskim Daegu, które odbędą się na przełomie sierpnia i września. I właśnie przez pryzmat tych zawodów będziemy patrzeć na ewentualne nasze szanse na medale podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie.

- Na pewno będą to bardzo trudne mistrzostwa świata, bo zawsze to trudniejsza impreza, kiedy odbywa się na rok przed igrzyskami olimpijskimi niż na rok przed nimi. W porównaniu choćby do niezwykle udanych mistrzostw świata w Berlinie, teraz można stwierdzić, że już niemal wszyscy będą w olimpijskiej formie. W tym także oczywiście nasi zawodnicy. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze aklimatyzacja. To będzie szalenie ważna impreza. Już teraz dreszcze przechodzą, kiedy się o niej mówi, a co dopiero będzie się działo podczas samych mistrzostw.

Czy przygotowania przebiegają zgodnie z planem?

- Na szczęście tak i niemal wszyscy sportowcy są zdrowi. Anita Włodarczyk jest już po problemach zdrowotnych i jest już gotowa do treningu. Niebawem czekają nas pierwsze starty i wówczas zobaczymy, z jakimi nadziejami pojedziemy na mistrzostwa. Jestem przekonany, że dziesiątka lekkoatletów, która jest w "Klubie Polska Londyn 2012", podejmie walkę o medale. Ile ich będzie w Daegu? Dzisiaj jest trudno to przewidywać. Jestem przekonany, że spoza wspomnianej dziesiątki, ktoś na pewno sprawi nam miłą niespodziankę.

Wydaje się, że odżywa polska męska tyczka, natomiast kryzys szykuje nam się w kobiecej?

- W kobiecej sytuacja nie jest rzeczywiście zbyt dobra. Mamy dwie znakomite zawodniczki - Anię Rogowską i Monikę Pyrek - które pewnie niedługo po igrzyskach w Londynie będą kończyły karierę, a za nimi jest przepaść. U mężczyzn mamy czerech zawodników co najmniej na poziomie europejskim. Nagle męska tyczka odrodziła się i to od razu sypnęło nam sporą liczbą dobrych zawodników. Nie jest wykluczone, że właśnie ci zawodnicy będą rozdawali karty podczas igrzysk w Londynie.

Od kilku ładnych imprez znakomicie spisuje się nasza młodzież, która atakuje szeroką ławą. Czy w tym roku również czeka nas "wysyp" utalentowanych lekkoatletów?

- W tym roku w Ostrawie odbywać się będą młodzieżowe mistrzostwa Europy i właśnie ta impreza pokazuje nam, kto z lekkoatletów znów nam doszedł. Sylwek Bednarek przecież najpierw dzielnie walczył na takich zawodach w Kownie, a potem sięgnął po medal mistrzostw świata w Berlinie. Teraz spodziewam się, że będzie więcej takich osób. W tym roku wybieram się do Ostrawy, by przyjrzeć się dokładniej przyszłości polskiej lekkiej atletyki. Tu startować będą potencjalni olimpijczycy na Londyn, czy Rio de Janeiro.

Może jednak da się pan namówić na medalowe dywagacje, co do naszych szans na mistrzostwach świata?

- Mogę powiedzieć, ale bardziej będą to dywagacje statystyczne i matematyczne, bo uczuciowo liczę na dziesięć medali. Mamy dziesięciu zawodników, którzy zdobywali już medale, dlatego jeżeli wyszłoby z tego pięć krążków w Daegu, to trzeba byłoby uznać ten wynik za bardzo dobry.

Rozmawiał - Tomasz Kalemba, sportonet.pl

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 113 Wiek 111 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 2872
Tylko żeby statystyki nie zniknęły... ;/
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Ministerstwo reaguje na sytuację w PZLA


Po doniesieniach prasowych o kryzysowej sytuacji Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Ministerstwo Sportu zadecydowało, że do czasu wyjaśnienia niedoboru w budżecie nie będzie przekazywało środków finansowych na dotychczasowych zasadach.

Jak zapewnił sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Zbigniew Pacelt, nie ma zagrożeń w realizacji planów przygotowań do igrzysk w Pekinie oraz mistrzostw świata juniorów.

17 kwietnia w piśmie do prezes PZLA Ireny Szewińskiej wiceminister napisał: - W związku z ukazaniem się artykułu Czarna dziura w finansach PZLA na łamach dziennika "Rzeczpospolita" w dniu 17 kwietnia zwracam się z prośbą o udzielenie stosownych wyjaśnień.

W przesłanej parę dni później wyjaśnieniu Irena Szewińska poinformowała, że osobami bezpośrednio odpowiedzialnymi za gospodarkę finansową są sekretarz generalny oraz główna księgowa.

- Pani prezes zrzuca winę na innych - skomentował sekretarz Zbigniew Pacelt. Odpowiedziała również główna księgowa: - Proszę przeczytać statut. Nie mam sobie nic do zarzucenia i dziwię się, jak można zwalać winę na mnie.

W związku z wątpliwościami co do stanu zobowiązań PZLA, które pojawiły się pod koniec 2007 roku, prezes związku poleciła złożenie wyjaśnień zarówno sekretarzowi generalnemu jak i głównej księgowej, która uczyniła to z początkiem stycznia. Natomiast wyjaśnienia sekretarza zostały złożone dopiero 14 kwietnia z uwagi na długotrwałą chorobę.

żródło: http://www.rp.pl/artykul/125868.html 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Kierownictwo PZLA ukrywało nieprawidłowości

Kierownictwo Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ukrywało nieprawidłowości w swej działalności - twierdzą pracownicy związku i niektórzy członkowie zarządu.


- Nie wiem jak inni, ale ja czuję się oszukany w wielu sprawach, o których dowiedziałem się przypadkowo, jak chociażby o tym, po dwóch latach, że pani prezes jest zatrudniona na etacie, że związek ma zadłużenie - powiedział wiceprezes PZLA Jerzy Sudoł.

Irena Szewińska została zatrudniona 24 marca 2006 roku przez sekretarza generalnego PZLA - Jadwigę Ślawską-Szalewicz. Członkowie zarządu dowiedzieli się o tym oficjalnie dopiero na posiedzeniu 11 grudnia 2007 roku.

Wieści o złej kondycji finansowej i przewidywanym zadłużeniu rozniosły się wśród pracowników jesienią 2007 roku, a sekretarz generalny była poinformowana o tym oficjalnie w październiku.

- Mimo to 11 grudnia 2007 roku, na pytanie wiceprezesa związku Janusza Krynickiego, sekretarz generalny związku zapewniał, iż stan finansów PZLA jest dobry - napisała w wyjaśniającym liście (22 kwietnia) do sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Zbigniewa Pacelta Irena Szewińska.

Jerzy Sudoł przyznał, że po tym co usłyszał 17 kwietnia, podczas posiedzenia zarządu PZLA, przez kilka dni bolała go głowa. - Mam świadomość tragicznej sytuacji związku, zagrożenia, że w następnym miesiącu 18 osób zatrudnionych w PZLA może nie dostać pensji. Już teraz członkowie zarządu nie wzięli zwrotu kosztów podróży. Nie wiem też, po co PZLA dwa samochody... Ta sytuacja nie powstała dziś, ale najwyższa pora, by przeciąć ten wrzód. Jestem zdeterminowany - powiedział.

27 paragraf statutu PZLA stanowi: "Prezes Związku kieruje całokształtem prac Związku oraz reprezentuje Związek na zewnątrz. Do zadań prezesa Związku należy w szczególności: 1) bieżące działanie w imieniu Związku, 2) zwoływanie zebrań Zarządu Związku i jego Prezydium, 3) składanie Władzom Związku informacji o stanie Związku i podejmowanych na bieżąco decyzjach".

- Ale jak pani prezes ma kierować, gdy przeważnie jej nie ma, bo ciągle gdzieś wyjeżdża, jak nie na posiedzenia EAA to IAAF, jak nie IAAF to MKOl, i o ile mi wiadomo, nie bierze na te dni urlopu tylko delegacje - mówi jeden z pracowników PZLA. Kierownik biura, pytany o sprawy delegacji, potwierdza: "Tak, pani prezes brała delegacje".

Poważne wątpliwości budzi również problem zamówień publicznych i niepłacenia przez PZLA od paru lat podatku VAT. Po konferencji szkoleniowej w czerwcu 2006 roku w Spale sekretarz generalny PZLA otrzymał informację, że w myśl przepisów związek powinien płacić VAT, np. od środków sponsorskich. Potwierdza to również opinia trzech prawników. Jednak ten problem nie został do dziś rozwiązany.

Protokoły komisji rewizyjnej PZLA wskazują na wiele nieprawidłowości w działalności związku. Dlaczego były one ukrywane? - Nie wiem, głupota, nonszalancja, brak umiejętności kierowania - mówi PAP przewodniczący KR Zygmunt Worsa.- Na ostatnim zarządzie powiedziałem, że zadłużenie jest małą bombą z opóźnionym zapłonem. Skutki odczujemy jesienią.

Przewodniczący wskazał, że "zadłużenie jest wynikiem m.in. wzrostu zatrudnienia, kosztów administracyjnych i wydatków na Memoriał Kusocińskiego. Użytkowanie samochodów jest niezgodne z przepisami. Nie ma poleceń wyjazdów, kart drogowych, a są tylko rachunki za paliwo. Księgowa nie powinna realizować zobowiązań, na które nie było pokrycia, a jeśli przy odmowie była zmuszana poleceniami służbowymi, powinna ich żądać na piśmie" - powiedział Zygmunt Worsa.

Kto za to ponosi odpowiedzialność? - Odpowiedź jest prosta - zgodnie ze statutem PZLA - prezes - stwierdził przewodniczący komisji rewizyjnej.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
PZLA tonie w długach, prezes obcina sobie pensję o połowę

PRZEGLĄD PRASY. Ministerstwo Sportu zabiera się za sprawę długów i nieprawidłowości w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Wiceminister domaga się wyjaśnień od prezes Ireny Szewińskiej i na jaw wychodzą kolejne fakty. - Zarząd nie miał pojęcia, że Irena Szewińska została zatrudniona za ponad 15 tysięcy jako urzędujący prezes - mówi w "Przeglądzie Sportowym" Sebastian Chmara, członek zarządu

Korzeniowski o Szewińskiej: Naga królowa

Wiceminister Sportu Zbigniew Pacelt skierował do PZLA pismo z prośbą o wyjaśnienie jak doszło do zadłużenia w wysokości co najmniej 1,7 mln złotych. Prezes Irena Szewińska całą winę zrzuciła na panią sekretarz Jadwigę Ślawską-Szalewicz, która już została zwolniona. Jednocześnie poinformowała, że stanęła na czele powołanego przez zarząd zespołu, mającego zbadać przyczyny finansowej katastrofy.

Na takie rozwiązanie nie zgadza się nie tylko minister, ale także członkowie zarządu. Pracujący w związku Sebastian Chmara podkreśla, że w związku od dawna panował bałagan, z którym nie radziła sobie prezes Szewińska. W dodatku zarząd nie wiedział, że prezes nie pracuje społecznie.

- Zarząd nie miał pojęcia, że Irena Szewińska została zatrudniona za ponad 15 tysięcy złotych jako urzędujący prezes. Gdy zapytaliśmy kto ja zatrudnił, odpowiedziała, że pani Szalewiczowa. To chyba jakaś paranoja, skoro podwładny zatrudnia zwierzchnika - mówi w "Przeglądzie Sportowym" Sebastian Chmara, jeden z członków zarządu.

jego opinie podziela też kolejny członek zarządu, Edward Stawiarz. - Nie wiedzieliśmy, że prezes Irena Szewińska została zatrudniona na etacie. Teraz atmosfera w związku jest po prostu obrzydliwa, bo jedni spychają winę na drugich - uważa.

Idą igrzyska, a w kasie PZLA brakuje 1,5 mln złotych!

Szewińska apeluje o spokój i obcina sobie pensję o połowę

Irena Szewińska przedstawiła w "Przeglądzie Sportowym" koncepcję wyjścia z finansowych tarapatów. Prezes PZLA zaczyna od zmniejszenia sobie pensji o połowę(z 15 tys. złotych do 7,5 tysiąca złotych). Zapewnia również, że w związku nie zabraknie pieniędzy na przygotowana przygotowanie zawodników do olimpiady w Pekinie.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084


Serwis PZLA zaatakował haker!

Około godz. 17.25 oficjalna strona Polskiego Związku Lekkiej Atletyki przestała działać. Nie jest to spowodowane nie przedłużeniem domeny lub hostingu. Serwis został zaatakowany przez hakera, który podpisuje się jako Cyber-Hell.

Oprócz oficjalnej witryny PZLA nie działają strony wojewódzkich związków lekkiej atletyki, które korzystały z tego samego serwera. To kolejny cios wymierzony w Polski Związek Lekkiej Atletyki. Od kilku miesięcy związek boryka się z różnymi kłopotami, przede wszystkim finansowymi.

Przedstawiamy listę stron, które zostały zaatakowane:

Polski Związek Lekkiej Atletyki
Kujawsko-Pomorski Związek Lekkiej Atletyki
Łódzki Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki
Pomorski Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki
Śląski Związek Lekkiej Atletyki

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Szewińska: audyt wiele wyjaśni, nie podam się do dymisji

Prezes PZLA Irena Szewińska nie zamierza podawać się do dymisji, chce dotrwać do końca kadencji władz i wyprowadzić związek z zapaści finansowej. Na pytanie czy będzie kandydować po raz czwarty na prezesa, nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi.
We wtorek odbyło się drugie posiedzenie powołanego 17 kwietnia uchwałą zarządu PZLA zespołu problemowego w składzie: Irena Szewińska, wiceprezesi Janusz Krynicki i Jerzy Sudoł oraz członkowie zarządu Sebastian Chmara i Bogusław Mamiński.

"Moim zdaniem, i nie tylko, ale także Ministerstwa Sportu i Polskiego Komitetu Olimpijskiego, prezesa nie powinno być w składzie takiego zespołu, bo to jest groteska" - ocenił Chmara.
W rozmowie z PAP Szewińska wyjaśniła, że to z jej inicjatywy zarząd powołał zespół doradczo-naprawczy. "Uznałam, że jest naturalną rzeczą abym była w takiej komisji, bo co kilka głów, to nie jedna, jeśli mamy szukać drogi wyjścia z kryzysowej sytuacji. Podpisałam już umowę na przeprowadzenie audytu za 2007 rok. Ta kontrola potrwa do 20 czerwca i wiele wyjaśni".

Sebastian Chmara, jeden z nielicznych członków zarządu, który już wcześniej zwracał uwagę na wiele nieprawidłowości w działalności PZLA, z wynikami audytu wiąże duże nadzieje. "Ta doświadczona firma, która sprawdzała m.in. PKOl, wspólnie z nową księgową dokona rzetelnej analizy dokumentów i wreszcie będziemy wiedzieć, na czym stoimy, kto i gdzie popełniał błędy, jeśli oczywiście takowe zostaną ujawnione".

Jak dodał, informacje na temat finansów przekazane we wtorek zespołowi problemowemu przez główną księgową nie były zbyt optymistyczne. Z szacunkowych wyliczeń wynika, że zadłużenie może oscylować w graniach 1,4 - 1,5 mln zł.

Szewińska podkreśliła, że do tej sytuacji nie doszłoby, gdyby otrzymywała rzetelne informacje. "Skoro sekretarz generalny oświadczył z końcem roku, że stan kasy związku jest bardzo dobry, nie miałam powodów, by nie wierzyć. Dlatego też zakupione zostały m.in. nagrody dla trenerów. Czuję się zatem odpowiedzialna. Wiem, że mój wizerunek został przez to nadszarpnięty, ale nie wiem, czy zasłużyłam aż na taką krytykę z jaką się spotykam".

Od początku tej kadencji nie odbyła się żadna konferencja prasowa dotycząca działalności PZLA. Okazji było sporo - chociażby mistrzostwa Polski w hali oraz na stadionie. Dziennikarze nie mieli zatem rzetelnych i oficjalnych informacji ze strony władz. Zdaniem Szewińskiej rzeczywiście brakowało spotkań z mediami.

Pytana o zawirowania wokół jej zatrudnienia, prezes wyjaśniła: "Kiedy rozwiązana została umowa z sekretarz, ktoś musiał zająć to miejsce. Proponowałam członkom zarządu, ale nikt nie wyraził ochoty więc zaproponowałam siebie. Jest to zgodne ze statutem PZLA, że mogę być prezesem urzędującym. Natomiast na stanowisko sekretarza generalnego może być obsadzone tylko w drodze konkursu, a to jest czasochłonne".

Jak poinformował Chmara w uzgodnieniu z Ministerstwem Sportu zatrudniony zostanie niebawem dyrektor biura PZLA. "Najważniejsze są teraz przygotowania do igrzysk olimpijskich. Potrzebna jest osoba, która zadba o realizację planów i będzie nadzorować pracę centrali".

Wcześniej niż to zamierzano, na 4 czerwca, zwołane zostało posiedzenie zarządu PZLA. Irena Szewińska zapytana przez PAP czy będzie po raz czwarty ubiegać się o fotel prezesa (kadencja obecnych władz kończy się w styczniu) - odpowiedziała: "Czy teraz mam mówić? Jeszcze za wcześnie...".

żródło: http://sport.onet.pl/0,1248733,1756945,,szewinska_audyt_wiele_wyjasni__nie_podam_sie_do_dymisji,wiadomosc.html 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
List od kibica lekkiej atletyki

Hej! Jestem kibicem i wbrew temu co myślą o nas "wielcy" z PZLA potrafię czytać, pisać i mam opanowana sztukę myślenia analitycznego. Przy okazji potrafię posłużyć sie myszka komputera i odnaleźć strony internetowe PZLA, z analizy których to wynika, że to co wyprawia sie obecnie w PZLA, mam na myśli kwalifikacje maratończyków na Igrzyska Olimpijskie, to jest absolutna żenada.

Pan H. Olszewski w jednym z artykułów na stronie "bieganie" mówi (cyt.): Żadna z kobiet nie zrobiła minimum i żadna nie jedzie". Cóż, jeśli postudiować dokument, który znajduje sie na stronach PZLA pod tytułem:" Zasady kwalifikacji zawodników Polskiego Związku Lekkiej Atletyki na Igrzyska Olimpijskie-Pekin 15-24.08.2008", to z punktu nr.7 ze przy odrobinie dobrej woli jedyna, która mogłaby pojechać i sie kwalifikuje jest p. Dorota Gruca, która w listopadzie 2007 pobiegła w Amsterdamie z czasem 2:30:10. Zdaje sie, ze ten Pan nie posiada kalkulatora i nie odrobił zadania domowego.

Żadna z polskich zawodniczek w okresie kwalifikacyjnym (1.09.2007-30.04.2008) nie zbliżyła sie do takiego rezultatu. Ponadto P.Monika Drybulska, która jest faworytem do wysłania do Chin jest aż dwie minuty gorsza a wspomniana w wywiadzie z P. Mamińskim P. Justyna Bak aż 6 minut jest za Dorota Gruca.

Zadałam sobie trud i kliknęłam na Maraton Seniorki rok 2007. Kto wyskakuje jako numer jeden? Oczywiście Dorota Gruca. W 2006 na pierwszym miejscu tez Gruca. Cofam sie do 2005 i 2004 - na pierwszym tez Gruca. Wiec jeśli strony PZLA sie nie mylą, to mamy do czynienia z najlepsza nasza maratonka od czterech lat. Dziwne, że nikt nie wspomina o wysłaniu jej do Pekinu.

Pan Mamiński w wywiadzie powiedział, że zawodnicy powinni sie potwierdzić w półmaratonie, wiec klikam na półmaraton i oczywiście okazuje sie, ze Dorota Gruca ma tytuł Mistrza Polski w półmaratonie na 2007r.

W obecnym roku P. Dorota Gruca jest jak do tej pory najlepsza. Dlaczego nikt o niej nie wspomina?? Wszyscy zapomnieli o jej istnieniu. Na stale trenuje za granica, nie wyciąga pieniędzy z kasy PZLA (w tym roku uczestniczyła w obowiązkowym obozie treningowym w Albuquerque w NM w USA i wcześniej w 2006 zaliczyła tylko obóz w Tunezji) a co za tym idzie nikt przy niej nie korzysta z PZLA-owskich funduszy (i być może tutaj jest "pies pogrzebany").

Podpisała podobno kontrakt z którymś z trenerów po to by miał ją kto reprezentować w walce o miejsce w kadrze olimpijskiej. No i jej klub... Szkoda gadać... Ja bym na jej miejscu i trenera i klub oskarżyła o zaniedbanie obowiązków i świadome działanie na szkodę zawodnika.

Nie wysłanie p.Doroty do Chin będzie absolutnym skandalem, którego w obecnym momencie jak przypuszczam władze PZLA wolałyby uniknąć.

Zdaje sie, ze tylko my kibice możemy sie za p.Dorota ująć. Na dzień dzisiejszy jest bezkonkurencyjna w Polsce. Biega non stop na arenie międzynarodowej. Właśnie w Kanadzie pokonała kilkanaście Kenijek w biegu na 10000m z czasem 32:46.6. Jest wszechstronna i zdeterminowana. Przeglądając wyniki na stronach PZLA jest jedyna, która może na Igrzyskach Olimpijskich "coś" pokazać.

Panie i Panowie z "Wielkiego Zarządu" radze Wam jeszcze raz dokładnie przeanalizować dokumenty, pod którymi sie podpisaliście, sprawdzić tabele z wynikami zawodników, głęboko sie zastanowić i zrobić to co nakazuje Wam zdrowy rozsadek, Wasze sumienie i honor.


Anna Szymańska

żródło: http://bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=694

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 24 Napisanych postów 1792 Wiek 32 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 17000
"Tylko żeby statystyki nie zniknęły... ;/"

wiesz... mówiąc szczerze to te statystyki mozna sobie w dupe wsadzić... przeciez tam tylko ze 30% wyników dodają, ja sam powinienem być w statystykach na 200 i na 400 a jakoś mnie nie dodali, to samo dziesiątki moich qmpli... i jak przykładowo pierwsza trzydziestka juniorów mlodszych na 200 zamyka sie w czasie 24.66 to prawdziwe 30 wyników których nie wpisują powinno być grubo ponizej 24s...

Chwila moralnego kaca - jak gówno z siebie dajesz, to do Ciebie wraca.

8,5m/s ;)

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Kazimierski: w ostatnich latach PZLA stracił 5 mln zł

Jacek Kazimierski, który w 2005 roku był kandydatem na prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki uważa, że utracone korzyści finansowe związku w latach 2002-2008 to ponad 5 mln zł. Mimo kryzysowej sytuacji, w jakiej znalazł się PZLA, nie zamierza odcinać się od królowej sportu.
"Poprzez blokowanie lub odrzucanie ofert sponsorskich ówczesnej firmy Elite Cafe PZLA stracił w latach 2002-2004 co najmniej milion sto tysięcy złotych, a w okresie 2005-2008 kolejne cztery miliony" - powiedział PAP dyrektor generalny i prezes zarządu Strauss Cafe Poland Jacek Kazimierski.

"To ewidentna niegospodarność i działanie na szkodę Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Przecież składane przeze mnie oferty wcale nie wykluczały współpracy z innymi sponsorami" - dodał.
Obradujący w środę w Warszawie zarząd PZLA omawiał m.in. problemy finansowe związku, szukając wyjścia z zadłużenia (ponad milion zł). Jednym ze sposobów ma być sprzedanie praw do organizacji mityngu im. Janusza Kusocińskiego, który przyczynił się do dramatycznej sytuacji związku. "Moim zdaniem o 600-700 tys. zł zostały przekroczone wydatki na te zawody" - uważa członek zarządu PZLA Sebastian Chmara.

Kazimierski zapytany przez PAP czy podejmie starania o nabycie tych praw odpowiedział, że zareaguje na każdą ofertę złożoną przez PZLA. Jak przypomniał, proponował dużo wcześniej prezes Irenie Szewińskiej połączenie w Warszawie mityngu Pedro's Cup z Memoriałem Kusocińskiego.

"Takie rozwiązanie oceniłem za bardzo korzystne dla obu stron, a zwłaszcza dla związku, który nie pozbywałby się praw do organizacji imprezy, nie wydałby na mityng nawet złotówki, a jeszcze na nim zarobił. Dzięki temu zamiast długu w kasie związku pozostałoby kilkaset tysięcy zł, a obecność większej liczby gwiazd podniosłaby zawody na znacznie wyższy poziom sportowy" - powiedział Kazimierski.

"Takie możliwości dawało połączenie budżetu Pedro's Cup z finansowym wsparciem resortu oraz urzędu miasta. Niestety, pani prezes nie była zainteresowana także tą ofertą" - dodał.

Pytany, czy za kilka miesięcy będzie ponownie ubiegać się o fotel prezesa PZLA, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. "Nie podjąłem jeszcze decyzji, zresztą moim celem nigdy nie była prezesura w PZLA. Mogę jednak zapewnić, że będę aktywnie wspierał środowisko lekkoatletyczne w procesie reformowania, a przede wszystkim rozwoju tej dyscypliny, także poprzez aktywny udział w kampanii wyborczej. Wierzę, że tym razem wygrają reformatorzy, którzy skutecznie będą realizować podstawowy cel statutowy, jakim jest upowszechnianie, popularyzacja i podnoszenie poziomu lekkiej atletyki w oparciu o nowoczesny marketing.

Dziś sytuacja związku jest dramatyczna, nie tylko z uwagi na zadłużenie, brak płynności finansowej, kontroli i nadzoru ze strony powołanych do tego osób, ale przede wszystkim z powodu braku jakiejkolwiek wizji rozwoju. Bez względu jednak na to, jacy ludzie wejdą do nowego zarządu, zamierzam kontynuować projekt mityngów Pedro's Cup" - stwierdził Jacek Kazimierski.

W przesłanym do sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Zbigniewa Pacelta 22 kwietnia liście Irena Szewińska poinformowała m.in., że osobami bezpośrednio odpowiedzialnymi za gospodarkę finansową są sekretarz generalny oraz główna księgowa.

"Nie jest fair, że pani prezes zrzuca winę na innych" - skomentował to stanowisko dla PAP Zbigniew Pacelt, pytając z kolei gdzie byli członkowie zarządu? Odniosła się również do tego główna księgowa - "proszę przeczytać statut. Nie mam sobie nic do zarzucenia i dziwię się, jak można zwalać winę na mnie".

Od początku tej kadencji (styczeń 2005) nie odbyła się żadna konferencja prasowa dotycząca działalności PZLA, chociaż okazji było sporo (np. mistrzostwa Polski w hali, na stadionie). Dziennikarze nie mieli zatem rzetelnych i oficjalnych informacji ze strony władz. Irena Szewińska przyznała w rozmowie z PAP, że to jej wina. "Rzeczywiście, brakowało spotkań z mediami".

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Pekin 2008: Polscy sprinterzy mieli trenować na garbatym tartanie w Gdańsku

"Warunki na zgrupowaniach mieliśmy bardzo dobre i nie jest prawdą, że dach przeciekał, zwłaszcza że prawie w ogóle nie padało" - ten cytat z filmu "Miś" pasuje do przygotowań polskich sprinterów przed igrzyskami w Pekinie, którzy na treningi dojeżdżają taksówkami. Wszystko przez fatalny stan kasy PZLA.

Grupa polskich sprinterów przygotowuje się do igrzysk pod okiem poznańskiego trenera Tadeusza Osika. Mieli trenować na stadionie gdańskiego AWF przy Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Gdańsku. Kiedy jednak zobaczyli tutejszy trening, zrzedły im miny.

- Tartan był w fatalnym stanie - mówi trener Osik. - Zeszła wierzchnia warstwa, a na dodatek okoliczne drzewa wybrzuszyły go korzeniami. Na tartanie pojawiły się garby niczym progi zwalniające na jezdni. Można się zabić.

Ponieważ bieg na 100 metrów z przeszkodami nie jest konkurencją olimpijską i Polacy go nie trenują, grupa sprinterów musiała coś wymyślić. - Okazało się, że w Sopocie jest bardzo dobry tartan. Dzięki niemu jesteśmy w stanie przygotować się do startu na igrzyskach. Dojeżdżamy więc codziennie do Sopotu - mówi trener Osik. Jak? - Taksówkami. 15 zł w jedną stronę. Zabieramy się w dwie taksówki i mój samochód.

Polscy sprinterzy czas między mistrzostwami Polski w Szczecinie a igrzyskami w Pekinie mieli spędzić na zgrupowaniu pod Barceloną w Hiszpanii. Zostało ono jednak odwołane z powodu kłopotów finansowych Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Stan kasy w PZLA uniemożliwił ten wyjazd - mówi Osik.

- To prawda, brakuje pieniędzy - potwierdza Jerzy Sudoł, szef wyszkolenia PZLA. - Większość zagranicznych zgrupowań jednak realizujemy. Dotyczy to zwłaszcza sportów technicznych, które potrzebują gór do przygotowań. Trwa więc zgrupowanie miotaczy w St. Moritz i tyczkarzy we Francji. Natomiast sprinterzy mogą się obyć bez gór. Potrzebują ciepła, dobrego tartanu i spokoju. W tej sytuacji postanowiliśmy ze względów finansowych zostawić ich w kraju, a trener Osik się zgodził i sam wybrał ośrodek w Gdańsku.

- Nie wiedziałem, że stan tartanu jest tak tragiczny - mówi trener Osik. - Byłem w Gdańsku dwa lata temu i dało się biegać. Teraz się nie da.

Dlaczego więc sprinterzy od razu nie przenieśli się do Sopotu, tylko dojeżdżają taksówkami? - Bo w Sopocie nie ma z kolei warunków mieszkaniowych i odnowy biologicznej, a w gdańskim AWF jest. Natomiast Gdańsk nie ma tartanu, który ma Sopot. I błędne koło się zamyka - tłumaczy Sudoł. Z powodu braku bazy do odnowy biologicznej odpadł też stadion w Poznaniu, a z powodu trwających mistrzostw świata juniorów w lekkoatletyce - znakomity obiekt w Bydgoszczy.

Sudoł dodaje: - Zaproponowaliśmy sprinterom treningi w ośrodku w Spale, gdzie właśnie malują linie na nowo położonym tartanie.

- Nie mieliśmy gwarancji, że Spała będzie gotowa na czas. A ten nagli - mówi trener Osik. - Ponadto zaplanowaliśmy wcześniej starty w Sztokholmie i Londynie, a bilety lotnicze na te zawody mamy z Gdańska. Przebukowanie ich na Warszawę i wyprowadzka do Spały byłaby kosztowniejsza niż te taksówki. - Poszły konie po betonie, już nic nie zmienimy. Musi zostać jak jest - dodaje Jerzy Sudoł i narzeka: - Mamy trudną sytuację finansową, a musimy sami znajdować fundusze. Polski Komitet Olimpijski zajmuje się bowiem naszymi olimpijczykami dopiero od momentu, gdy wsiądą oni do samolotu do Pekinu.

Na igrzyskach w Sydney w 2000 r. Polska zdobyła w lekkoatletyce cztery złote medale. W Atenach w 2004 r. - już tylko dwa.

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

basen na Kurdwanowie

Następny temat

Skoki Narciarskie: Letnia GP 2008

WHEY premium