Koło północy jak wracałem od dziewuchy zgadałem się z kumplami że podjedziemy samochodami na parking i obgadamy pare spraw. Wiec stoje sobie oparty o samochód i czakam na auto z 3 moimi kolegami. Nagle podchodzi do mnie 3 małolatów tak na oko 16-17 lat pijanych w sztok i nacpanych ledwo się na nogach trzymają, szczurki takie małe niewyrosniete niedoważone tak po 50 kilo 160 wzrostu. I zażadali odemnie ze mam ich zawieść 20 km na dyskotekę Mało nie pierdzielnełem ze smiechu, a chłopaki do bicia gotowi mam zawieść bo jak nie to w******l Najpierw się śmiałem z 5 minut a oni na mnie się gotowali Nie wiem super wymiatacz to ja nie jestem ale 3 takich szczurów pijanych i nacpanych to w ciągu kilku sekund bym rozwalił szczególnie że tajemniczym sposobem mimowolnie siegnełem po batona do samochodu a za góra kolejne 5 minut miało przyjechać 3 moich kumpli samych jak to się mówi najedzonych chłopaków. Po tych 5 minutach przestało mnie to bawić powiedziałem stanowczo szczurkom *******lać mi ale już bo ja im dam w******l i chłopcy radzi nieradzi poszli sobie, choć po drodze jeszcze coś do mnie krzyczeli że mnie się nie boją tylko idą jednak do kolegi pić dalej. Za kilka minut moi kumle nadjechali i jak im to powiedziałem to chcieli jechać za nimi dać w******l choć też byli ubawieni całą sytuacją.
Czy mieliście kiedyś taką sytuację że byliście tak pewni swojej przewagi że odpuściliście ? Mozna to uznać za słabość psychiczną, że nie dałem im nauczki że nie należy ludzi zaczepiać ale tak mnie ta cała sytuacja ubawiła że smieję się do tej pory
A świstak siedzi ... bo sreberka były kradzione