Postrzeganie siebie
Przekaz płynący z fitnessowych kanałów może dawać wrażenie, że żyła na brzuchu jest tym, co da szczęście, sprawi, że poczujemy się ze sobą wreszcie dobrze.
Tymczasem największym problemem, z jakim boryka się zdecydowana większość ludzi, jest akceptacja siebie. Bardzo często towarzyszy temu wiele negatywnych emocji. W rezultacie prowadzi to do zadreczania sie glodowkami i dlugimi aerobami, a takze nienawisci do wlasnego ciała.
Podejmowanie działań jest jak najbardziej dobre, bo one prowadzą do zmian i dzięki nim zaczynamy żyć bardziej świadomie i zdrowo. Należy jednak czerpać z tego radość, cieszyć się procesem zmian jakie zachodzą.
Łatwo wpaść w błędne koło, czyli pogoń za niedoścignionym ideałem. Ciało idealne nieistnieje to raz. Dwa nie porównujmy się do innych. Każdy z nas jest inny.
Bądź lepszą wersja siebie!
Zdrowie vs Fitness
Pomiędzy zdrowym odżywaniem i aktywnością fizyczną a przygotowanien sylwetki pod zawody fitness nie można postawić znaku równości!
Mam wrażenie, że wielu osobom wydaje się, że właściwie to jedno i to samo i że zminana nawyków żywieniowych (z opychania sie czekolada i chipsami na zdrowe zbilansowane posilki) doprowadzi je do sylwetki fitnesski.
Niestety nie. Przynajmniej dla ogromnej większości społeczeństwa tak nie będzie.
Oczywiście są osoby, którym bardzo szybko i dosyć naturalnie wyjdzie „krata” na brzuchu. Jednak będzie to dotyczyło mniejszości. Zwłaszcza w przypadku kobiet.
Kompozycja talerza jak na zdjęciu w przeważającej ilości posiłków w ciągu dnia, będzie stanowiła dla przeciętnej osoby duży krok w dobrą stronę na polu diety.
Czy wystarczy, by wyszły jej żyły na brzuchu? Raczej nie.
Osiągniecie zawodniczej sylwetki wymaga dużo więcej pracy i poświęceń. Pilnowanie każdego grama jedzenia, godzin posiłków. Często wiąże się z uczuciem głodu, zmęczeniem, kręceniem długich cardio, złym nastrojem, brakiem sił.
Czy poleciłabym pogoń za zawodniczą sylwetką kobiecie, która po prostu chce być zdrowsza i nieco szczuplejsza?
Stanowczo NIE.
Czy krata na brzuchu przez 365 dni w roku u kobiety to oznaka zdrowia? Czy jej brak to powód do nienawidzenia swojego ciała?
Dwa razy NIE.
Dla mojego organizmu widoczne mięśnie brzucha przez cały czas nie są stanem naturalnym. Jestem 100% kobietą (mimo, że lubię poprzerzucać żelastwo, a nie przepadam za gadką o ciuchach i makijażu:p) i często najzwyczajniej w świecie zbieram wodę.
Czy to powód, żeby nienawidzić swojego ciała?
NIE
Nie ukrywam, że miałam z tym przez długi czas problem. Natury jednak nie oszukasz.
Nie namawiam nikogo do rezygnacji ze swoich celów i dążenia do ich osiagniecia.
Ja również nie rezygnuję. Działam sobie dalej, bo to lubię.
Lubię zdrowo jeść i ćwiczyć.
Lubię dbać o to, co trafia od mojej paszczy.
Nie mam jednak zamiaru i nikomu nie polecam spinania się o to, czy mogę zjeść 5 truskawek więcej Emotikon tongue i robienia codziennie cardio na czczo, bo tak trzeba.
Nie trzeba.
Życie jest jednak po to, żeby żyć jego pełnią.
I od Ciebie zależy, jak to życie wygląda.
P.S. moja fota jest po to, żeby pokazać, że mam dni, a nawettygodnie, kiedy nabieram wody i nie patrzę na siebie z odrazą