Rebelianci zaatakowali nocą. W ciemnościach tłum uzbrojonych ludzi idących w zmasowanym ataku budził grozę. Uderzenie odbiło się od murów potężnej siły ognia. Napastnicy zostawili na polu walki blisko setkę zabitych. Przez trzy kolejne noce mimo wielokrotnej przewagi liczebnej "sadryści" ponosili w kolejnych szturmach ogromne straty. Wśród obrońców jedynie bułgarski żołnierz został ranny w pośladek, Polak zaś niegroźnie draśnięty w nogę.
Po czterech dobach sytuacja obrońców była wręcz rozpaczliwa. Kończyła się amunicja i wyczerpywały zapasy wody. Nie było jedzenia i przelewały się ubikacje. Jedynym planem awaryjnym było wycofanie się na dach. Na szczęście atakujący nie mieli już sił ani serca do walki a ponadto z odsieczą nadeszły siły 18 batalionu Desantowo-Szturmowego(...)"
Tekst pochodzi z "Patrolu" dodatku do "Polski Zbrojnej" numer 1/2010.
Od siebie dodam że nie mam pojęcia jak to się stało że taka gruba akcja została przmilczana w mediach. Moim zdaniem gotowy scenariusz na film wojenny wcale nie gorszy od akcji w Mogadiszu. Ale wiadomo że bohaterowi wojenni pochodzą w 100% z hameryki więc filmy "Bohaterowie z Karbali" pewnie sie nie doczekamy