Granathar uwierz mi, że nie jesteś odosobniony. Mam dokładnie tak samo. Mój organizm tak mnie kocha, że na redukcji robi wszystko tylko, żebym nie zleciał z wagi
Tylko, że już poznałem jego sztuczki i wiem czego nie robić, żeby mu nie pomagać.
Tylko, że wszystko to nie wina metabolizmu tylko hormonów. Pewnie za szybko, albo za mocną zmianę zrobiłeś i organizm zestrzelił teścia i inne hormony. Drastyczne zmiany = spadek teścia, wzrost kortyzolu, spadek tyroksyny. Dlatego ja teraz przed
redukcją robię sobie 2 tyg na + żeby jeszcze dokręcić metabolizm po masie i zaczynam co tydzień ciąć -25g ww oczywiście przy 100kcal deficytu, dodając tłuszczu.
Waga to nie wyznacznik
W poprzednim temacie jak Biniu jeszcze pamięta pisałem, że w ciągu miesiąca miałem cały czas chyba 75, albo 80kg, a w pasie -7cm.
Nie ciągnij tego dalej. Zrób sobie dłuższy cykl masowy, ale z głową, dorzuć jakieś aeroby, żeby rozkręcać piec i dopiero po jakimś czasie znowu wejdź na redukcję, ale wszystko z głową, żadnych drastycznych zmian typu obcinanie 500g ww, a dodawanie 200g tłuszczu. Robiłem tak i progres stawał po miesiącu-dwóch, a potem już zostaje tylko cięcie z kalorii. Czasami jest tak, że zwykłe ucięcie śmiesznej ilości ww i dodanie tłuszczu zrobi nam progres na 1-2 tygodnie. U nas można jeszcze przedłużać czas postu
Pamiętam, że jeszcze błąd jaki robiłem, to na ketozie 3,5g/kg białka, a zaleca się maksymalnie 2,2, bo reszta jest zamieniana na glukozę. Dziwiłem się czemu mam taką słabą ketozę, a kiedyś aż capiło ode mnie, ale miałem wtedy może 2g/kg białka
Teraz tak, czy tak się szykuję na CKD za jakiś czas, więc muszę przyzwyczaić organizm do jechania na 2,2g/kg, bo większość czasu miałem 3-3,5g.
Zmieniony przez - Ludi_ w dniu 2011-08-28 11:40:48