Stosując się do rady Kabo9 postanowiłem założyć dziennik treningowy. Już na początku zaznaczam, że nie będzie on aż tak skrupulatnie prowadzony, ale postaram się, żeby odzwierciedlał najważniejsze aspekty zarówno mojej diety jak i treningu. Ankietę już raz wypełniałem (zainteresowanych odsyłam do odpowiedniego wątku).
Przypomnę tylko, że mam 37 lat ( przynajmniej jeszcze przez kilka miesięcy ). Na chwilę obecną jeszcze nie określiłem jeszcze swojego celu treningowego (zadowalam się tym co przyniesi ze soba każdy trening).
Postaram się opisywać wszystko w miarę rzetelnie, aczkolwiek, nie zamierzam biegać ze smartfonem po siłowni i notować wszystkie powtórzenia. (niestety spotkała mnie przykra sytuacja na siłowni, gdy ktoś, prawdowpodbnie przez pomyłkę, zabrał mój smartfon, więc od tamtej chwili nie zabieram telefonu na salę ćwiczeń )
Kulturystą nigdy nie byłem i pewnie nie będę (prawdopodobnie brak predyspozycji, wrodzone lenistwo, etc ).
Jak już pisałem wcześniej ćwiczę od ponad 20 lat. Na szczęście mam kogoś, kto podziela moje zapędy treningowe, więc nie ćwiczę sam. (+10 do motywacji).
Mój staż treningowy jest dość długi, więc spróbuję się pokusic o ocenę co się zmieniło w tym czasie.
Wydaje mi sie, że w czasach, kiedy zaczynałem ćwiczyć była dużo większa empatia pomiędzy ludźmi. Każdy kto zaczynał ćwuiczyć, mógł liczyć na wskazówki, starszych, bardziej doświadczonych kolegów. Sam jako 17-latek nie miałem pojęcia o trenowaniu, ale gdy pierwszy raz poszedłem na siłownię "zaopiekowali się mną tzw. koksiarze".
(w moim rozumieniu termin koksiarze nie jest określeniem pejoratywnym).
Wytłumaczyli mi co i jak mam ćwiczyć. Zaszczepili we mnie bakcyla treningu.
Obecnie często mam problem - zachodzę na siłownię i widzę, jak ćwiczą "nowe przyszłe gwiazdy kulturystyki" - nóż mi się w kieszeni otwiera . Ci ludzie nie potrafią poprawnie wykonać żadnego ćwiczenia, a najgorsze jest to, że trener na siłowni nie zwraca na to żadnej uwagi. Poprawia tylko osoby, które wykupiły trening presonalny. (nie będę oceniał poziomu tych działań). Nie potrafię się niestety przyglądać temu obojętnie i staram się zachować "wścibsko" próbując zasugerować komuś jak ma ćwiczyć. Ale niestety wydaje mi się, że dobre czasy (empatia) na siłowni juz minięły.
Jak już pisałem na wstępie, będę się starał odnotować wszystkie moje działania, zarówno treningowe jak i żywnościowe. Mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie z tego skorzystać, a może i ja dostanę jakieś cenne wskazówki.
Zawsze lubiłem Hemingwaya, a jako "stary człowiek" mam nadzieję, że wygram z moim merlinem