deja vuWakacje... To nie fair
to tylko tydzien
W ramach wakacji zapowiedzialam dziecieciu, ze mamy wakacje, wiec budzi ojca skoro swit, bo ja spie na wakacjach - to sie wziela i poplakala, ze ona lubi mnie budzic. Shit, a chcialam byc taka cwana, a znow sie nie wyspie. No nic, poogladam wschody na Mazurach
Poza tym cialo poczulo, ze jedzie wyluzowac i juz zaczyna mnie rozkladac cos chorobowego.
Ale jeszcze chwile pomeczycie sie ze mna, bo jade dopiero w poniedzialek
Czytac bede, ale wypisek raczej nie, bo na telefonie psychicznie wysiadam piszac cos wiecej niz zdanie
Dzisiaj bylo "lajtowo". W sumie od jakiegos czasu cos tam planuje i potem koncze wg planu. Jednak dzis jadlam tak prawie jakbym jadla bez planu i niewiele majac przygotowane w lodowce. Od 3 dni chodze glodnawa, szczegolnie wczoraj mi to doskwieralo. Teoretycznie niby zaczelo sie wiec cos dziac, ale ze upal, to tylko czuje sie glodna.
Dzis (pomijajac makra) gdyby nie fakt, ze wpisalam na koniec to co jadlam, to bylam glodna i zjadlabym kolacje, a kcal wtedy w gore. Fakt, ze moze brokuly zapiekane z serem nie goscily czesto, ale jednak daja jakis poglad.
Wnioski sa krotkie - musze sie pilnowac, musze kontrolowac, a w tym pomaga liczenie, jezeli chce osiagnac to co chce. Inaczej pojde w mase, a na tym mi nie zalezy na te chwile (przez najblizszy tydzien akurat nie bede planowac i gotowac, ale pilnowac sie bede).
Inna sprawa - chyba powinnam jednak odstawic mleko - moja szyja cos sugeruje (choc to tez moze byc upal).