Mam 14 lat, i moim najlepszym wynikiem jest 12,5s na 100m, czas z zawodów z jesieni (biegałem w kolcach, wtedy miałem jeszcze 13lat) Nie dawno (2tyg. temu) powtórzyłem ten wynik na lekcji W-F (w butach ze zwykłą podeszwą, halówkach). Czas był mierzony ręcznie, stoperem (zarówno na zawodach, jak i na w-f), a powszechnie wiadome jest, że takie pomiary czasu nie są najdokładniejsze. Lekkoatletyki nie trenuje (mimo, iż jestem najlepszy w każdej dyscyplinie w I klasie gimnazjum), trenuje natomiast od pół roku piłkę nożną, w klubie. Już od podstawówki nauczyciele wf widzieli we mnie potencjał i kazali zapisać się do jakiegoś klubu lekkoatletycznego, ale najbliższy znajduje się 40 km od mojego miasta, w Kielcach. Mój tata również był bardzo szybkim zawodnikiem, lecz nie w sprincie, był długodystansowcem, on był zapisany w tym klubie, ale miał taką samą sytuacje jak ja (mieszkał 30 km od Kielc). I na treningu pojawił się tylko raz, potem biegał w maratonach i pół maratonach na własną rękę i zajmował miejsca 20-30. Ja na długich dystansach (1 km) też jestem niezły, (3,30 min) ale sporo mi brakuje.
Natomiast zwracam się z pytaniem do was, czy mogę jakoś trenować na własną rękę, żeby stać się jeszcze lepszym? a jeżeli tak to w jaki sposób? Czy jest w ogóle jakiś sens myśleć o zawodowym bieganiu? Prosiłbym jeszcze o garść jakichś porad, przed i w trakcie biegu.
Pozdrawiam