Chodzi o to, że mimo małego wzrostu (158 cm) i niskiej wagi (47 kg) uważam, że nie jestem filigranowa. Widzę siebie jako dość potężną, toporną, niezgrabną, pokraczną dziewczynę, i wiele brakuje mi do ideału. Mam nieproporcjonalnie szerokie barki, kiepsko zarysowaną talię (zdjęcie może trochę kłamać) i tak dalej.
Zastanawiam się czy i co mogą dać mi ćwiczenia i zmiana diety. Czy nie jest tak, że taką mam budowę, i niewiele da się zmienić?
Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki i uwagi. Myślę, że nikt nie widzi mnie gorzej ode mnie samej, dlatego chętnie przyjmę wszelką krytykę
Trzecie zdjęcie to coś, co chciałabym osiągnąć ;) nie wiem tylko czy się da.